Mamy na tych wsiach takich lekarzy, że nawet nie mówią o wizytach kontrolnych

. Sama musiałam ustalić sobie termin wizyty i postanowiłam, że po 10 dniach jak nic się nie będzie działo pojadę bo on na żadną wizytę nas nie umówił, powiedział, że nie trzeba

. Robiłam u niego sterylizację tylko ze względu na to, że robią ją już nowszą metodą i nie kroją brzuszka na 4 czy 5 cm jak u innych. Próbuję się dodzwonić, ale nikt nie odbiera. Do porządnego weta mam 50 km, a sterylka kosztuje u niego ok. 200 zł. Nawet gdybym chciała jechać do niego na kontrolę to muszę mieć pieniążki na paliwo i wizytę, a po prostu na dzień dzisiejszy nie mam, czekam na wypłatę.
Mówię Wam, mieszkanie na wsi jeśli o zwierzaki i leczenie chodzi to istna makabra
