Mama dwóch krówek, które szczęśliwie znalazły dom parę dni temu została dzisiaj wysterylizowana, odrobaczona i odpchlona. Leży teraz u mnie w domu w transporterku i wygląda w miarę dobrze. Widać, że się trochę boi...
Wetki powiedziały, że kicia jest spokojna i nie przejawia agresji i że spokojnie można jej szukać domu bez jakiegoś szczególnego oswajania.
Nie robiłam jej jeszcze zdjęcia, nie chcę jej stresować a zresztą nie wygląda zachęcająco...Wkleję zaraz zdjęcie z wiosny, gdzie ją widać:
Kicia nie jest może klasycznie piękna, ale jest urocza...Moim zdaniem i tak najważniejszy jest charakter
Lusia, bo dostała takie imię tymczasowo, pobędzie u mnie do niedzieli wieczorem. Tylko na tyle zgodził się mój TŻ

Potem pójdzie do pani E. na werandę, tam, gdzie miała trafić Maja, ale nie trafiła, bo pani E. nie miała sumienia jej tam zanieść...
Lusia tam będzie samotna, bo to jest w sąsiednim domku, pani E. będzie do niej wpadała, ale to nie to samo co normalny domek, ze swoim własnym ludziem...
Jest jeszcze we mnie nadzieja, że Maja, Lusia i dymki i ich mama znajdą swoje miejsce na ziemi, gdzie nie będzie chłodu, głodu i brudu.