Mała1 pisze:dark_swan-oczywiscie mozesz ,,oddac,, pani pieniadze na leczenie Zezika-tą reszte co masz.
U nas jest jeszcze jego 200 zł-i wiesz tak mysle, zeby zrobic mu za to kompleksowe badanie krwi i wziac zeskrobiny.
Ja tez myslę, ze te badania krwii i zeskrobiny to podstawa, w koncu jakies jest powód tych niedomagań Zezika...
I prosze napisz tu otwarcie ,czy mamy Zezikowi szukać nowego domu-bo naprawde, ja rozumiem Twoje rozgoryczenie, ale cały czas powtarzałas ,ze to wspaniały dom i ze te słowa są tylko wynikiem nerwów.
I ja naprawde nie wiem w koncu jak to jest.
Iwonko bo to wspaniały dom, a przynajmniej tak myślałam po tych wszytskich romzyślaniach, wielogodzinnych rozmowach itp. I nadal tak myślę! Zezik przez ten cąły czas jeździł do weterynarza codziennie, po pewnym czasie Pani dla nego nauczyła się robić zastrzyki itp. - tego nie robi dom, gdzie kot jest obojętny i nie jest częścią rodziny...
Ja tez nie jestem weterynarzem-pojecia nie mam czemu kot łysieje.
Mam nadzieje tylko,ze jest tam dobrze traktowany.
Powiedz proszę szczerze...
Były podejrzenia, ze to autoagresja skóry, ale teraz wydaje się, że to inne ma podłoze, moze grzbica poantybiotykowa, albo cuś?
A koty drapia meble, mozna je tego probowac oduczac za pomoca spryskiwacza do kwiatów-po prostu w czasie drapania go pryskac-ale potrzebna do tego konsekwencja.
A o tym to nie wiedziałam, myśmy kupiły taki spray o ochydnbnym zapach i drapak, ale nic nie daje - przekaże p. joli, bo to cenna uwaga (tak samo robi się z niegrzecznymi pieskami

)
Tez stawiasz nas troche w dziwnej sytuacjii-bo akurat na adopcje kota Pani sama sie zdecydowała -nikt jej nie namawiał na siłe.
A ze kot zaczał chorowac-no zaczał, psom pewnie czasem tez sie to zdarza.
A nie jest to zadna przypadłość, która kot przyniosł ze schroniska.
Tak zachorowac mogł kazdy kot, nawet z rodowodem.
Uwierz mi, ze jestem w podobnej sytuacji jak wy, bo Pani sama nie wie co i jak - raz mówi, że załuje, raz, ze nie odda, raz, że zwróciłaby do schronu, ale uśpiła bo schron to nie bardzo, potem znowu, że kocha i by było jej go szkoda - więc nie dziwcie się, że ja sama kurcze mam mętlik w głowie i nie wiem co i jak. Przykro mi, ze to tak idzie jak po gudzie, i że wprowadzam Wam takie zamieszanie... Z tego co mi wiadomo to Zezik z uszami ma już spokój - w poniedzialek się to potwierdzi - czyli wtedy już tylko skóra, o ile nie wyskoczy coś jeszcze, ale myślę, ze badania poiwnien mieć zrobione, bo wyleczyć skóre, zeby znowu na coś zachorował to bez sensu, może przyczyną jest jakiś nabyty brak odpornosci lub jakaś inna błahostka, która niepodleczona potrafi pogmatfać.
Ja myślę, ze dużo jest spowodowane tak jak wcześniej mówiłam nerwami, ale z drugiej stroy w takiej sytuacji to tak jak z leczeniem choroby - można zaleczyć objawy, ale choroba nadal bedzie, tak w wypadkóu nerwów - ja moge uspokajać, ale to nie zmieni przyczyn, które spowodowały, że tak się dzieje, jak się dzieje - dlatego pomyślałam, zeby próbowac innym sposobem - bo ja naprawde uważam, że domek jest świetny, zresztą Iwonko sama rozmawialaś z p. Jolą i widzisz, że do rozmowy i 'odważnych decyzji' to jest człowiekiem o specyficznym charakterze - musi miec wszytsko czarno na białym ('do dobrze, ale napisz mi wszytsko co i jak'' -pamiętasz?) i chyba tak samo jak ja traci grunt pod nogami, gdy się sypie. O ile ja i wy jestęśmy do takich sytuacji przyzwyczajeni, bo mamy takich po dziurki w nosie, kiedy niemal codziennie musimy się z podobnymi problemami boryka i większosc z nas się uodporniła, o tyle zwykły śmiertelnik tak odporny nie jest.... rozumiecie moje wywody (zawsze pytam, bo wiem, że mam skłonnoci do chaotycznego przekazywania tego co myśle

)?
A tak od siebie brdzo Wam dziękuję za wsparcie i że tak mi pomagacie

Jestem Wam bardzo wdzięczna, bo sama bym sobie nie poradziła, a zależy mi na każdym zwierzaku, któremu w jakiś sposób staraląm się pomóc i traktuje je wtedy na równi z moimi tymczasowiczami i wbrew pozorom niezaleznie od tego czy to pies czy kot itp. - starałam się jak mogłam, i mam nadzieję, że uda mi się doprowadzic pozytywnie sprawę do końca

Jestem WAM BAAARDZO WDZIĘDZNA! JESTEŚCIE KOCHANI!
PS. Jakbym głupio gadała czy cuś, to ściagajcie mnie na ziemie itp. , bo znając siebie niestety mam taki charakter, że potrzebuje czasami taki porządny kopas w dupas, zeby się uspooić i trzeźwo pomyśleć (no i szukac wiecej natchnienia), wiec wiecie jak się macie
