Niechciane, chore, po przejściach.Miluś guzy, maluszki.

Dziękuję kochani za ostatnie pożegnanie Kasi. :cry:

Nie wiem czy to wszystko nie było następstwem kalci które przeszła na koniec czerwca viewtopic.php?f=1&t=183699&start=1500#p12198965 :cry:

Uzupełniłam też rozliczenie za sierpień i wrzesień viewtopic.php?f=1&t=193582&start=75#p12241285

I znowu chory kot.

Tym razem Kubuś bezdomniaczek nie przyszedł na jedzenie wczoraj rano i wieczorem wyszłam go szukać.
Był jednak w budce na podwórku i jak wołałam to wyszedł ale tak ledwo ledwo. Wzięłam na ręce i zaniosłam do klatki wcześniej sprawdziwszy czy nie ma ran i złamań. Coś go bardzo boli bo miauczy przy podnoszeniu, choć staram się robić to delikatnie. Był bardzo głodny i na szczęście apetyt dopisuje. W nocy wypił całą miskę wody a rano pojechałam z nim do lecznicy. Prawa tylna nóżka go boli ale nie widać nic innego poza tym. Dostał zastrzyki w tym przeciw bólowy i jutro znowu do lecznicy. Lekarz powiedział, że to stłuczenie bez poważniejszego urazu na szczęście.
Oczywiście problem w tym, że on nie załatwi się w klatce w kuwecie a na dwór nie ma siły wyjść. Zesikał się w kontenerek na podkład, ale ciekawe czy kupsko zrobi do kuwety, bo nie wypuszczę go na dwór w takim stanie.
Kubuś to zbój bo bije się z innymi kotami bezdomnymi ale i moje też, choć teraz już ma przeciwnika z którym się nie lubią, czyli z Maćkiem.

To ten Kubuś co jest u Ciebie Aniu czy jakis inny? Bo piszesz bezdomniaczek a Kubuś to jest u Ciebie przecież.

aga66 pisze:To ten Kubuś co jest u Ciebie Aniu czy jakis inny? Bo piszesz bezdomniaczek a Kubuś to jest u Ciebie przecież.

Tak, to ten Kubuś viewtopic.php?f=1&t=168885
jest na utrzymaniu ale do domu przychodzi się tylko najeść, pospać i fru potem na wieś polować i znosić myszy na podwórko. Niezgodny z kotami i chodzi swoimi ścieżkami. Tak sobie tu przyszedł jak się tu przeprowadziłam i tak sobie jest i miseczka z jedzonkiem też. Już go nie zmienię, jak mnie tu nie było, to musiał sobie radzić, ale była z niego straszna bida.
Inne bezdomne to dzikusy i tylko późnym wieczorem lub w nocy przychodzą na jedzenie.

Widać taki łobuziak z Kubusia już zostanie. I tak ma dobrze w porównaniu z wolnożyjącymi.

aga66 pisze:Widać taki łobuziak z Kubusia już zostanie. I tak ma dobrze w porównaniu z wolnożyjącymi.

Tak, tylko szkoda, bo nie nadaje się do adopcji a tych zasiedziałych mam już sporo.

Szkoda mi wolnożyjących ale chociaż jeść co mają i gdzie się schronić.

Zapraszam na bazarek pomocowy z kurtkami viewtopic.php?f=27&t=194553

Białorudy Laluś dzisiaj miał kastrację bo już był nie wytrzymania i zamęczał inne kotki a one przed nim uciekały bo co za dużo to ....
W lecznicy przytomnieje

i w domciu w klateczce.

Teraz już jest dobrze bo kotek się bawi.

Wcześniej nawet Miciusia miała już go dosyć, choć one się lubią.

Kubuś też był w lecznicy i jest lepiej, bo nie ma już takiej dużej bolesności.
Dostał jeszcze zastrzyki na jutro i niedzielę i mam nadzieję, że będzie już dobrze.
Oczywiście znowu zesikał się w kontenerek bo do kuwety nic a nic nie zrobi.
Po przyjeździe z lecznicy wypuściłam go trochę na dwór, aby załatwił co grubszego, ale czy zrobił to nie wiem.
Pochodził trochę i przylazł do ciepełka.

Oh ten Laluś

Taki mały i już mu się zachciało? Aniu pamietam o kociej rodzince :placz:

Zaraz 4 lata miną i mój Maciuś(*) razem z nimi....

aga66 pisze:Oh ten Laluś Taki mały i już mu się zachciało? Aniu pamietam o kociej rodzince Zaraz 4 lata miną i mój Maciuś(*) razem z nimi....

No niestety tak.
Smutne są te daty Agnieszka....

ja staram się nie myśleć, bo wspominanie jest zbyt bolesne. :cry:

Teraz łapię się na tym, że z rana jak tylko otworzę oczy to wołam Kasię...ona zawsze przychodziła na przytulanki, inne też zresztą, ale Kasia.... :cry:

Nie umiem sobie poradzić, że jej już nie ma ze mną. :cry:

Aniu

Ja też staram się nie myśleć ale samo do głowy przychodzi a teraz jeszcze jesień i trochę depresyjnie się robi....

aga66 pisze:Aniu Ja też staram się nie myśleć ale samo do głowy przychodzi a teraz jeszcze jesień i trochę depresyjnie się robi....

Tak Agnieszka, zgadza się, że samo do głowy przychodzi, ale staram się nie wgłębiać się bo ja poprostu nie mogę płakać bo zaraz się duszę przez to moje obustronne porażenie strun głosowych przy operacji tarczycy.
Mam płuca niewydolne i tak to jest, gdy się wzruszam to się duszę.

Trafił do mnie kotek który z miejsca znalazł domek choć dzwonili po białorudego Lalusia, ale ten rudzielec niezgodny z kotami i potrzebował domku bez innych zwierząt.
Szkoda tylko, że bure siedzą u mnie latami.

Oba chłopaki :kotek:

już w nowym domku gdy go zawiozłam :1luvu:

Buziaki na pożegnanie od pańci :1luvu:

Dzisiaj gdy zapytałam o kotka to pani odpisała-
Z kotkiem wszystko dobrze, je, załatwia się do kuwetki, a teraz dzieci śpią co widać na zdjęciach poniżej.

Ja też nie rozumiem, że bure nie są tak atrakcyjne adopcyjne bo ja wolę buraski. Ale wiekszość ludzi preferuje rude, których jest mniej niż innych umaszczeń

Wszyscy się zachwycają moim rudym Mańkiem, który jest dziki dzik a ślepiec Bambek, który jest przylepek koci już nie budzi zachwytów bo zwykły czarnuszek. Ja kocham wszystkie i mi bez różnicy kolor choć mam słabość do krówek.

aga66 pisze:Ja też nie rozumiem, że bure nie są tak atrakcyjne adopcyjne bo ja wolę buraski. Ale wiekszość ludzi preferuje rude, których jest mniej niż innych umaszczeń Wszyscy się zachwycają moim rudym Mańkiem, który jest dziki dzik a ślepiec Bambek, który jest przylepek koci już nie budzi zachwytów bo zwykły czarnuszek. Ja kocham wszystkie i mi bez różnicy kolor choć mam słabość do krówek.

Szkoda gadać na ten temat Agniesia.

Mam sporo burasków które nie mają wzięcia a są naprawdę kochanymi kotami.

Agatka