Wczoraj się wkurzyłam, jeszcze dzisiaj jestem zła
Byłam u weta z Colą coby jej zrobić badania krwi, na wszelki wypadek, kontrolnie. Dwóch wetów - a po co? kot wyglada zdrowo! Ja na to, że słabo je i tak jakby pokasływała. Nawet nie zbadali kota, nie zajrzeli do pysia, nie osłuchali

Jak się uparłam na pobranie krwi to jeden podszedł do niej z taka głośno warczącą golarką i mówi - pani potrzyma kota, ten drugi tylko stał i patrzył. Jak włączył maszynę to kot mi sie wyrwał, a on mówi że się nie da pobrać, że kot zetresowany i że wyniki będą do niczego.
W końcu wróciłam do domu bez pobrania krwi tylko wcisnęli mi tabletkę na odrobaczenie i tak to się skończyło. Zestresowałam tylko kotka i nic z tego nie było
Cola nadal mało je, nie wiem może przesadzam, bo Kajtek vel spaślak wcina każdą ilośc. A ona tu trochę skubnie, tam troche skubnie i już, a resztę wyjada Kajtek.
A tak poza tym bawią się ładnie, całują po pysiach, tylko nie śpią razem. Wprawdzie Cola położy się przy Kajtku, ale ten głupol zaraz się boi i schodzi, ale jest coraz lepiej.