Koty wyrzucone ze schronu B.Biała - podpisz petycję - str. 3

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob paź 15, 2016 20:48 Re: Koty wyrzucone ze schronu B.Biała - podpisz petycję - st

No bo by mieć pełne rozeznanie sytuacji to trzeba się zapoznać ze stanowiskiem i argumentami obydwu stron, a artykuły w gazetach są najgorszym źródłem z możliwych.
Swoją drogą na FB jest wspomniana jakaś opinia behawiorystki, która się niby z nie potem wycofała - jest gdzieś opublikowana?
Bo - ja czytam tylko opinię dr Irackiej, całkiem sensownie brzmiącą zresztą. Chciałabym więc móc przeczytać i tę drugą.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Sob paź 15, 2016 20:59 Re: Koty wyrzucone ze schronu B.Biała - podpisz petycję - st

Prawda, gazety są tendencyjne i czasem zakłamują nawet cytowane wypowiedzi, ale w zasadzie wszędzie pojawiają się te same zdania kierownika. Więc JEŚLI nikt nic nie zakłamał, to nie podobało mi się to, co mówił.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10962
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Nie paź 16, 2016 0:16 Re: Koty wyrzucone ze schronu B.Biała - podpisz petycję - st

Koniczynka47 pisze:Myślę, że więcej schronisk tak postępuje, swoją drogą nie wyobrażam sobie 60 kotów na 25 m2, nawet z 40-sto metrowym wybiegiem.
I co z agresywnymi kotami ma zrobić w takich warunkach behawiorysta?

Swoją drogą to w tej konkretnej sprawie wolontariusze są tak samo winni, jak kierownik bo wszyscy uznali, że koty trzeba przetrzymać "aż uda się je zsocjalizować" i ktoś je adoptuje.

Tymczasem nie udało się zsocjalizować (no bo nie zawsze jest to możliwe, a w warunkach schroniskowych raczej rzadko), kotów przybywało aż zrobiło się ich za dużo, adoptujący widząc agresję zniechęcali się do brania kotów ze schroniska i trzeba było podjąć jakieś decyzje.
Nie mówię, że to jest najlepsza, ale z dwojga złego (eutanazja a wypuszczenie) wybrano "mniejsze zło".
Oczywiście niektóre Fundacje oraz schroniska pokroju Wojtyszek, mające płacone za utrzymywanie danego kota przez Gminę przez X lat są zdolne "napakować" ich ile wlezie na m2, jak to się czyni z psami i nie zabiegając o adopcję z oczywistych przyczyn.
Albo niby to zabiegając, ale chętnych brak, bądź nie spełniają wygórowanych nieraz wymagań.

Osobiście nie znam chętnych (wśród tzw "zwykłych ludzi" nie społeczności Miau :wink: ) do wzięcia w domowe warunki dorosłego kota, który nie pozwoli się dotknąć, wziąć na ręce i podnieść.
Większość chce mieć - jeśli nie miziaka - to przynajmniej kota, który nie startuje z zębami i pazurami przy próbie kontaktu z nim. Takie są realia.


Postaram się po kolei, wg mojej wiedzy odpowiedziec:

- "60 kotów" Nie znajdę teraz źródła, ale chyba schronisko jest przeznaczone dla 100 kotów, są trzy pomieszczenia, w tym dwa z wybiegiem. Kierownik twierdzi, ze przed wyrzuceniem było ich chyba 150, nie wiadomo jak to liczył, bo dziewczynom w zeszłym roku w szczytowym okresie wyszło max.88 kotów. Wyrzucił 35 powinno zostac 115, nawet jeśli połowa (co jest niemożliwe) zostałaby adoptowana to powinno zostac ok. 60 kotów teraz. Chyba tydzień albo dwa temu dziewczyny liczyły w pomieszczeniu kotów adopcyjnych było 34 koty. Do pozostałych pomieszczen nie mają już wstępu ale raczej mało prawdopodobne żeby tam było kolejne 30 kotów. W tej chwili adopcyjna wygląda tak: http://www.schronisko.bielsko.biala.pl/ ... _zywo.html (trzeba zainstalowac wtyczkę i kamerka czesto się zacina ale widac jak jest). Koty poza pomieszczeniem miały na wybiegu do dyspozycji kilkanaście budek styropianowych. Teraz te budki zostały wyrzucone. Poza tym, jeśli schronisko jest przepełnione (a kierownik twierdzi, że było), to raz, że powinno się próbowac promowac adopcje przynajmniej tych kotów, które są najbardziej "rokujące" aby szybko ze schroniska wyszły, wtedy byłoby mniejsze zagęszczenie i może pozostałe koty mniej zestresowane, i może by się okazało że wcale nie są takie małoadopcyjne. Poza tym, to że większosc ludzi woli miziaki, nie znaczy że pozostałe zwierzęta są do odstrzału. Tymczasem aktywne promowanie adopcji to zasługa tylko wolontariuszy, schronisko ograniczało się do dawania zdjęcia kota (niewiadomo jakiego) ze smutnym zdaniem, raz lub dwa razy w miesiącu na swoim fb. Po drugie, jak schronisko jest przepełnione, to się nie podpisuje kolejnych umów z koleinymi gminami na odbiór kolejnych zwierząt, a tak się stało na wiosnę w bielskim schronisku.
- Wiadomo, że przy zagęszczeniu, mogą się zdażyc łapoczyny czy syczenia między kotami, ale nazywanie ich agresywnymi to jest stanowcze nadużycie. Juz pisałam wcześniej, że to były raczej koty obserwujące, raczej, jeśli już to unikały kontaktu. Ale wyrzucono też koty miziaki (np. tą kotkę https://www.facebook.com/kotelkowadruzy ... =2&theater , normalnie potwór, to już w DT) Behawiorystkę koty widziały raz, po pierwszym wyrzuceniu w maju. Miała wydac opinię w ramach wolontariatu, co zrobiła, ale jednocześnie zastrzegła, ze ta opinia jest tylko do użytku wewnętrznego i dziewczyny nie mogą jej w żaden sposób użyc. Dlaczego tak zastrzegła? -nie wiem. Ale teraz schronisko afiszuje się drugą opinią, przeprowadzoną we wrześniu, już po tym jak wyrzucono koty i w niej jest tylko mowa o dobrostanie tych kotów które pozostały, a nie tych co zostały wyrzucone. Opinia o tym, ze wyrzucone koty były agresywne, wydana prawie 2-4 miesiące po fakcie, jak pani nie miała możliwości tych kotów widziec, a opierająca się tylko na opowieściach kierownika , jest co najmniej mało wiarygodna.
- Wolontariuszki (najczęsciej 2-3 dziewczyny, w sobotę więcej) przychodzą 3x w tygodniu na 4-5 godzin, czyli max. 15 godzin tygodniowo, schronisko czynne jest dla odwiedzających 45 godzin. Naprawdę myślisz, ze miały tak wielki wpływ na to jakie im ile kotów się przyjmuje? I czy się je wypuszcza czy nie? A przyjmowano wszystko jak leci, osiedlowe i nieosiedlowe.Tylko jak już się kota przyjęło i ktoś zdecydował, żeby go nie odwozic ( i nie były to wolontariuszki) i jak się go trzymało rok czy dwa, to się wzieło za niego odpowiedzialnośc. I o tą odpowiedzialnośc chodzi. I jeśli nawet stwierdzono, ze niektóre koty były nieadopcyjne, to w pierwszej kolejności powinno się wybudowac domki w zamkniętej wolierze, zapewnic schronienie, a po jakimś czasie otworzyc wolierę, wtedy byłoby wiadomo które koty faktycznie wolą byc na "wolności". A tym czasem ni stąd ni z owąd w jeden czy dwa dni (w srodę koty były w sobotę już nie) wystawiono je za płot i niech "się opalają i łowią myszki". Gdzie w maju nie miały żadnego schronienia (są nowe zdjęcia z maja wstawione na fb Kotełkowej Drużyny) a w sierpniu za schronienie miało służyc kilka plastikowych palet z wyrzuconymi z wybiegu rozwalajacymi się domkami. I w ogóle wyobrażasz sobie, jak mogło wyglądac łapanie i "przenoszenie" 15 czy 20 takich niedotykalskich kotów, w jeden czy dwa dni? Ja widziałam raz jak pracownica schroniska chciała złapac chorą kotkę, żeby ją zanieśc do weta, po wszystkim to się zastanawiałam czy kotka miała ogon w calości, czy pani go jej wyrwała, i aż skóra mi cierpnie jak sobie wyobrażę że oni tak samo łapali te pozostałe koty. To wcale się nie dziwię, że w tym stresie i strachu jak już je wypuszczono, to większośc zagineła.

Co do eutanazji jako alternatywy, to przecież w Polsce nie można usypiac zdrowych kotów i tego się trzymam.

lazzy

 
Posty: 155
Od: Czw sty 23, 2014 11:06

Post » Nie paź 16, 2016 1:34 Re: Koty wyrzucone ze schronu B.Biała - podpisz petycję - st

lazzy pisze:Postaram się po kolei, wg mojej wiedzy odpowiedziec:

- "60 kotów" Nie znajdę teraz źródła, ale chyba schronisko jest przeznaczone dla 100 kotów, są trzy pomieszczenia, w tym dwa z wybiegiem. Kierownik twierdzi, ze przed wyrzuceniem było ich chyba 150, nie wiadomo jak to liczył, bo dziewczynom w zeszłym roku w szczytowym okresie wyszło max.88 kotów. Wyrzucił 35 powinno zostac 115, nawet jeśli połowa (co jest niemożliwe) zostałaby adoptowana to powinno zostac ok. 60 kotów teraz. Chyba tydzień albo dwa temu dziewczyny liczyły w pomieszczeniu kotów adopcyjnych było 34 koty.

Na stronie doliczyłam się 38 kotów do adopcji:
http://www.schronisko.bielsko.biala.pl/ ... l?strona=1
Może reszta jest w szpitaliku? Adoptowana? Ciężko się doliczyć...

lazzy pisze:Poza tym, jeśli schronisko jest przepełnione (a kierownik twierdzi, że było), to raz, że powinno się próbowac promowac adopcje przynajmniej tych kotów, które są najbardziej "rokujące" aby szybko ze schroniska wyszły, wtedy byłoby mniejsze zagęszczenie i może pozostałe koty mniej zestresowane, i może by się okazało że wcale nie są takie małoadopcyjne.

Promować - pełna zgoda. Jednak przez ten okres może się okazać, że życie w chronicznym stresie w przepełnieniu odcisnęło tak silne piętno na psychice, którego już nie da się niczym wymazać. Że o zdrowiu nie wspomnę.

lazzy pisze:Poza tym, to że większosc ludzi woli miziaki, nie znaczy że pozostałe zwierzęta są do odstrzału.

Tak, ale to też nie znaczy, że muszą być w schronisku do końca swoich dni.

lazzy pisze:Tymczasem aktywne promowanie adopcji to zasługa tylko wolontariuszy, schronisko ograniczało się do dawania zdjęcia kota (niewiadomo jakiego) ze smutnym zdaniem, raz lub dwa razy w miesiącu na swoim fb.

Tu racja. Koty powinny być bardziej promowane.

lazzy pisze:Po drugie, jak schronisko jest przepełnione, to się nie podpisuje kolejnych umów z koleinymi gminami na odbiór kolejnych zwierząt, a tak się stało na wiosnę w bielskim schronisku.

Może nie ma innych chętnych do opieki nad tymi zwierzętami, a gminy muszą mieć podpisane takie umowy. Kiedyś dochodziło do takich patologii, że gmina miała podpisaną umowę tylko o wyłapywanie przez miejscowego weta, który miał zaledwie dwa kojce u siebie na posesji, a zwierzęta usypiał często tego samego dnia, co złapał.


lazzy pisze:- Wiadomo, że przy zagęszczeniu, mogą się zdażyc łapoczyny czy syczenia między kotami, ale nazywanie ich agresywnymi to jest stanowcze nadużycie. Juz pisałam wcześniej, że to były raczej koty obserwujące, raczej, jeśli już to unikały kontaktu. Ale wyrzucono też koty miziaki (np. tą kotkę https://www.facebook.com/kotelkowadruzy ... =2&theater , normalnie potwór, to już w DT)

Przy zagęszczeniu może zdarzyć się o wiele więcej, chroniczny stres bardzo odbija się nie tylko na zdrowiu psychicznym ale i fizycznym. A łapoczyny nader często kończą się ropniami czy uszkodzeniem oczu.
Kierownik wspomina coś o agresji wobec odwiedzających, nie bagatelizowałabym tez i tego.


lazzy pisze:Behawiorystkę koty widziały raz, po pierwszym wyrzuceniu w maju. Miała wydac opinię w ramach wolontariatu, co zrobiła, ale jednocześnie zastrzegła, ze ta opinia jest tylko do użytku wewnętrznego i dziewczyny nie mogą jej w żaden sposób użyc. Dlaczego tak zastrzegła? -nie wiem. Ale teraz schronisko afiszuje się drugą opinią, przeprowadzoną we wrześniu, już po tym jak wyrzucono koty i w niej jest tylko mowa o dobrostanie tych kotów które pozostały, a nie tych co zostały wyrzucone.

No i tu nie pojmuję dlaczego ta opinia drugiej behawiorystki ma niby być tylko do użytku wewnętrznego.
Co do dobrostanu to akurat jest istotny argument, koty są wrażliwe na przepełnienie.


lazzy pisze:Opinia o tym, ze wyrzucone koty były agresywne, wydana prawie 2-4 miesiące po fakcie, jak pani nie miała możliwości tych kotów widziec, a opierająca się tylko na opowieściach kierownika , jest co najmniej mało wiarygodna.

Ale dr. Iracka nie napisała, że jej zdaniem były agresywne, tylko przytoczyła co było powodem ich usunięcia. Między innymi, bo główny to przepełnienie. Ona skupia się tylko na dobrostanie.


lazzy pisze:Wolontariuszki (najczęsciej 2-3 dziewczyny, w sobotę więcej) przychodzą 3x w tygodniu na 4-5 godzin, czyli max. 15 godzin tygodniowo, schronisko czynne jest dla odwiedzających 45 godzin. Naprawdę myślisz, ze miały tak wielki wpływ na to jakie im ile kotów się przyjmuje? I czy się je wypuszcza czy nie? A przyjmowano wszystko jak leci, osiedlowe i nieosiedlowe.Tylko jak już się kota przyjęło i ktoś zdecydował, żeby go nie odwozic ( i nie były to wolontariuszki) i jak się go trzymało rok czy dwa, to się wzieło za niego odpowiedzialnośc. I o tą odpowiedzialnośc chodzi.

Myślę, że winą właśnie jest to, że ktoś niewłaściwie ocenił niektóre koty i zamiast żądać ich odwiezienia natychmiast po leczeniu/kastracji w dotychczasowe miejsce bytowania to pozostawił w schronisku. I to był błąd, który nie powinien się powtarzać.


lazzy pisze: I jeśli nawet stwierdzono, ze niektóre koty były nieadopcyjne, to w pierwszej kolejności powinno się wybudowac domki w zamkniętej wolierze, zapewnic schronienie, a po jakimś czasie otworzyc wolierę, wtedy byłoby wiadomo które koty faktycznie wolą byc na "wolności".

Może na to nie było pieniędzy?


lazzy pisze: I w ogóle wyobrażasz sobie, jak mogło wyglądac łapanie i "przenoszenie" 15 czy 20 takich niedotykalskich kotów, w jeden czy dwa dni?

Z użyciem profesjonalnego sprzętu przez wykwalifikowanych pracowników jest możliwe wyłapanie na ograniczonej zamkniętej powierzchni nawet i 50 kotów w dwa dni.
Jeśli pracownik łapie kota za ogon to nie świadczy dobrze o jego kwalifikacjach :? Kot to nie nutria.

lazzy pisze:Co do eutanazji jako alternatywy, to przecież w Polsce nie można usypiac zdrowych kotów i tego się trzymam.

I dlatego w wielu polskich schronach czeka się, aż zwierzęta zachorują z chronicznego stresu, albo zostaną poturbowane przez współmieszkańców. Pod tym względem nasz kraj jest ewenementem na skalę światową.
I jeszcze jak czytam, że ktoś musi, ale to koniecznie musi wyłapać jakiegoś wolnożyjącego, wpółdzikego psa/kota by go wrzucić do schronu to aż mi się nóż w kieszeni otwiera.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Nie paź 16, 2016 10:41 Re: Koty wyrzucone ze schronu B.Biała - podpisz petycję - st

Tylko nie rozumiem, czemu obwiniać o cokolwiek wolontariuszki, które odwalają czarną robotę, ale nie decydują o kluczowych sprawach.
Obrazek

Axa76

 
Posty: 3889
Od: Śro wrz 24, 2008 13:56
Lokalizacja: Cieszyn

Post » Nie paź 16, 2016 13:55 Re: Koty wyrzucone ze schronu B.Biała - podpisz petycję - st

Koniczynka47 pisze:No bo by mieć pełne rozeznanie sytuacji to trzeba się zapoznać ze stanowiskiem i argumentami obydwu stron, a artykuły w gazetach są najgorszym źródłem z możliwych.
Swoją drogą na FB jest wspomniana jakaś opinia behawiorystki, która się niby z nie potem wycofała - jest gdzieś opublikowana?
Bo - ja czytam tylko opinię dr Irackiej, całkiem sensownie brzmiącą zresztą. Chciałabym więc móc przeczytać i tę drugą.


Poczytaj tu: https://www.facebook.com/kotelkowadruzy ... ref=SEARCH
Filmik jak było i jest - zwłaszcza widok tych "szczęśliwych" kotów koczujących pod wolierą udowadnia jak bardzo nie chcą tam być: https://www.facebook.com/kotelkowadruzyna/videos/1763300880575988/
Film z TV uwaga -polecam dotrwać do końca, gdzie kierownik przedstawia swoje stanowisko: https://www.facebook.com/UWAGATVN/videos/10153914807786167/
Generalnie jak 70-letnia karmicielka pierdoli o szczęśliwych koteczkach wylegujących się na słoneczku, a koteczkom trzecie powieki zasłaniają już pół oka a gil wisi do pasa, to rozumiem - niedowidzi, może na wsi chowana, to fakt, że koteczek sobie na tym słoneczku powoli schodzi jej nie porusza. Jak kierownik, weterynarz z wykształcenia, pociska te same głodne kawałki to się normalnie nóż w kieszeni otwiera. Ze względu na funkcję i na wykształcenie powinien cokolwiek wiedzieć o kotach, ich behwiorze etc. A pierdoli jak potrzaskany.

- co do kotów dzikich - to schronisko je przyjmowało i po kastracji nie wywoziło z powrotem w miejsce dotychczasowego bytowania (bo usługa dla spółdzielni "pchlarze mają zniknąć"); wolontariuszki koty dzikie, przywożone do kastracji, odwoziły po rekonwalescencji w miejsce z którego były one odłowione;
- wolontariuszki w okolicy czerwca (o ile pamiętam) oferowały, że zbiorą pieniądze i zbudują budki oraz zrobią osiatkowanie woliery (nic nowego, w końcu to one budowały budki, ustalały zasady postępowania w celu ograniczenia zarażania się kotów między sobą, podobnie jak one promują adopcje kotów i psów ze schroniska, co kierownictwo ma w głębokim poważaniu) - i tradycyjnie zostały olane.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Pon paź 17, 2016 22:09 Re: Koty wyrzucone ze schronu B.Biała - podpisz petycję - st

Koniczynka47 pisze:
Na stronie doliczyłam się 38 kotów do adopcji:
http://www.schronisko.bielsko.biala.pl/ ... l?strona=1
Może reszta jest w szpitaliku? Adoptowana? Ciężko się doliczyć...

lazzy pisze: I jeśli nawet stwierdzono, ze niektóre koty były nieadopcyjne, to w pierwszej kolejności powinno się wybudowac domki w zamkniętej wolierze, zapewnic schronienie, a po jakimś czasie otworzyc wolierę, wtedy byłoby wiadomo które koty faktycznie wolą byc na "wolności".

Może na to nie było pieniędzy?

lazzy pisze: I w ogóle wyobrażasz sobie, jak mogło wyglądac łapanie i "przenoszenie" 15 czy 20 takich niedotykalskich kotów, w jeden czy dwa dni?
Z użyciem profesjonalnego sprzętu przez wykwalifikowanych pracowników jest możliwe wyłapanie na ograniczonej zamkniętej powierzchni nawet i 50 kotów w dwa dni.
Jeśli pracownik łapie kota za ogon to nie świadczy dobrze o jego kwalifikacjach :? Kot to nie nutria.


Niestety te zdjęcia kotów do adopcji niewiele mają się do rzeczywistości. Niektóre zdjęcia wiszą tam od kilku dobrych lat niezmieniane, poza może ostatnimi (na fioletowym tle - tzn były robione w ciagu ostatniego pół roku, bo jakoś tak wolontariuszka wtedy malowała ściany na fioletowo) większośc kotów co trafia do schroniska nawet nie pojawia się na tej stronie, niektóre masz wstawione 2 razy, np ten http://www.schronisko.bielsko.biala.pl/kot_a1495.html i ten http://www.schronisko.bielsko.biala.pl/kot_a1721.html (akurat jest charakterystyczny) burasów nie zweryfikujesz bo żadnych informacji o starszych kotach nie ma (swoją drogą większośc tych wyrzuconych to były właśnie takie mało charakterystyczne burasy i czarne). Na przykładzie tej oficjalnej strony masz dobry przykład jak bardzo schroniskowe biuro poważnie i odpowiedzialnie podchodzi do promowania adopcji kotów, jak nawet nie chce się im uaktualniac co jakiś czas zdjęc.

Wiesz, oficjalnie kierownik stwierdził że wybuduje domki dla tych kotów które do zimy będą koczowac pod schroniskiem, tylko liczy może że do tego czasu większośc umrze, albo inaczej zniknie, wtedy nie będzie musiał nic budowac.
Tylko chyba weszłaś na dobry trop. Schronisko (nie wiem dlaczego) nie może w tym roku zbierac 1%, więc jak nie wiadomo o co chodzi to wiadomo... Tyle że jakby faktycznie była taka bieda, to zawsze można ogłosic zbiórkę, mogli wnioskowac do UM o przesunięcie środków przeznaczonych na sterylizację w tym roku, a którą uwalił wojewoda, wiosną oddali kilka ton karmy do Żywieckiego schroniska bo się kończyła data ważności a psiaki by jej nie zjadły, jak brakowało/brakuje kasy to kierownictwo mogło zrobic wiele rzeczy nie wywalając kotów za płot. Poza tym niby do czasu ujawnienia sprawy wyrzuconych kotów, nie było na nic pieniędzy, jak dziewczyny teraz nagłośniły sprawę, i była groźba kontrolii to znalazły się pieniądze i na maty odkażające i fartuchy jednorazowe, wielokrotnego użytku itd.

Profesjonalny sprzęt i wykfalifikowani pracownicy - to nie tam. Kociarnią (w sensie wikt i opierunek) stale się zajmuje 1 pan, który ma do tego w cholerę innej pracy, poza tym pani co robi chyba za pomocnika weterynarza (ale raczej wątpliwe czy ma na to jakieś papiery, chociaż teraz to w sumie nie wiadomo. Ale to ta co łapała kotkę za ogon) pozostali to ludzie przypadkowi, na umowę zlecenie na miesiąc, albo tacy co odrabiają mandaty, większośc etetowców to tam jednak z psami robi.

lazzy

 
Posty: 155
Od: Czw sty 23, 2014 11:06

Post » Pt paź 21, 2016 6:36 Re: Koty wyrzucone ze schronu B.Biała - podpisz petycję - st

Na razie nieco ponad 1800 podpisów, to wciąż za mało :(
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56124
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pt paź 21, 2016 9:40 Re: Koty wyrzucone ze schronu B.Biała - podpisz petycję - st

Kapie to jak krew z nosa, udostępniam gdzie mogę, jakoś mało chętnych, nawet tu na miau?
Obrazek

Axa76

 
Posty: 3889
Od: Śro wrz 24, 2008 13:56
Lokalizacja: Cieszyn

Post » Pon paź 24, 2016 22:16 Re: Koty wyrzucone ze schronu B.Biała - podpisz petycję - st

:idea: Podpisane i udostępnione!

Catina

 
Posty: 6
Od: Sob paź 22, 2016 19:46

Post » Wto paź 25, 2016 8:40 Re: Koty wyrzucone ze schronu B.Biała - podpisz petycję - st

Bardzo dziękuję :) Od niedzieli trochę podpisów przybyło, ale ciężko idzie...

lazzy

 
Posty: 155
Od: Czw sty 23, 2014 11:06

Post » Wto lis 29, 2016 18:06 Re: Koty wyrzucone ze schronu B.Biała - podpisz petycję - st

Coś nowego?
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56124
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Wto lis 29, 2016 21:42 Re: Koty wyrzucone ze schronu B.Biała - podpisz petycję - st

Niestety, nie ma dobrych wiadomości :(. Z wyrzuconych w maju i sierpniu kotów, te które dały się złapac i dla których było miejsce są w DT. Koło schroniska zostało ich 4 + 2 nowe, ale nie ma jak sprawdzic czy te nowe same przyszły czy proceder kierownictwa jest dalej kontynuowany (te nowe koty nie są charakterystyczne). Kierownik chyba kupił w Castoramie, albo czymś podobnym coś w stylu drewnianej wiaty/ogrodowego domku na narzędzia i wstawił do środka kilka budek paździerzowych z sianem, co to niby mają byc schronieniem dla kotów na zimę, żeby nie było, że słowa nie dotrzymuje... Dziewczyny dalej, kiedy tylko mogą to dowożą jedzenie i dokarmiają (zapomniałam spytac czy schronisko też daje jaskieś jedzenie, chocby suche). Jak zwolnią się jakieś miejsca w DT to przypuszczam, ze będą chciały te pozostałe koty po kolei zabierac. Niestety, znalazły też już martwe koty :(. W samym schronisku w dalszym ciągu jest dostęp tylko do kotów adopcyjnych, nic o kotach nie wiadomo, skąd trafiają, w jakich okolicznościach, nie wiadomo ile z nich nie przeżywa "szpitalika" i kwarantanny (zwłaszcza maluchów, w schronisku jest panleukopenia), a kierownictwo "umila" pracę wolontariuszkom drobnymi złośliwościami, pewnie mając nadzieję, że w końcu będą miały dośc i przestaną przychodzic... Z tego co słyszałam, z prokuratury nie ma pomyślnych wieści, chociaż dziewczyny jeszcze nie składają broni i jakieś działania są w toku (niestety, nie wiem co dokładnie jest robione). Zbieranie podpisów pod petycją idzie fatalnie, wg mnie została napisana o jakiś miesiąc za późno, jak już ludzie zapomnieli o sprawie i ciężko będzie dobic do tych założonych 5 tyś. Poza tym, obawiam się że obecny prezydent (wraz z otoczeniem) to taki beton i taka sitwa/układ towarzyski, że dopóki siedzi na stołku to kierownik schroniska też ze swojego nie spadnie, a petycją żaden się specjalnie nie przejmie :(.
Tutaj kilka linków do postów na fb kotełkowej :
https://www.facebook.com/kotelkowadruzy ... 1768003899 , jest też nowy filmik, ale nie potrafię wstawic linka :(

lazzy

 
Posty: 155
Od: Czw sty 23, 2014 11:06

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 76 gości