Mamusia? Mamusia ma już dwa oczka. Całe dwa!
Tylko na nosku została gula, stan zapalny - dzisiaj wetki to obejrzą, może tam jest po prostu coś wbite.
I już jest Naprawdę Dzikim Kotem

- wczoraj nas obulgotała w czasie zabiegów i zastrzyków, a nawet próbowała zwiać. Znaczy się, dobrze jest.
Siuśki i kupale lądują w kuwecie, kupale takie se, ale dostała dużo parafiny, mam nadzieję, że tylko dlatego. Mleka nie tknie, conva mięsnego nie tknie, serka bielucha nie tknie, gerberka z wodą nie tknie. Whiskasa nie dam.
Jedziemy na razie na samym mięchu. Suchego na razie jeszcze nie dostanie, za bardzo odwodniona była na wejściu. Tam na osiedlu nie znalazłam ani jednej miski z wodą, nawet w miejscu karmienia nie było ani kropli. Było, i owszem, mleko. W śmietniku. Zwykłe, krowie, przy tym upale, jaki był w zeszłym tygodniu.
Ciekawe, czy te karmicielki w ogóle myślą.