» Nie cze 22, 2014 11:52
Re: (2) WAW-Mikunia. Jakoś zyjemy, mimo wszystko.
Łapciak dzisiaj znow miała lepszy poranek - jak wstałam zeszła z biurka, przeszła się po pokoju, chciala wyjśc na parapet, ale troszkę się wahałam bo zimno a ona z katarem. Potem weszła do łózka na miejsce Notki. Notka obok usiadła długo się zastanawiając czy odpuścić. Mika na moich kolanach i Nutusia przyszła na głaski, ale ostroznie patrząc czy drugą rękę mam pustą. I pewnie byłoby fajnie, ale nadszedł czas na śniadanie Łapy - trochę jej dałam, walka była mniejsza, ale kotunia zadekowała się znow w pudle i znów kuli się na moj widok. Zaraz ją przeniosę na łózko. Renagel zjadła, to wazne.
Ale ciągle nie wie po co siedzi nad miską z jedzeniem tzn sosikiem whiskasa i z wodą.
Moja mama relaksuje się ze mną rozwiązując razem przez telefon krzyzowki - nie bardzo to lubię, ale działamy razem, to jej chwilka wytchnienia.