Ratunku! Kot drapie i nie śpi w nocy...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro maja 18, 2005 6:24

No więc tak...

Żyję, więc samobójstwa nie popełniłam, chociaż nie powiem, że nie miałam ochoty jak rano wstałam.

Kropa przetrzymana od 19-ej dziwnie się rozbrykała o godzinie 22-giej. Nagle zaczęła miaukać, brykać i ganiać jak dzik po tym jak zobaczyła mnie w stroju nocnym. 8O Z każdą następną chwilą wydawała się być coraz mniej śpiąca, tak więc gdy się kładłam o 23:20 ona była świeża i rześka. Przyszła do mojego łóżka i zaczęła swoje mia i mra i te inne wszystkie. :? Wytrzymałam chwilę, po czym wstałam, wyniosłam jej koszyk na przedpokój i zamknęłam drzwi. Drzwi wcześniej przygotowałam odpowiednio - okleiłam je mianowicie grubym kartonem, tak do wysokości metra i na całą szerokość. :oops: 8) Poszłam spać.

Spokój był do 3-ciej. Potem jakić kocur osiedlowy zaczął drzeć paszczę jakby go ze skóry obdzierali. Miałam czuwanie oczywiście. Kropa spała do 3:30. Potem ona zaczęła koncert. Wytrzymała do 4-ej, ja też. Co robiła potem nie wiem, ale była cicho. Ja zasnęłam.
Wstałam rano i ... powiem tak - w pokoju komputerowym, przechodnim między sypialnią a przedpokojem, nie mam już ani kawałka całej tapety na wysokości metr od ziemi. Do wczoraj całe były dwie ściany, dziś...

Jak wyszedł bilans dzisiejszej nocy? Mam dziwne wrażenie, że nawet nie na zero... :?

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Śro maja 18, 2005 7:20

kropko, witaj wśród żywych. Z dnia na dzień to wszystko wydaje się coraz bardziej nieprawdopodobne, jakiś koszmar. Mi chyba by już ręce opadły, a TŻ-owi zabrakło cierpliwości. Pewnie będziesz musiała uknuć spisek z mamą, aby przerobić tatę. To najrozsądniejsze wyjście. Może ona domaga się kontaktu z Twoją mamą. Przecież nie możesz wywrócić swojego życia do góry nogami z powodu kici :( .
Obrazek
Mrunia=Mrunisia=Mrunieczka

brynia22

 
Posty: 430
Od: Czw mar 10, 2005 18:30
Lokalizacja: Siedlce

Post » Śro maja 18, 2005 7:46

brynia22 pisze:kropko, witaj wśród żywych. Z dnia na dzień to wszystko wydaje się coraz bardziej nieprawdopodobne, jakiś koszmar. Mi chyba by już ręce opadły, a TŻ-owi zabrakło cierpliwości. Pewnie będziesz musiała uknuć spisek z mamą, aby przerobić tatę. To najrozsądniejsze wyjście. Może ona domaga się kontaktu z Twoją mamą. Przecież nie możesz wywrócić swojego życia do góry nogami z powodu kici :( .


Mnie też się to wydaje niepojęte. Od początku wiedziałam, że ona ma charakterek, ale z tym co robi ostatnio to już trochę przesadza. Wczoraj przez całe popołudnie udało mi się zrobić jedną rzecz - wrzucić kilka swetrów do pralki. Z ich wyjęciem i powieszeniem już miałam problem, bo gdy weszłam do łazienki ona zaczęła koncert... Obiad jadłam trzymając widelec w jednej ręce, a kocią zabawkę w drugiej. Nie mam czasu nawet gazety przeczytać. Oglądanie filmu wygląda tak, że zabawiam kota i co chwilę kukam na tv, robiąc w międzyczasie dziesiątki przerw, bo znudzony kiciuś co rusz wychodzi z pokoju i miauczy przeraźliwie.
Mam dziwne wrażenie, że zamiast swojej Kropci mam w domu jakiegoś futrzastego terrorystę!

TŻ jeszcze nie dostał k...icy, bo nie wie po prostu. Nie uświadamiałam go jeszcze. :?

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Śro maja 18, 2005 7:51

Czt TZ jest nieobecny? Jak może nie wiedzieć o takich zniszczeniach?

progect

 
Posty: 5771
Od: Nie lis 28, 2004 21:36
Lokalizacja: Kraków Bronowice teraz już Smardzowice

Post » Śro maja 18, 2005 8:00

progect pisze:Czt TZ jest nieobecny? Jak może nie wiedzieć o takich zniszczeniach?


W komputerowym o dwóch ścianach wie, o dwóch nowych jeszcze nie, bo wrócił z pracy po północy (czyli przed zniszczeniami), a gdy rano wychodziłam jeszcze spał. Zauważy pewnie jak wstanie.

O przedpokoju wie, ale wmówiłam mu, że to my wnosząc meble... :oops:

O sypialni nie wie, bo powciskałam w dziurki te wydarte kawałki (tapeta ma struktuę gąbczastą z miejscami wklęsłymi i wypukłymi), a te co się nie dały po prostu oderwałam żeby tak ordynarnie nie zwisały. Ktoś kto po prostu wychodzi z pokoju nie zauważy, ktoś kto wchodzi nie zauważy na bank, bo to miejsce zostaje za plecami, ale ktoś kto spojrzy konkretnie na ścianę musiałby być ślepy żeby nie widzieć, że ilość wgłębień w tym miejscu jest znacznie większa niż gdzie indziej... :)

O jednym fotelu wie. No, to akurat trudno było przeoczyć. O drugim nie, ale trzeba zajrzeć z tyłu, a tył jest przy ścianie. O kanapie wie jakąś połowę, bo cały czas leży na niej narzuta, która miała niby chronić.

Czyli nie jest tak, że nic nie wie...

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Śro maja 18, 2005 8:12

Bardzo Ci współczuję i rozumiem doskonale Twoje rozterki. Mój TZ też jest bardzo zasadniczy jeśli chodzi o zniszczenia dokonywane przez kota. Kretka nie przysporzyła nam kłopotów, natomiast Młody... :evil:
I powiem Ci, że mimo, że mam już jednego kociastego od dwóch lat to zachowanie drugiego właśnie dlatego mnie zaskoczyło. Kretka uczyła się wszystkiego b. szybko i bez problemów, dlatego też zdecydowałam się na drugiego kotka, mysląc w swojej naiwności, że będzie tak samo. Bardzo się pomyliłam. Ale oczywiście moje zmagania to mały pikuś w porównaniu z Twoimi. Trzymam kciuki, żebyś jakoś sobie z tym poradziła.
Pozdrawiam.
KretkaObrazekMłody vel KoloObrazek

Kretka

 
Posty: 614
Od: Śro paź 15, 2003 14:48
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro maja 18, 2005 8:22

Gratuluję. Masz najbardziej rozpuszczonego kota, o jakim słyszałam... :(
To ona rządzi w tym domu i doskonele zdaje sobie z tego sprawę.
Można zastosować jeszcze jedną metodę, tylko nie wiem czy pomoże...
Mianowicie, jak zacznie stawać na głowie, musisz ją wziąć, solidnie przytrzymać i ... ugryźć w kark. Koty w taki sposób pokazują sobie kto jest ważniejszy. Może będziesz musiała popluć później sierścią, ale to chyba nie jest takie straszne. :wink:
I przyłączam się do opini, że należy ją zupełnie ignorować w nocy. Daj jej kilka dni, usuń łatwotłukące przedmioty i sprawdź. Po takim odstawieniu każdy kontakt z Tobą to będzie nagroda, a nie coś co się jej - królowej prawnie należy.
Ona uważa, że jest najważniejsza w tym Waszym stadzie, a ty służysz wyłącznie jako samonapędzająca się maszynka do karmienia, drapania, miziania i chwalenia o każdej wybranej porze doby. :?
Do you think this is wise, boy? Crossing blades with a pirate?
Obrazek

Ćma

 
Posty: 1576
Od: Wto sty 18, 2005 11:51
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro maja 18, 2005 8:39

Kretka pisze:Bardzo Ci współczuję i rozumiem doskonale Twoje rozterki. Mój TZ też jest bardzo zasadniczy jeśli chodzi o zniszczenia dokonywane przez kota. Kretka nie przysporzyła nam kłopotów, natomiast Młody... :evil:
I powiem Ci, że mimo, że mam już jednego kociastego od dwóch lat to zachowanie drugiego właśnie dlatego mnie zaskoczyło. Kretka uczyła się wszystkiego b. szybko i bez problemów, dlatego też zdecydowałam się na drugiego kotka, mysląc w swojej naiwności, że będzie tak samo. Bardzo się pomyliłam. Ale oczywiście moje zmagania to mały pikuś w porównaniu z Twoimi. Trzymam kciuki, żebyś jakoś sobie z tym poradziła.
Pozdrawiam.


Dlatego jeszcze nie mam drugiego kota, choć bardzo chciałam i już o tym rozmawiałam z TŻ. Było na dobrej drodze. Gdyby Kropa zachowywała się normalnie już bym pewnie szukała drugiego... Ale bałam się, że będzie bardziej zaborczy niż ona i tak zwlekałam z tym szukaniem do przeprowadzki. I dobrze, jak się okazało...

Dziękuję za kciuki. Na pewno się przydadzą.

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Śro maja 18, 2005 8:49

Ćma pisze:Gratuluję. Masz najbardziej rozpuszczonego kota, o jakim słyszałam... :(
To ona rządzi w tym domu i doskonele zdaje sobie z tego sprawę.
Można zastosować jeszcze jedną metodę, tylko nie wiem czy pomoże...
Mianowicie, jak zacznie stawać na głowie, musisz ją wziąć, solidnie przytrzymać i ... ugryźć w kark. Koty w taki sposób pokazują sobie kto jest ważniejszy. Może będziesz musiała popluć później sierścią, ale to chyba nie jest takie straszne. :wink:
I przyłączam się do opini, że należy ją zupełnie ignorować w nocy. Daj jej kilka dni, usuń łatwotłukące przedmioty i sprawdź. Po takim odstawieniu każdy kontakt z Tobą to będzie nagroda, a nie coś co się jej - królowej prawnie należy.
Ona uważa, że jest najważniejsza w tym Waszym stadzie, a ty służysz wyłącznie jako samonapędzająca się maszynka do karmienia, drapania, miziania i chwalenia o każdej wybranej porze doby. :?


Dziękuję. :oops: Wiem o tym. :oops: Chociaż kiedyś jak mnie pytano o drugiego kota i napisałam (tutaj) że się boję, bo moja kotka jest wyjątkowo rozpuszczona, odpisano mi, że każdy kot jest i to żaden argument. :)
Jak widać nie każdy jest...

Z gryzieniem próbowałam. Jest z tym mały problem. Jak ona ma dzikawkę to nie da dojść do siebie. Gania jak chora i moje zbliżanie się traktuje jak zaczepkę i dostaje jeszcze większego świra. Bawi się ze mną po prostu.
Próbowałam ją wytarmosić wczoraj w nocy. Za pierwszym razem się udało i dała spokój na pół godziny. Za drugim już nie dała się dotknąć. Skakała po meblach (w miejscach niedostępnych dla mnie) jak małpa i ilekroć podchodziłam na pół metra do niej, ona robiła bryk bryk i już była gdzie indziej, potem przystanek, obserwacja wroga i na moje zbliżenie znowu bryk bryk... i tak w kółko. Po 5 minutach stwierdziłam, że ona się bawi w najlepsze i nie będę durnia z siebie robić ganiając kota po całym mieszkaniu... Olałam ją, a gdy stamtąd wyszła, zamknęłam drzwi.

Tak że ugryźć ją jest problem. :? Już nie wspomnę o tym, że jak nie ma akurat miziastego czasu to wyciąga łapska do tego, kto się do niej zbliża, pazurzaste łapska oczywiście. Pewnie prędzej dostanę w ryj niż ją ugryzę.
Możliwość gryzienia mam tylko gdy jest miziaczkowa i przytulasta, ale wtedy to nie ma po co, bo przecież nie skojarzy tego z harcami sprzed pół dnia.

Jeszcze spróbuję oczywiście, ale... wątpię czy to da efekt, albo raczej czy się uda ten plan wprowadzić w życie.

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Śro maja 18, 2005 8:52

Widzę, że nasze kotki to mentalne siostry. Masza jest równie zwariowana. Nie sieje zniszczeń głównie dlatego, że mieszkanie mam wyjątkowo kotoodporne, ale nocne rozróby i terroryzowanie to jej specjalność. Pewne sukcesy pedagogiczne (malutkie) odnosze. Konsekwentne zamykanie w łazience za nocne awantury pomogło. Od kilku nocy śpimy normalnie :twisted: . Teraz przerabiamy etap dziennych awantur o jedzenie. Wyje tak, że aż uszy bolą. Z uporem maniaka udaję, że nie widzę i nie słyszę. Dostaje jeśc dopiero jak się uspokoi. Staram się karmić zawsze o jednej godzinie, ale z racji zwariowanej pracy jest to trudne.
Udało nam się opanować wyjadanie z mojego talerza. Tu wziełam przykład z Zuzi. Przy każdej próbie wyjadania z jej miski. Zuzia spokojnie i bez syczenia zdzielała Masze w pysk. Teraz Maszeńka grzecznie czeka aż Zuza skończy i dopiero wtedy sprawdza co zostało w jej miskach. Zaczełąm stosować identyczną metodę. Jak mi wkłada mordkę do talerza delikatnie ją pacam. Odchodzi z pełnym oburzenia miaukiem.
Opanowanie kota jest trudne, ale możliwe. Wymaga żelaznej konsekwencji. Masza jest moim pierwszym kotem i już teraz widzę jakie błedy popełniłam kiedy była mała. Dużo jej zachowań koryguję dopiero teraz, kiedy jest dorosła. Malutkie kociątko wyjadające z talerza jest urocze. Ogromnie 5 kilowe kocisko, które agresywnie pcha się do mojej michy jest bardzo uciążliwe.
Opracuj plan działania i konsekwentnie się go trzymaj. Po pewnym czasie powinno się udać. Zaopatrz się w korki do uszu i niestety chyba będziesz musiała się pożegnać z tapetami. Na pocieszenie dodam, że nawet grzeczny koteczek nie oparłby się mięciutkiej, gąbczastej tapecie.
Obrazek

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Śro maja 18, 2005 9:02

tangerine1 pisze:Widzę, że nasze kotki to mentalne siostry. Masza jest równie zwariowana. Nie sieje zniszczeń głównie dlatego, że mieszkanie mam wyjątkowo kotoodporne, ale nocne rozróby i terroryzowanie to jej specjalność. Pewne sukcesy pedagogiczne (malutkie) odnosze. Konsekwentne zamykanie w łazience za nocne awantury pomogło. Od kilku nocy śpimy normalnie :twisted: . Teraz przerabiamy etap dziennych awantur o jedzenie. Wyje tak, że aż uszy bolą. Z uporem maniaka udaję, że nie widzę i nie słyszę. Dostaje jeśc dopiero jak się uspokoi. Staram się karmić zawsze o jednej godzinie, ale z racji zwariowanej pracy jest to trudne.
Udało nam się opanować wyjadanie z mojego talerza. Tu wziełam przykład z Zuzi. Przy każdej próbie wyjadania z jej miski. Zuzia spokojnie i bez syczenia zdzielała Masze w pysk. Teraz Maszeńka grzecznie czeka aż Zuza skończy i dopiero wtedy sprawdza co zostało w jej miskach. Zaczełąm stosować identyczną metodę. Jak mi wkłada mordkę do talerza delikatnie ją pacam. Odchodzi z pełnym oburzenia miaukiem.
Opanowanie kota jest trudne, ale możliwe. Wymaga żelaznej konsekwencji. Masza jest moim pierwszym kotem i już teraz widzę jakie błedy popełniłam kiedy była mała. Dużo jej zachowań koryguję dopiero teraz, kiedy jest dorosła. Malutkie kociątko wyjadające z talerza jest urocze. Ogromnie 5 kilowe kocisko, które agresywnie pcha się do mojej michy jest bardzo uciążliwe.
Opracuj plan działania i konsekwentnie się go trzymaj. Po pewnym czasie powinno się udać. Zaopatrz się w korki do uszu i niestety chyba będziesz musiała się pożegnać z tapetami. Na pocieszenie dodam, że nawet grzeczny koteczek nie oparłby się mięciutkiej, gąbczastej tapecie.


:) Nie wzięłaś jej czasem z Sośnicowic? :) Tam takie diabły chowają. :twisted:

Problemu z wyjadaniem jeszcze nie mam. Kwestię marudzenia, że mało opanowałam (rany! genialna jestem! :) ) Sprawę zrzucania z mebli załatwiłam i to co spaść nie może jest za szkłem. Ale ona nigdy specjalnie nie zrzucała, tylko ewentualnie jakieś malutkie rzeczy, jak np. karta SIM. :twisted:

Co do tapet to mnie nie pocieszyłaś jednak. Takie mi się właśnie najbardziej podobają. Już pomijam ich cenę, ale naprawdę zachwycił nas efekt jaki uzyskaliśmy. Nawet przeklęliśmy pomysł położenia innej w dużym pokoju i od razu urodziła się myśl, żeby po wymianie okien też położyć tam gąbczaste... :? Ale to było przed przeprowadzeniem kota... :(

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Śro maja 18, 2005 9:12

Moją rodzinę od tapet odzwyczaił pies. Malutki ratlerek potrafił zerwać tapetę od podłogi do sufitu :twisted: i rozszarpqć ją na maleńkie kawałeczki. Po roku klejenia mój tata się poddał, zerwał tapety i pomalował ściany.
Obrazek

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Śro maja 18, 2005 9:26

tangerine1 pisze:Moją rodzinę od tapet odzwyczaił pies. Malutki ratlerek potrafił zerwać tapetę od podłogi do sufitu :twisted: i rozszarpqć ją na maleńkie kawałeczki. Po roku klejenia mój tata się poddał, zerwał tapety i pomalował ściany.


Ja się obawiam, że jak nie tapety to coś innego pójdzie pod nóż, albo pod pazury raczej. Myślę, że ona sobie znajdzie coś innego co wywoła efekt, jakiego oczekuje, czyli moje zainteresowanie. :?

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Śro maja 18, 2005 9:35

Kulfon odzwyczail mnie od kwiatow na stole i parapetach okiennych. Wszystkie sa ustawione wysoko, na polkach, prawie pod sufitem ;). Wczoraj dostalam bukiet pieknych czerwonych roz, tez wyladowal w niedostepnym dla kota miejscu bo wiem ze gdybym postawila wazon na stole to dzisiaj znalazlabym przewrocony wazon a roze z poobgryzanymi listkami ;).

Kulfon

 
Posty: 706
Od: Nie maja 01, 2005 8:33

Post » Śro maja 18, 2005 9:49

Kulfon pisze:Kulfon odzwyczail mnie od kwiatow na stole i parapetach okiennych. Wszystkie sa ustawione wysoko, na polkach, prawie pod sufitem ;). Wczoraj dostalam bukiet pieknych czerwonych roz, tez wyladowal w niedostepnym dla kota miejscu bo wiem ze gdybym postawila wazon na stole to dzisiaj znalazlabym przewrocony wazon a roze z poobgryzanymi listkami ;).


Ustawione wyosko. Ha..w moim mieszkaniu nie ma miejsca do którego Masza by się nie dobrała :twisted: . Wlazła już wszędzie (łącznie z krawędzią brodzika). Kwiatki wylądowały na korytarzu, a o cietych mogę zapomnieć. Ostatnio bukietu, który musiał przetrwać w moim domu kilka godzin do urodzin babci, broniłam własną piersią. Obie koty zgodnie postanowiły go unicestwić.
Obrazek

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: EwaMag i 217 gości