Jesteśmy w domu.
Chwilę przed daniem Lawendzie zastrzyków na do widzenia zadzwoniła dr Brombych, wetka z Poznania, która załatwiała badania na toxoplazmozę i przeciwciała przeciwjądrowe - Toxo wyszło pozytywne. Jednak według radiologa-weta, który robił MRI znaczy to, że przebyła kiedyś toxo ale to nie jest to co się teraz toczy. Ja z nim nie rozmawiałam, ta wetka co mi się nie spodobała (i słusznie) niby z nim rozmawiała i tak mi powiedziała.
Były przeboje finansowe w tej klinice, to opóźniło trochę nasz wyjazd stamtąd.
Lawendzie zmieniono antybiotyk na jakiś na S., który ma działać też na toxo. jutro wkleję listę leków oraz wyniki krwi. Morfologię robili tam dwa razy.
Niemiła wet mówi, że mamy zrobić testy na wszystkie zakaźne. No racja, musimy zrobić.
Jutro o 7 jadę na Mieszka I, do niepolecanej szeroko jedynej 24h kliniki w Poznaniu. później wykombinuję gdzie chodzić na stałe. Istnieje mobilny wet w Poznaniu, niejaki pan Tomek, zadzwonię do niego, może będzie do nas dojeżdżał.
Lawenda nie chodzi, leży na boku albo się rzuca próbując zdjąć kołnierz. tak szybko następuje zanik mięśni, po 4 dobach? Łapki ma sprawne, chciałaby je wyciągnać ale przy przeproście ją boli albo drażni i zaraz podkurcza lekko tylne łapy. jak ją głaszczę ma ochotę się wyciągnąć, wyprężyć i odprężyć ale wtedy właśnie coś ją łapie i muszę rękę cofać spod kołnierza, bo by mnie ugryzła.
Przegryzła mi paznokieć jak ją karmiłam po przyjeździe. Zjadła pół puszki Applawsa. MOże zjadłaby nieco więcej ale wtedy mnie przedziurawiła i poszłam się dezynfekować.
Nie wiem za bardzo jak ją mam obsługiwać, przeraża mnie, że nawet nie siada

oddzieliłam jej kartonami przestrzeń przy rozkładanej sofie, nieco mniejszą niż podkład seni soft 60x90cm ale wydaje mi się, ze lepsza byłaby jeszcze mnniejsza przestrzeń. Będę spać obok.
padam z nóg. Byle by jakoś przetrwać noc.
Jutro szczegóły.
dziękuję za kciuki!!!
