Lena - księżniczka jedynaczka

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon maja 12, 2008 16:06

Irazone...
Błagam Cię przeczytaj ten wątek:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=39661

Modlę się o zmianę decyzji. Naprawdę :(
ObrazekObrazek

villemo5

 
Posty: 27585
Od: Sob maja 05, 2007 17:14
Lokalizacja: Brodnica

Post » Pon maja 12, 2008 17:30

I jeszcze coś...
Z obróżkami okazało się, że miałam rację... Może i tym razem dasz się przekonać?
Wiesz przecież jak ważne jest dla mnie dobro Twoich kotów.
Martwię się bardzo.
ObrazekObrazek

villemo5

 
Posty: 27585
Od: Sob maja 05, 2007 17:14
Lokalizacja: Brodnica

Post » Pon maja 12, 2008 17:37

Irazone, sorki, ale czy Ty wiesz co robisz? Pozbawiasz kota wychodzącego jedynej obrony jaka ma !!!!!!

Przepraszam, ale to tak jakbyś wyrwała mu zęby bo gryzie..
Nie dosyć, ze narazisz go na ból, cierpienie (usuwa sie pazur razem z kawałkiem palca kociego) to jeszcze ograniczysz mu swobodę poruszania się.. zrobisz z niego kalekę najzwyczajniej, po co to wszystko? jaki jest podód takiej decyzji??
ObrazekObrazek Zawsze będe Cię kochać Gemusiu :*
_________________
Obrazek

Trinity36

 
Posty: 4118
Od: Pon lip 09, 2007 20:58
Lokalizacja: Kraina Latających Scyzoryków

Post » Pon maja 12, 2008 17:45

Trinity36 pisze:Irazone, sorki, ale czy Ty wiesz co robisz? Pozbawiasz kota wychodzącego jedynej obrony jaka ma !!!!!!

Przepraszam, ale to tak jakbyś wyrwała mu zęby bo gryzie..
Nie dosyć, ze narazisz go na ból, cierpienie (usuwa sie pazur razem z kawałkiem palca kociego) to jeszcze ograniczysz mu swobodę poruszania się.. zrobisz z niego kalekę najzwyczajniej, po co to wszystko? jaki jest podód takiej decyzji??


Ale tak nie wolno... Koty mają w swojej naturze drapanie, tak jak pies merdanie ogonem. To dla kota ogromne nieszczęście, będzie miał kłopoty z poruszaniem się. Można kotu przecież samemu skracać pazurki co tydzień najzwyklejszą obcinaczką. Ja nauczyłam się robić kotu zastrzyki, dawać kroplówkę - obcięcie pazurków (nie wycięcie :!: ) to pestka. A skutek dobry.
Marcelibu
 

Post » Pon maja 12, 2008 19:22

Małgosiu... skontaktuj się ze mną pilnie, albo chociaż odbierz telefon... usunięcie kotu pazurów nie jest dozwolone w Polsce, poniżej stosowny artykuł

USTAWA
z dnia 21 sierpnia 1997 r.

o ochronie zwierząt



Rozdział 8
Zabiegi na zwierzętach

Art. 27.
1. Zabiegi lekarsko-weterynaryjne na zwierzętach są dopuszczalne dla ratowania ich życia lub zdrowia oraz dla koniecznego ograniczenia populacji i mogą być przeprowadzane wyłącznie przez osoby uprawnione.


Rozdział 11
Przepisy karne


Art. 37.
1. Kto narusza nakazy albo zakazy określone w art. 9, art. 12 ust. 1-6, art. 13 ust. 1, art. 14, art. 15 ust. 1-5, art. 16, art. 17 ust. 1-7, art. 18, art. 19, art. 22 ust. 1, art. 24 ust. 1-3, art. 25, art. 27, art. 28 ust. 1 i 7-9, art. 29 ust. 1-3, art. 30 i w art. 31,
podlega karze aresztu albo grzywny.
2. Usiłowanie, podżeganie i pomocnictwo do czynu określonego w ust. 1 jest
karalne.
3. W razie ukarania za wykroczenie, o którym mowa w ust. 1, można orzec
przepadek narzędzi lub przedmiotów służących do popełnienia wykroczenia
oraz przedmiotów z niego pochodzących, jak również można orzec
przepadek zwierzęcia.
4. W razie popełnienia wykroczenia, o którym mowa w ust. 1, można orzec
nawiązkę w wysokości do 1 000 zł na rzecz Towarzystwa Opieki nad
Zwierzętami w Polsce albo na inny cel związany z ochroną zwierząt.

usuwanie pazurów to moda amerykańska i moi weci byli oburzeni tym, gdy rozmawiałam z nimi... ja też nie wyobrażam sobie tego... jak już wyżej napisano to okaleczanie kici... nie wiem co się dzieje, ale Borys nie zachowywał się złośliwie u mnie...

Matahari

 
Posty: 4299
Od: Pon cze 18, 2007 7:18
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon maja 12, 2008 19:38

kasuję treść

poniosły mnie emocje....

przepraszam :oops:
Ostatnio edytowano Pon maja 12, 2008 20:08 przez villemo5, łącznie edytowano 1 raz
ObrazekObrazek

villemo5

 
Posty: 27585
Od: Sob maja 05, 2007 17:14
Lokalizacja: Brodnica

Post » Pon maja 12, 2008 19:50

rozmawiałam z Irazone... cioteczki... spokojnie... spróbuje jeszcze czego innego na początek... może sama napisze jak będzie w domu...

Matahari

 
Posty: 4299
Od: Pon cze 18, 2007 7:18
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon maja 12, 2008 22:28

bardzo się cieszę żywym zainteresowaniem tematem pazurów Borysa :) serio. bo umówiłam się z wetem WSTęPNIE a nie ostatecznie i cały czas biłam się z myślami czy faktycznie to robić-bo wiem, że kot domowy pazurów potrzebuje chociażby do wspinania się po fotelach i dobrze wiem na czym zabieg polega.
moja diagnoza już dawno była taka, że to przez stres związany z moim potomkiem-potworkiem... bo syn coraz bezczelniej sobie z kotami poczyna, złośliwie je straszy i gania, nawet Lena sobie odpuściła zabawę z nim. jedyne co do niego trafia, to lanie pasem (a i tak na krótką chwilę) lub tata-a tego nie ma gros czasu.
wielkie szczęście, że Borys nie drapnął młodego (chociaż w duchu nie raz marzyłam o tym,żeby Lena go porządnie dziabnęła i nauczyła respektu)-mąż od razu stwierdził, że jeśli zobaczy najmniejsze zadrapanie u dziecka to koty wylatują natychmiast i gie... go to interesuje.
myślałam wstępnie o tym, że może lepiej by było dla kotka,gdyby wrócił do Matahari,ale serce by mi pękło. i Lenie też.
Małgosia dziś do mnie zadzwoniła i podała inne możliwości uspokojenia kotka, z czego bardzo się cieszę.
dodatkowo informacja, że taki zabieg jest zabroniony-o tym nie wiedziałam (nie strach przed prawem,ale własne jakieś tam zasady moralne).
analizując intensywnie problem, doszlam do wniosku, że Borys jest zwyczajnie zestresowany i zaszczuty przez gówniarza, gówniarza nie tyka, ale mnie tak. nie wiem czy mnie nie drapał przypadkiem w momencie,gdy siedzial u mnie na rękach i młody wrzasnął lub podbiegł -musze poobserwować,bo może coś w tym być.

podcinam mu regularnie pazury (wiedza nabyta parę lat temu na studiach na akademii rolniczej) i tymi tępakami mnie tak załatwił.
dzisiaj jeździłam z kotami do lekarza, trochę stresów mialy, ale głównie byłam w domu z nimi, syn u niani i wieczorem, gdy wróciłam z młodym do domu, to Borys jak nie ten kot (ostatnie 2 tyg syn głownie w domu siedzial ze mną lub tatą lub ciotką)-pogodny, spokojny.
za chiny ludowe nie zrobię mu takiej krzywdy-ostatecznie nie on winien,więc bez sensu.
szkoda mi kota, a co syn potrafi wydziwiać to wiem aż za dobrze.
narazie skupię się na tresurze dziecka pod kątem zachowania w stosunku do kotów, oraz na ukojeniu nerwów Boryska.
sytuacja zrobiła się teraz bardzo napięta i zauważalna być może dlatego, że przez mój brak czasu zaniedbałam kocio-ludzkie kontakty.
a może i Borys mnie za karę drapał, że mnie nie ma wciąż.
kto wie?
cieszę się, że się wygadałam i dobrze się skończyło dla kociska.


Aga-nie czytalam co napisałaś, ale spoko wodza, było mi wysłać wiąchę na telefon :D tego mi trzeba było.
czułam się jak szmata u weta, gdy się umawiałam na ten zabieg. i teraz mi lepiej
szczęścia się nie je palcami!
Obrazek

irazone

 
Posty: 259
Od: Czw mar 20, 2008 18:39
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon maja 12, 2008 22:55

Uffffff.... :D :D :D :D
ObrazekObrazek Zawsze będe Cię kochać Gemusiu :*
_________________
Obrazek

Trinity36

 
Posty: 4118
Od: Pon lip 09, 2007 20:58
Lokalizacja: Kraina Latających Scyzoryków

Post » Pon maja 12, 2008 23:10

Irazone :D , bardzo dziękuję za info że nie będzie planowanej amputacji :D
Mam tylko jedno pytanie - skoro Twoje dziecko i Twój mąż nie akceptują kotów, czy kosztem Twojej rodziny i kotów dalej chcesz realizować Twoją miłość do futer :?:
Ja wiem, że zadaję Ci bardzo trudne pytanie, ale wydaje mi się, że działania na "siłę" przynoszą odwrotny efekt. Nie zmusisz Twoich Panów na siłę do kochania kotów - rozumiem, że Lena była grzeczna, bezkonfliktowa ale pojawił się Borys i zrobił się problem.
A tak przy okazji - dzieci też nie wolno "lać pasem" :wink:

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Pon maja 12, 2008 23:50

Aleksandro-glupi to pomysł był i więcej się nie pojawi. zaczęłam główkować i teraz wstyd mi, że pomysł się pojawił. ale dobrze, że Wam napisalam. przynajmniej myśleć zaczęłam nad własnymi błędami.
Lena pojawiła się u nas wraz z Borysem prosto od Matahari-i właściwie nie rozdzielam ich nawet w myślach.
Gdy któreś miaukocze, to to drugie pędzi na pomoc.
co do dziecka-on jak najbardziej akceptuje koty, bardzo się cieszy ze zwierzaków,ale jest jeszcze tępym "trzyipółlatkiem", zazdrosnym o mamusię, która przez 3 lata siedziała z nim w domku poświęcając 100% uwagi synusiowi-jedynusiowi, a tatuś się bujał po morzach i oceanach, naraz mamusia ruszyła się na studia dzienne i dzieciątko regularnie zaczęło uczęszczać do przedszkola,a później do niani(choroby odprzedszkolne nas pokonały), w domu też się okazało, że nie on jest święty,a matka podczas nauki. po niedawnej stracie kolejnego "potomka w drodze" udało mi się męża nienawidzącego kotów na zwierzaka-celem wychowania syna w towarzystwie innych żywych istot.
kot zamieszkal u nas w dwóch osobach-mąż przełknął iadomość, a po powrocie ze statku zakochał się w Borysie bardziej niż w żonie (czytaj-mnie); aczkolwiek ma fioła na punkcie syna (bardziej ograniczonego niż mamusia) i tknąć go nie pozwoli przedstawicielom znienawidzonej rasy zwierząt.
cały czas mam nadzieję, że żone równie mocno kocha i jednak tak tylko się odgraża i nie kazałby mi przeżyć rozstania z dwójką maluchów futrzastych (gdy syn miał pół roku, też kot był w domu i drapnął raz czy drugi synka i dramatu nie było-tylko do innego domu musiał pójść,bo były zgrzyty ogólne między nim a wszystkimi domownikami)
no i Borys nie drapnął nigdy ani syna, ani męża (namiętnie go pieszczącego i dokarmiającego) tylko mnie i jedynie mnie.
dziś ugryzł moją koleżankę,ale bez podtekstów.

co do "lania pasem" to również jestem przeciwna,ale syn ma cudownie dobrany charakterek pół na pół po mamusi i tatusiu-a oboje daliśmy popalić swoim rodzicom tak, że mózg się lasuje i nasz syn nam odpłaca pięknym za nadobne i czasem tylko strzelenie pasem w dupę przemawia mu do rozsądku.
zaznaczam,że nie strzelam mocno, przez ubranie, raz, i w ostateczności. głównie gadam,że dostanie pasem,albo nim postraszę.
ale nie chcę też dyskutować na temat wychowywania dzieci bez bicia, bo to piekło może się rozpętać.
grunt,że zgłosiłam owe manewry pasem lekarzowi rodzinnemu i usłyszalam, że klaps czasami jest jedyną skutkującą metodą-ale cicho sza,że to mówi- oraz, że jeśli zobaczy najmniejszy siniaczek u młodego,to natychmiast zawiadomi prokuraturę, że dziecko jest dręczone, bite, katowane.
a ma szanse zobaczyć w każdej chwili,bo jest osobistą i prywatną rodzinną ciotką i widujemy się bardzo często-jak narazie twierdzi, że go rozpuszczam a nie wychowuję :/
szczęścia się nie je palcami!
Obrazek

irazone

 
Posty: 259
Od: Czw mar 20, 2008 18:39
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto maja 13, 2008 0:05

a teraz obiecane dowody zdjęciowe jak kotom źle jest, jakie biedne są i cierpiące ;(

Lenka dziś po wizycie u weta groźna i dzika mści się na pańci
Obrazek

Lenka po wizycie nie może ukoić nerwów
Obrazek


Prezes w fotelu prezesa
Obrazek


koty odpoczywające
Obrazek


Borysiątko wczoraj wieczorem po kolacji dokonuje toalety
Obrazek


Borys w trakcie kolacji
Obrazek


jedyne dwie kobiety w tej rodzinie :)
Obrazek
szczęścia się nie je palcami!
Obrazek

irazone

 
Posty: 259
Od: Czw mar 20, 2008 18:39
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto maja 13, 2008 8:52

Wszyscy jeseteście śliczni :1luvu: :1luvu: :1luvu:
ObrazekObrazek Zawsze będe Cię kochać Gemusiu :*
_________________
Obrazek

Trinity36

 
Posty: 4118
Od: Pon lip 09, 2007 20:58
Lokalizacja: Kraina Latających Scyzoryków

Post » Wto maja 13, 2008 9:30

a teraz ZAGADKA


CO TO JEST?


Obrazek
szczęścia się nie je palcami!
Obrazek

irazone

 
Posty: 259
Od: Czw mar 20, 2008 18:39
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto maja 13, 2008 9:32

ODPOWIEDź


Obrazek
szczęścia się nie je palcami!
Obrazek

irazone

 
Posty: 259
Od: Czw mar 20, 2008 18:39
Lokalizacja: Szczecin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 565 gości