No więc Nero został dziś wtpuszczony z łazienki, bo czuł się w niej samotny miałczał i w ogóle łaził za mną łasząc się

(tak, wczoraj już traktorzył,wywalał brzuszek

). Wypuściłam go bo bardzo się tego domagał. I tu jest problem

o ile Tula(burasek) i pies przyjęli go o.k. i są dla niego "sympatyczni" tak Luna ciągle za nim chodzi i syczy, posuneła się nawet do "łapoczynu"

Poza tym Nero wskoczył na okno i miałczy, chyba tęskni za podwórkiem

Albo chodzi do wszystkich misek i wyjada, chyba nauczył się, że jedzenie jest wystawione tylko chwilke i chce się najeść, mimo, że dużo już dziś zjadł. U mnie miski z suszkami zawsze były wystawione, myślałam, że on z tą szczenką nie będzie potrafił jeść suszek, a tu proszę. Błagam poradźcie co robić, w łazience na pewno już go nie zamknę...
p.s. kurczę Luna nawet warczy na niego

, a on chodzi po całym mieszkaniu i pomiałkuje...
A co zrobić jutro jak mnie cały dzień nie będzie ?

a matka dopiero od południa
Co ja mam zrobić ? Poradźcie
