Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Koniczynka47 pisze:Myślę, że więcej schronisk tak postępuje, swoją drogą nie wyobrażam sobie 60 kotów na 25 m2, nawet z 40-sto metrowym wybiegiem.
I co z agresywnymi kotami ma zrobić w takich warunkach behawiorysta?
Swoją drogą to w tej konkretnej sprawie wolontariusze są tak samo winni, jak kierownik bo wszyscy uznali, że koty trzeba przetrzymać "aż uda się je zsocjalizować" i ktoś je adoptuje.
Tymczasem nie udało się zsocjalizować (no bo nie zawsze jest to możliwe, a w warunkach schroniskowych raczej rzadko), kotów przybywało aż zrobiło się ich za dużo, adoptujący widząc agresję zniechęcali się do brania kotów ze schroniska i trzeba było podjąć jakieś decyzje.
Nie mówię, że to jest najlepsza, ale z dwojga złego (eutanazja a wypuszczenie) wybrano "mniejsze zło".
Oczywiście niektóre Fundacje oraz schroniska pokroju Wojtyszek, mające płacone za utrzymywanie danego kota przez Gminę przez X lat są zdolne "napakować" ich ile wlezie na m2, jak to się czyni z psami i nie zabiegając o adopcję z oczywistych przyczyn.
Albo niby to zabiegając, ale chętnych brak, bądź nie spełniają wygórowanych nieraz wymagań.
Osobiście nie znam chętnych (wśród tzw "zwykłych ludzi" nie społeczności Miau) do wzięcia w domowe warunki dorosłego kota, który nie pozwoli się dotknąć, wziąć na ręce i podnieść.
Większość chce mieć - jeśli nie miziaka - to przynajmniej kota, który nie startuje z zębami i pazurami przy próbie kontaktu z nim. Takie są realia.
lazzy pisze:Postaram się po kolei, wg mojej wiedzy odpowiedziec:
- "60 kotów" Nie znajdę teraz źródła, ale chyba schronisko jest przeznaczone dla 100 kotów, są trzy pomieszczenia, w tym dwa z wybiegiem. Kierownik twierdzi, ze przed wyrzuceniem było ich chyba 150, nie wiadomo jak to liczył, bo dziewczynom w zeszłym roku w szczytowym okresie wyszło max.88 kotów. Wyrzucił 35 powinno zostac 115, nawet jeśli połowa (co jest niemożliwe) zostałaby adoptowana to powinno zostac ok. 60 kotów teraz. Chyba tydzień albo dwa temu dziewczyny liczyły w pomieszczeniu kotów adopcyjnych było 34 koty.
lazzy pisze:Poza tym, jeśli schronisko jest przepełnione (a kierownik twierdzi, że było), to raz, że powinno się próbowac promowac adopcje przynajmniej tych kotów, które są najbardziej "rokujące" aby szybko ze schroniska wyszły, wtedy byłoby mniejsze zagęszczenie i może pozostałe koty mniej zestresowane, i może by się okazało że wcale nie są takie małoadopcyjne.
lazzy pisze:Poza tym, to że większosc ludzi woli miziaki, nie znaczy że pozostałe zwierzęta są do odstrzału.
lazzy pisze:Tymczasem aktywne promowanie adopcji to zasługa tylko wolontariuszy, schronisko ograniczało się do dawania zdjęcia kota (niewiadomo jakiego) ze smutnym zdaniem, raz lub dwa razy w miesiącu na swoim fb.
lazzy pisze:Po drugie, jak schronisko jest przepełnione, to się nie podpisuje kolejnych umów z koleinymi gminami na odbiór kolejnych zwierząt, a tak się stało na wiosnę w bielskim schronisku.
lazzy pisze:- Wiadomo, że przy zagęszczeniu, mogą się zdażyc łapoczyny czy syczenia między kotami, ale nazywanie ich agresywnymi to jest stanowcze nadużycie. Juz pisałam wcześniej, że to były raczej koty obserwujące, raczej, jeśli już to unikały kontaktu. Ale wyrzucono też koty miziaki (np. tą kotkę https://www.facebook.com/kotelkowadruzy ... =2&theater , normalnie potwór, to już w DT)
lazzy pisze:Behawiorystkę koty widziały raz, po pierwszym wyrzuceniu w maju. Miała wydac opinię w ramach wolontariatu, co zrobiła, ale jednocześnie zastrzegła, ze ta opinia jest tylko do użytku wewnętrznego i dziewczyny nie mogą jej w żaden sposób użyc. Dlaczego tak zastrzegła? -nie wiem. Ale teraz schronisko afiszuje się drugą opinią, przeprowadzoną we wrześniu, już po tym jak wyrzucono koty i w niej jest tylko mowa o dobrostanie tych kotów które pozostały, a nie tych co zostały wyrzucone.
lazzy pisze:Opinia o tym, ze wyrzucone koty były agresywne, wydana prawie 2-4 miesiące po fakcie, jak pani nie miała możliwości tych kotów widziec, a opierająca się tylko na opowieściach kierownika , jest co najmniej mało wiarygodna.
lazzy pisze:Wolontariuszki (najczęsciej 2-3 dziewczyny, w sobotę więcej) przychodzą 3x w tygodniu na 4-5 godzin, czyli max. 15 godzin tygodniowo, schronisko czynne jest dla odwiedzających 45 godzin. Naprawdę myślisz, ze miały tak wielki wpływ na to jakie im ile kotów się przyjmuje? I czy się je wypuszcza czy nie? A przyjmowano wszystko jak leci, osiedlowe i nieosiedlowe.Tylko jak już się kota przyjęło i ktoś zdecydował, żeby go nie odwozic ( i nie były to wolontariuszki) i jak się go trzymało rok czy dwa, to się wzieło za niego odpowiedzialnośc. I o tą odpowiedzialnośc chodzi.
lazzy pisze: I jeśli nawet stwierdzono, ze niektóre koty były nieadopcyjne, to w pierwszej kolejności powinno się wybudowac domki w zamkniętej wolierze, zapewnic schronienie, a po jakimś czasie otworzyc wolierę, wtedy byłoby wiadomo które koty faktycznie wolą byc na "wolności".
lazzy pisze: I w ogóle wyobrażasz sobie, jak mogło wyglądac łapanie i "przenoszenie" 15 czy 20 takich niedotykalskich kotów, w jeden czy dwa dni?
lazzy pisze:Co do eutanazji jako alternatywy, to przecież w Polsce nie można usypiac zdrowych kotów i tego się trzymam.
Koniczynka47 pisze:No bo by mieć pełne rozeznanie sytuacji to trzeba się zapoznać ze stanowiskiem i argumentami obydwu stron, a artykuły w gazetach są najgorszym źródłem z możliwych.
Swoją drogą na FB jest wspomniana jakaś opinia behawiorystki, która się niby z nie potem wycofała - jest gdzieś opublikowana?
Bo - ja czytam tylko opinię dr Irackiej, całkiem sensownie brzmiącą zresztą. Chciałabym więc móc przeczytać i tę drugą.
Koniczynka47 pisze:
Na stronie doliczyłam się 38 kotów do adopcji:
http://www.schronisko.bielsko.biala.pl/ ... l?strona=1
Może reszta jest w szpitaliku? Adoptowana? Ciężko się doliczyć...lazzy pisze: I jeśli nawet stwierdzono, ze niektóre koty były nieadopcyjne, to w pierwszej kolejności powinno się wybudowac domki w zamkniętej wolierze, zapewnic schronienie, a po jakimś czasie otworzyc wolierę, wtedy byłoby wiadomo które koty faktycznie wolą byc na "wolności".
Może na to nie było pieniędzy?Z użyciem profesjonalnego sprzętu przez wykwalifikowanych pracowników jest możliwe wyłapanie na ograniczonej zamkniętej powierzchni nawet i 50 kotów w dwa dni.lazzy pisze: I w ogóle wyobrażasz sobie, jak mogło wyglądac łapanie i "przenoszenie" 15 czy 20 takich niedotykalskich kotów, w jeden czy dwa dni?
Jeśli pracownik łapie kota za ogon to nie świadczy dobrze o jego kwalifikacjachKot to nie nutria.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 76 gości