Byłam dziś z wizytą (wizytacją?

). Maczka zastałam zwniętego w kłębek śliczny na łóżku, obok Marysinego TŻta. Oko podniósł, ale minę miau pt. 'miło, że ktoś wszedł, ale tu mi dobrze i się nie ruszam'. Mogłam pogłaskać na szczęście

Generalnie: sporo śpi, stara się być blisko ludzi, pomiaukuje (gadatliwy Maczek?). Ale nie widać w tym tęsknoty za dworem, nie pcha się ani do drzwi, ani do okien. Grzeczny jest absolutnie. Troszkę kicha podobno, ale oczy ładniejsza, niż były.
Co mnie martwi, to mały apetyt. Wetka nasza nie chce nic mu więcej dawać, skoro zaczynam interferon. Termin mamy wtorkowy (w poniedziałki tylko do południa, a to nie z moją pracą): sprawdzimy oczy i nos, zabierzemy intron. I zapodamy. I będzie dobrze.