Dobra, przelknelam to co mialam "w ustach", pomedytowalam, i teraz beda zwierzenia.
Z Ruskim sprawa wyszla bardzo brzydko. Juz tlumacze. Domek zainteresowany koteczka, zrobil wszystko o co prosilam: zasiatkowal balkonik, odpowiedzial na kwestionariusz, chcial podpisac umowe, i sam z siebie kupil bardzo duzo rzeczy dla kici (w tym szczegolna karme "dla ruskich"), drapak, kocyki, transporter...
Czekal tylko na "dostarczenie kota". Poniewaz nie moglysmy go znalezc rano, poprosilam domek o kilka dni cierpliwosci, bo zaczelysmy sie po prostu martwic, czy wszystko jest ok.
Jak dostalam telefon od karmicielki, tak mi ulzylo, ze az nabralam ochoty na fajnego Sylwestra. W miedzy czasie domek dopytywal sie o kicie. Powiedzialm ze kotek jest bezpieczny, i ze porozmawiam z ludzmi, ktorzy ja zlapali, kiedy mozna kotka odebraC. W miedzy czasie caly czas dopytywalam karmicielke jak tam kicia. W koncu mi odpowiedziala, ze zatrzymuje kota.
Staralam sie jej to wybic z glowy, bo wiem ze ma dwa "rozchwiane" koty (kocica ktora wygryzla sobie ogon, i kocur ktory jest bardzo "macho", taki ustawiajacy towarzystwo gosc), i jeszcze dwa "normalne". Przekonywalam, ze domek jest przygotowany, ze MY jako osoby pomagajace powinnysmy dzialac w porozumieniu miedzy nami, ze moze trzymac "awaryjne" miejsce na jakiegos bidoka itd. Ale nic z tego. Nie dala sie przekonac mowiac, ze od dawna miala ruska na oku, ze bardzo go kocha. Ja na prawde to rozumiem, ta milosc i troske. Ale jesli tak bardzo kochala kota, dlaczego nie wziela go 5 miesiecy temu? dlaczego czekala az bedzie domek, ktory mial sznase dzielic swoje wloscia z koteczka?
Bardzo mnie to zdolowalo. Mozna powiedziec: ok, przeciez wszystko dobrze sie skonczylo, kotka ma dom, czyli to, o co chodzilo w tej akcji, prawda? tak, tylko, ze ja wyszlam na jakiegos kretacza, ktory najpierw zawraca glowe ludziom, a pozniej sie wycofuje z "umowy".
Mam do adopcji teraz Mini. Jesli naraze moje dobre imie ( i imie naszej "firmy") o wiele ciezej bedzie wyadoptowac kota (Mini czy innego).
Wyzalilam sie, dziekuje.
Mini...o, drodzy Panstwo, toz to jest wspaniala kicia

taka jeszcze niesmiala, taka drobniutka, ale powoli dochodzi do siebie. Dowod: Mini zaczela sie myc! Sama! Je bardzo ladnie i duzo. Niestety jeszcze nie przejawia ochoty na zabawe. Prawdopodobnie COS Z NIA JEST NIE TAK (chyba chodzi o zapach), ze wszystkie koty na nia sycza

Nawet Meloslaw, ktory daje buziaki nieznajomym kotom! Melus nigdy nie zasyczal, na na ta pchle tak. O co chodzi? moze ja wykapac? moze zrobic dodatkowe badania? Nie wiem.
Kiciula jest bardzo slodka

Myje ja codziennie (jak kotka rzecz jasna), dzis zaczela mruczec

Wczoraj siedziala mi na brzuchu (wynosze ja do salonu, do psow i kotow), i zasnela tak slodko wyciagajac tylne lapki

Psow nie boi sie PANICZNIE, ale troche nie wie kto zacz. Sara najczesciej wpycha nos w futro kota, i nie wszystkim sie to podoba. Na szczescie odbyla sie bez sykow i bicia lapa.
Jutro montujemy nasza pierwsza budke dla kotow. Nic wielkiego, ale przynajmniej moze beda wolaly spac w niej, a nie w kanalach.
O slepaczce zero wiesci.

