Właśnie wróciliśmy z Lubina od Jadzi.
Gdy przez kilka ostatnich dni wchodziłam do Lenki w przyziemiu, otwierałam z hałasem dwie pary trzeszczących drzwi. Ona wtedy nie wiedząc kto idzie, wydawała różne ostrzegawcze warczenia, a ja pytałam: czy tu mieszka moja straszna kotka, która ma śliczne dzieci?
Mniejsze, słabsze dzieciątko nie przeżyło...
W nocy usiłowałam karmić co trzy godziny, nad ranem nie było już odruchów ssania, leciało przez ręce...
Ale żyło. W drodze do Lubina jedziemy jeszcze przez wrocławskie kliniki, może po ostatnią nadzieję.
Nie dostajemy jej. Kotek jest w stanie agonalnym, nie ma najmniejszych szans, pan doktor twierdzi, że może wirus, że może nie ssał przez pierwsze dni życia, nie nabrał sił ani odporności, on umiera, a właściwie już prawie umarł, że poddamy go etanazji, nie ma najmniejszych szans...
Zastrzyk.
Zabieramy po drodze Wimę, jedziemy. Wima z tyłu z kotką i rudym Rambo, podpieszczają się całą drogę, kicia mruczy i wyciąga przez koszyk łapki do głaskania.
Dzwonię do Jadzi, że przywieziemy tylko jedno kociątko...
Już w Lubinie. Instalujemy mamę z Rambo w łazience, Fredki bardzo zaciekawione, ustawiamy koszyki, miseczki, głaszczemy, zostawiamy całe towarzystwo w spokoju i na działkę wykarmić stęsknione stadko.
Po dwóch godzinach dzwoni na komórkę Jadzi Wima, że znalazła wrzeszczące kociatko, w piwnicy, na ulicy, malutkie, zapłakane, zapaprane, że co ma zrobić....
Jadzia w auto i jedziemy na spotkanie z Wimą, pakujemy wrzeszczące kociątko pod mój polar i do doktora.
Zdrowe! A jakie śliczne Ma podobno około dwóch tygodni, ale oczka jeszcze zamknięte. Mierzenie temperatury, dwa zastrzyki i.....do mamy!
Ale czy przyjmie?
Maluszek jest znacznie większy od rudego, silniejszy, rozkrzyczany.
Wpadamy do domu, JAdzia z małym do łazienki, my z Wimą robić mleko na wszelki wypadek do kuchni.
Słyszymy wrzask z łazienki, ale za chwilę....cisza
Papusia! I to jak!
Obok Rambo usiłuje znaleźć cyca z pomoca Jadzi. Mama mruczy zadowolona.
Jadzia dokarmia z butelki jednego i drugiego....
My musimy wracać, nasze koty czekają w domu...
Maluszek podobny do tego, który odszedł rano...
Wrócił, ale w innym futerku...
Teraz u Jadzi mieszka strasznie groźna kotka i jej śliczne dzieci....
Jeszcze nie mogę uwierzyć we wszystko, co stało się dzisiaj.
Jadziu, dzwonię już do Ciebie, jesteś Aniołem.