Pol kota nie ma, szwy na calym brzuchu, przerazliwe dzwieki wydobywajace sie z Buni... a potem cisza. Cala droge zastanawialam sie czemu nie miauczy?? Niech da choc jakis znak! ...Tyle opowiesci jak z horroru. Bunia przeszla na prawde bardzo ciezka operacje. Wet mowi, ze wiecej kota sie juz nie da wyciac

chcial usunac guzy po jednej stronie, ale jak zaczal to sie okazalo, ze te po drugiej stronie sa bardzo blisko i bardzo duze

nie bylo wyjscia. teraz brzuch caly posciagany ile sie dalo. zeby tylko nie wydrapala albo nie wygryzla szwow gdy juz bedzie miala sily. sutki wyzej, tzn na klatce piersiowej nienaruszone, bo tam guzow na szczescie nie ma, zreszta w tym miejscu skory za malo. do tego wszystkiego dochodzi jeszcze wyciecie macicy. ciarki przechodza mi po plecach gdy sobie przypomne jak lezy w kontenerku i wyglada jak Frankenstein, i ten jęk, placz...

Iwonka wie, ze Bunia musi miec cieplo, dzis ma nie byc ruszana z kontenerka. Jutro trzeba jechac na kroplowke pomiedzy 14 a 20, a ja nie moge jej zawiezc

dzis udalo mi sie zalatwic zastepstwo na godzine, ale jutro juz nie da rady. Mala Iwonka tez jest w pracy i nie moze
operacja byla kosztowna - 200zl. reszta leczenia, czyli kroplowki, antybiotyk i srodki przeciwbolowe, powinny zamknac sie w 60zl. Chcialam Buni zrobic zdjecie po operacji, ale... lepiej tego nie ogladac
