
Dziekuję wszystkim Ciociom za kciuki i wsparcie
Jak doweidziałam się, że Olek wymiotował, wpadłam w panikę

, przyznaję się bez bicia.

. Różne głupoty przychodziły mi do głowy. Babcia zostawiła to, co wydalił mały. Z duszą na ramieniu jechałam do domu, po drodze kupiłam polędwiczki drobiowe z zamiarem ugotowania (licho wie, z jakiej częsci są te polędwiczki, ale dobre, jeszcze delikatniejsze niż sama pierś, a tej samej cenie).
Olek spał jak weszłam, ale rozciągnął się na mój widok, więc pomyślałam, że jest nieźle. Ale michy pełne

. Po raz kolejny nogi mi się dziś zrobiły "miętkie". I zrobiłam coś, za co wszystkie Ciocie forumowe odżeganją mnie od czci i wiary....dałam mu Whiskasa

. Zjadł całą saszetkę..... Dawno już jedzący kot mnie tak nie wzruszył

. Potem ugotowałam polędwiczki, wcześniej podzieliłam na 4 częsci i 3 zamroziłam, żeby miał świeże rano.
Zjadł polędwiczki

-jakieś 8 dkg.
Zrobił siusiu.
Zrobił kupę.
Chyba dobrze to wróży...

.
Aż boję się cieszyć za wcześnie...
Ale dziękuję wszystkim, naprawdę
P.S A to co wymiotował okazało się....podłużnym "kulem włosowym".
