Śliczna kotka-po sciągnieciu szwów musi opuścić nasz dom:(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob cze 02, 2007 8:01

Jeszczde może podjedziemy na kliniki w drodze do Jadzi, może coś poradzą :(
No kurcze, nie udało się.... :(
Kicia miała 4 maluchy, dwa odeszły, trzeci.... :(
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19199
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Sob cze 02, 2007 8:03

Czitko, sciskam cie mocno
zrobiłyscie co sie dało
odeszły w najlepszej opiece, nie pod samochodem, nie w paszczy psa, nie zatłuczone...
nasze Obrazek potwory ;) + Fela i Frania na DS

pilne! Jajek i Dodek szukają dobrego Domu :)

xandra

 
Posty: 11042
Od: Nie paź 31, 2004 21:31
Lokalizacja: Warszawa, Bielany

Post » Sob cze 02, 2007 8:05

Tak czasem się dzieje :cry: . Zrobione było wszystko, co było możliwe. Czitko jest wspaniała.
Marcelibu
 

Post » Sob cze 02, 2007 8:12

Nie dziewczyny, to nie o mnie chodzi, jaka ja tam wspaniała, nie piszcie nic takiego, tylko kurcze, wczoraj było w miarę dobrze, a ta noc...
Co mogą pomóc na klinikach? jest sens? Mogą cos mu podać?
Odruchu ssania brak... :(
Ja nie wiem, jak odeszły te wcześniejsze dwa, wzięłam kotkę z dwoma, podobno tamte były bardzo słabe, tak mówili na stacji....
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19199
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Sob cze 02, 2007 8:18

a ja bede obstawiac przy swoim ;)
ja mam srednie mozliwosci pomocy - i wierzecie mi - zle mi z tym strasznie
ale co powiem? nie mam mozliwoscie, wiec nie bede pomagac choc tak, jednemu, dwóm kociakom bo to i tak bez sensu?
Czitko... ponawiam to co napisałam powyzej, jestes wspaniałą dziewczyną i zrobiłas co sie dało
nasze Obrazek potwory ;) + Fela i Frania na DS

pilne! Jajek i Dodek szukają dobrego Domu :)

xandra

 
Posty: 11042
Od: Nie paź 31, 2004 21:31
Lokalizacja: Warszawa, Bielany

Post » Sob cze 02, 2007 9:30

Czitka, bardzo współczuje. Doskonale rozumie co czujesz. Nas wetka uprzedzała, że Haker może nie przeżyć najgorsze są pierwsze 3 tygodnie.
W takiej sytuacji jesteśmy bezradni i właśnie ta bezradność jest dla Ciebie chyba najgorsza. Bo przecież starasz się podajesz jedzonko itp. a maleństwo sie poddało i nie przyjmuje pomocy :cry:.
Czekam na dalsze wieści i mocno przytulam.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Sob cze 02, 2007 10:45

Przytulam.
Pipsi ♡ 24 marca 2016 [']

Pipsi

Avatar użytkownika
 
Posty: 4289
Od: Pon paź 16, 2006 11:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob cze 02, 2007 17:38

Właśnie wróciliśmy z Lubina od Jadzi.
Gdy przez kilka ostatnich dni wchodziłam do Lenki w przyziemiu, otwierałam z hałasem dwie pary trzeszczących drzwi. Ona wtedy nie wiedząc kto idzie, wydawała różne ostrzegawcze warczenia, a ja pytałam: czy tu mieszka moja straszna kotka, która ma śliczne dzieci?
Mniejsze, słabsze dzieciątko nie przeżyło... :(
W nocy usiłowałam karmić co trzy godziny, nad ranem nie było już odruchów ssania, leciało przez ręce...
Ale żyło. W drodze do Lubina jedziemy jeszcze przez wrocławskie kliniki, może po ostatnią nadzieję.
Nie dostajemy jej. Kotek jest w stanie agonalnym, nie ma najmniejszych szans, pan doktor twierdzi, że może wirus, że może nie ssał przez pierwsze dni życia, nie nabrał sił ani odporności, on umiera, a właściwie już prawie umarł, że poddamy go etanazji, nie ma najmniejszych szans... :(
Zastrzyk.
Zabieramy po drodze Wimę, jedziemy. Wima z tyłu z kotką i rudym Rambo, podpieszczają się całą drogę, kicia mruczy i wyciąga przez koszyk łapki do głaskania.
Dzwonię do Jadzi, że przywieziemy tylko jedno kociątko...
Już w Lubinie. Instalujemy mamę z Rambo w łazience, Fredki bardzo zaciekawione, ustawiamy koszyki, miseczki, głaszczemy, zostawiamy całe towarzystwo w spokoju i na działkę wykarmić stęsknione stadko.
Po dwóch godzinach dzwoni na komórkę Jadzi Wima, że znalazła wrzeszczące kociatko, w piwnicy, na ulicy, malutkie, zapłakane, zapaprane, że co ma zrobić....
Jadzia w auto i jedziemy na spotkanie z Wimą, pakujemy wrzeszczące kociątko pod mój polar i do doktora.
Zdrowe! A jakie śliczne Ma podobno około dwóch tygodni, ale oczka jeszcze zamknięte. Mierzenie temperatury, dwa zastrzyki i.....do mamy!
Ale czy przyjmie?
Maluszek jest znacznie większy od rudego, silniejszy, rozkrzyczany.
Wpadamy do domu, JAdzia z małym do łazienki, my z Wimą robić mleko na wszelki wypadek do kuchni.
Słyszymy wrzask z łazienki, ale za chwilę....cisza :D
Papusia! I to jak!
Obok Rambo usiłuje znaleźć cyca z pomoca Jadzi. Mama mruczy zadowolona.
Jadzia dokarmia z butelki jednego i drugiego....
My musimy wracać, nasze koty czekają w domu...
Maluszek podobny do tego, który odszedł rano...
Wrócił, ale w innym futerku...
Teraz u Jadzi mieszka strasznie groźna kotka i jej śliczne dzieci....
Jeszcze nie mogę uwierzyć we wszystko, co stało się dzisiaj.
Jadziu, dzwonię już do Ciebie, jesteś Aniołem.
Ostatnio edytowano Sob cze 02, 2007 18:33 przez czitka, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19199
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Sob cze 02, 2007 17:44

Niesamowita historia :D
Obrazek

LimLim

 
Posty: 35307
Od: Sob lut 23, 2002 20:08
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Sob cze 02, 2007 18:12

smutny początek
ale jakież cudne zakończenie :ok: :ok: :ok:
Obrazek

Amidalka

 
Posty: 4512
Od: Czw cze 10, 2004 14:46
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob cze 02, 2007 18:31

Jesteście niesamowite, dziewczyny :D :1luvu:
Anioły dwa :aniolek: :aniolek: :D
Zdjęcia proszę...
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob cze 02, 2007 18:58

Ja sama nie mogę uwierzyć, że mam dwa piękne kociątka i bardzo je kochającą mamę :D
Mamusia od razu przyjęła nowego maluszka, na jego płacz wyskoczyła zza winka i natychmiast ułożyła sie w pozycji karmienia. To jakiś cud 8O
Obrazek
Oba kociątka leża w koszyczku, jedno większe Rudziaszek dużo mniejszy :( .
Obrazek
Próbuję ułozyć maluszkiby miały dostęp do dycusiów
Obrazek
Ssą mamę, dokarmiam Rudziaszka.
Obrazek
Mama myje i masuje :P
Rudziaszek miał nabrzmiałe oczko, a ponieważ Czitka mówiła,że zatarł mleczkiem przymyłam je.
I tu niespodzianka :( z nabrzmiałego oczka wyciekła ropa :( Co to takiego? Stan zapalny?
Pręgusek ciut kicha, nie podoba mi sie, więc obaj jutro mają wizytę lekarską.
Mama chwilami wyskakuje z koszyka i leży za muszlą, jak wszytkie nasze tymczasy :D
Jest spokojna, kochana i bradzo przyjazna dla nowego kociątka.
A to kociątko jest klonikiem naszego ubiegłoroczengo Pysiaczka, obecnie Olesia mieszkającego we Wrocławiu u wspaniałych opiekunów. Moze sie dokocą?
Kontakt utrzymuję, wiec pochwalę sie nowym maluszkiem :P A nuż sie dokocą :lol:
W domu spokojnie, żadnych suków, ani koczowania pod łazienką. Nasze koty poprostu obżarte leże gdzie sie da 8)

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Sob cze 02, 2007 19:03

Piękne foty :D
Obrazek

LimLim

 
Posty: 35307
Od: Sob lut 23, 2002 20:08
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Sob cze 02, 2007 19:09

:D
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43978
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob cze 02, 2007 19:30

Śliczności moje, już nie moje :(
Wasza pierwsza, przechodnia, chwilowa mama, napatrzyć się nie może!
Rudaskowe oczko wczoraj zapaprało się mleczkiem, jak całe pysio.
Przetarłam wacikiem, ale to nic nie dało :( Dzisiaj jeszcze rano nie było żadnego spuchnięcia, więc taka szybka infekcja? Bozie....
Fotki prześliczne :1luvu:
Wiecie co, ja widziałam, jak Jadzia się zabrała do tego całego towarzystwa 8O
Myk, myk, szast, prast, buch, butelka, wywracanie, karmienie, czyszczenie 8O 8O 8O , to nie, że ja mam dwie lewe ręce, ja ich nie mam w ogóle :oops:
A gdy zamknęliśmy się z mamą i maluchami w łazience, przez dziurki wentylacyjne w drzwiach pojawiały się łapki Fredków :P
Tak do łokcia :P
Co za widok!!!!! :D
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19199
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510 i 105 gości