Wylądowałam na ostrym dyzurze stomatologicznym

ząbek mi się zepsuł i spuchł i moja lekarka, do której jako jedynej chodze przez całe zycie, a jest ona w Olsztynie, telefonicznie nakazała mi dzisiaj pędzić na dyżur i otworzyć zęba i założyć lekarstwo.

Więc jej w słuchawkę krzyczę, ze przecież ona dobrze wie, ze się panicznie boję i chodzę tylko do niej, ale była twarda. Poszłam, po głebokich przemyśleniach i umieraniu dzień cały ze strachu.
Jak nie urok to sraczka, za przeproszeniem. Wszystko się dzieje ostatnio wbrew. To pewnie dlatego, ze jak się na początku stycznia tak bardzo słabo czułam to postanowiłam, ze za najbliższe nie pilne do wydania pieniądze zrobię badania sobie i Mice. Przy czym chyba pierwwszy raz w zyciu siebie postawiłam przed kotem. I się zaczęlo. Najpierw nie wiem jakim cudem rozwaliłam sobie zamke w zimowej kurtce - wymiana i kupno nowego 90zł. Potem osoba się pilnie upomniała o zwrot 200zł. Natentychmiast rozwaliłam zamek w kozaczkach - 35zł. Potem mi zablokowali telefon kom - rachunek 118zł. No to się kolejno urwał kabel w ładowarce do laptopa i zostałam bez komputera, więc się zabrałam za naprawe. Złapałm wirusa od dziecka którym sięmopiekowałam i trzebva było wydac kasę na leki, a teraz ząbek - dzisiaj 100zł no i we wtorek dalsze leczenie.
I mimochodem luty się zaczął.... postanowienie o zrobieniu badań aktualne.
