Na trójce bardzo spokojnie. Wymyta podłoga, Tolek i Bolek (to chyba te dwa strachulce??) w niezłe ślizgi wchodzili na mokrej posadzce

Na zdrowej też leniwa atmosfera

Na kwarantannie też ok, choć wypada najgorzej na tle pozostałych pomieszczeń. Gracja leje inne koty, zwłaszcza jak pojawi się jej koło boku Homer- zbiera od niej regularne baty.
Leki podałam wszystkie. Niestety Tosia dostała pół dawki antybiotyku z tej cieniutkiej strzykawki - potem igła się po prostu zatkała

Igorka wzięłam na kolana i podałam mu aniprazol z pastą. Większość połknął, a reszta raczej mu wyleciała, bo zaczął się bardzo ślinić, to chyba gorzka tabletka, szkoda że nie da mu się jej w całości do pycha podać. W jego kuwecie bez szału, jeśli kupy, to placki, poza kuwetą był też wielki placek, ale taki leżący już od nocy pewnie. Natomiast przy mnie przez ok. 3 godziny do kuwety nie wchodził, więc może się stabilizuje. Zjadł trochę winstona z puszki podawane końcem widelca, ale bardzo mało, potem już kategorycznie odmawiał współpracy. Reszta puszki w lodówce.
Uważam, że do kuwet sypiemy za dużo żwirku. Tragicznie się to sprząta, właściwie nie można dobrze zobaczyć, czy na dnie jest jeszcze jakiś sik, a koty nie potrzebują takiej grubej warstwy żwiru. Poza tym wydaje mi się, że byłaby mniej zasypana podłoga, jakby poziom żwirku był niżej.
Powiedzcie, gdzie wyrzucacie teraz śmieci? Jestem ślepa, albo w związku z tymi robotami budowlanymi koło chatki zlikwidowano kontener tam koło kebabu (czy co to jest). Worek ze żwirkiem mi się rozwalił w aucie, jak wyciągałam go pod blokiem
