Ćma pisze:Gratuluję. Masz najbardziej rozpuszczonego kota, o jakim słyszałam...
To ona rządzi w tym domu i doskonele zdaje sobie z tego sprawę.
Można zastosować jeszcze jedną metodę, tylko nie wiem czy pomoże...
Mianowicie, jak zacznie stawać na głowie, musisz ją wziąć, solidnie przytrzymać i ... ugryźć w kark. Koty w taki sposób pokazują sobie kto jest ważniejszy. Może będziesz musiała popluć później sierścią, ale to chyba nie jest takie straszne.
I przyłączam się do opini, że należy ją zupełnie ignorować w nocy. Daj jej kilka dni, usuń łatwotłukące przedmioty i sprawdź. Po takim odstawieniu każdy kontakt z Tobą to będzie nagroda, a nie coś co się jej - królowej prawnie należy.
Ona uważa, że jest najważniejsza w tym Waszym stadzie, a ty służysz wyłącznie jako samonapędzająca się maszynka do karmienia, drapania, miziania i chwalenia o każdej wybranej porze doby.

Dziękuję.

Wiem o tym.

Chociaż kiedyś jak mnie pytano o drugiego kota i napisałam (tutaj) że się boję, bo moja kotka jest wyjątkowo rozpuszczona, odpisano mi, że każdy kot jest i to żaden argument.
Jak widać nie każdy jest...
Z gryzieniem próbowałam. Jest z tym mały problem. Jak ona ma dzikawkę to nie da dojść do siebie. Gania jak chora i moje zbliżanie się traktuje jak zaczepkę i dostaje jeszcze większego świra. Bawi się ze mną po prostu.
Próbowałam ją wytarmosić wczoraj w nocy. Za pierwszym razem się udało i dała spokój na pół godziny. Za drugim już nie dała się dotknąć. Skakała po meblach (w miejscach niedostępnych dla mnie) jak małpa i ilekroć podchodziłam na pół metra do niej, ona robiła bryk bryk i już była gdzie indziej, potem przystanek, obserwacja wroga i na moje zbliżenie znowu bryk bryk... i tak w kółko. Po 5 minutach stwierdziłam, że ona się bawi w najlepsze i nie będę durnia z siebie robić ganiając kota po całym mieszkaniu... Olałam ją, a gdy stamtąd wyszła, zamknęłam drzwi.
Tak że ugryźć ją jest problem.

Już nie wspomnę o tym, że jak nie ma akurat miziastego czasu to wyciąga łapska do tego, kto się do niej zbliża, pazurzaste łapska oczywiście. Pewnie prędzej dostanę w ryj niż ją ugryzę.
Możliwość gryzienia mam tylko gdy jest miziaczkowa i przytulasta, ale wtedy to nie ma po co, bo przecież nie skojarzy tego z harcami sprzed pół dnia.
Jeszcze spróbuję oczywiście, ale... wątpię czy to da efekt, albo raczej czy się uda ten plan wprowadzić w życie.