Latem szkieletorek a teraz Tuptus Księciunio w nowym domu :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lip 18, 2012 10:17 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

Zmorka zawsze była inna :) Znalazłam jej fotki jak miała 3 lata. Jakosciowo są okropne, ale uwieczniony jest fakt. Maluchy z nią na fotkach były widziane pierwszy raz w życiu przez nią. Miały 5 tyg. Dzięki tym zdjeciom znalazły domy w trzy dni :lol:
Zmorka i kotki
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jest jeszcze kilka takich fot :)
Zapraszamy na bazarek: viewtopic.php?f=20&t=149261

blackobsession

 
Posty: 658
Od: Wto lis 30, 2010 23:57
Lokalizacja: Sarnów

Post » Śro lip 18, 2012 10:56

Ale cudowne fotki!!!!

Ciekawe jakie były wczesniejsze losy Tuptusia?

Widać, ze nie jest strachliwy, psy mu nie straszne, chyba nie ma złych skojarzeń z nimi.

Ja miałam psy róznych ras: charcicę afgańską ,Sabę,ktora w domu była cudownie posłuszna, ale na spacerach znikała biegnąc kilometrami po plaży lub lesie, nie słuchala,choc widok wspaniały,taki chart w pędzie , musiała się wybiegac[odeszła w wieku 8 lat na serce).Marzył mi się posłuszny pies , wiec nastał ON Dafi (tez stary typ ON) , najcudowniejszy pies , jakiego w swoim dlugim życiu spotkałam( nie obudził się po operacji na dysplazję, w wieku 6 lat), była tez bouvierka flandryjska Gisha(odeszła na raka przewodu mlekowego w wieku 10 lat.Był tez mlodszy o 2 lata brat przyrodni Dafiego , Dzeki, który dożył 15 lat i sznaucerka miniaturowa Dolly.
Dolly ma teraz 12 lat, zostala z byłym TZ etem.
Mialam swego czasu razem Sabę, Dafiego i Dżekusia na 38 m2 w bloku, dlatego tez,podobnie jak Ty , specjalnie dla psów, przenioslam się na wieś pod Gdańsk .
Tez musiałam chodzic z nimi na spacery, mimo ogrodzonego hektarowego terenu, dlatego rozumiem, ze musisz wyspacerowac swoje cudne pieski i poswięcic im duzo czasu.
Moze tez moje lenistwo spowodowało ze z niewielką przewagą , naprawdę minimalną , jestem bardziej kociarą :wink:

gisha

 
Posty: 6080
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Śro lip 18, 2012 12:07 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

Fotki bezcenne :ryk: z Zmorki była świetna mamka :1luvu: Teraz może być babcią Tuptusia :oops:
Obrazek Obrazek Obrazek
Toffie [*] 15.03.2016r. , Kubuś [*] 07.12.2016r. , Julia (Dżulia) [*] 15.01.2018r.

Miraclle

Avatar użytkownika
 
Posty: 12355
Od: Wto maja 10, 2011 10:47
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Śro lip 18, 2012 22:11 Re:

gisha pisze:Ale cudowne fotki!!!!

Ciekawe jakie były wczesniejsze losy Tuptusia?

Widać, ze nie jest strachliwy, psy mu nie straszne, chyba nie ma złych skojarzeń z nimi.

Ja miałam psy róznych ras: charcicę afgańską ,Sabę,ktora w domu była cudownie posłuszna, ale na spacerach znikała biegnąc kilometrami po plaży lub lesie, nie słuchala,choc widok wspaniały,taki chart w pędzie , musiała się wybiegac[odeszła w wieku 8 lat na serce).Marzył mi się posłuszny pies , wiec nastał ON Dafi (tez stary typ ON) , najcudowniejszy pies , jakiego w swoim dlugim życiu spotkałam( nie obudził się po operacji na dysplazję, w wieku 6 lat), była tez bouvierka flandryjska Gisha(odeszła na raka przewodu mlekowego w wieku 10 lat.Był tez mlodszy o 2 lata brat przyrodni Dafiego , Dzeki, który dożył 15 lat i sznaucerka miniaturowa Dolly.
Dolly ma teraz 12 lat, zostala z byłym TZ etem.
Mialam swego czasu razem Sabę, Dafiego i Dżekusia na 38 m2 w bloku, dlatego tez,podobnie jak Ty , specjalnie dla psów, przenioslam się na wieś pod Gdańsk .
Tez musiałam chodzic z nimi na spacery, mimo ogrodzonego hektarowego terenu, dlatego rozumiem, ze musisz wyspacerowac swoje cudne pieski i poswięcic im duzo czasu.
Moze tez moje lenistwo spowodowało ze z niewielką przewagą , naprawdę minimalną , jestem bardziej kociarą :wink:

Zmorka jest wyjatkowa :) Przez lata była dogoterapeutką. Ten pies przez 10 lat swojego życia w zadnej sytuacji ani do zadnego stworzenia nie wykazał nawet cienia agresji :1luvu: Ona jej nie posiada.... Za to posiada ogromną cierpliwość i wyczucie kiedy można poszaleć a kiedy trzeba na spokojnie żeby nie onieśmielić ;) Do tego idzie przez życie z usmiechem na pycholku :)

Co do losów Tuptusia też sie zastanawiam. Nie dowiemy się tego. W każdym razie jest to naprawde dobrze wychowany kot. Do tego był kiedyś zadbany. Te filce pod brzuniem też nie są wynikiem długotrwałego nieczesania tylko zapchlenia i zabrudzenia. Widziałam skorupe zgoloną u fryzjera psiego z persa nieczesanego. To była masakra.
Albo poszedł na wycieczke, albo ktoś mu umarł a on nie pasował do schedy albo zaczeło miu brzydko pachnieć z pysia to wywalili bo nie pasował do wystroju wnętrz. Licho wie.

Co do spacerów z psami to jest to cudowny moment. Wszystko odchodzi w zapomnienie. Idę ja i moje burki. Problemu dnia codziennego pozostaja w tyle :)

Miraclle pisze:Fotki bezcenne :ryk: z Zmorki była świetna mamka :1luvu: Teraz może być babcią Tuptusia :oops:

Ja nie wiem czy ona i Tuptus nie są przypadkiem razem dziadkami :lol:

Tuptuliński zjadł wszystko co mu zostawiłam. Po przyjściu do domu zaczał do mnie mówić !! Śmiesznie, cicho i skrzekliwie ale w koncu coś powiedział!! Nareszcie :) Ile radości z faktu wydania dźwieku przez kota :ryk:
No to nakarmiłam głodne dziecie i poszlismy na taras zapalić. Tuptus ze mną. Tym razem wyszedł ;) Pozwiedzał i stwierdził że zmyka do domu ;)
W łóżku śpi w nogach. Kołdry sie boi. Tzn jak ją podnoszę to zwiewa. Ale na kanapie leży na mnie. Pewnie go wywalali z łóżka.
Kochany i grzeczny kotek z niego. Jutro jedziemy na kontrole. Oj zdziwia sie dziewczyny jak kluseczke zobaczą :lol:
Zapraszamy na bazarek: viewtopic.php?f=20&t=149261

blackobsession

 
Posty: 658
Od: Wto lis 30, 2010 23:57
Lokalizacja: Sarnów

Post » Czw lip 19, 2012 6:44 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

Witamy :mrgreen:
Za pomyślną kontrole okrąglutkiego Tuptusia :ok:
U mnie Tofi też początkowo zwiewał z łóżka jak tylko wchodziła do pokoju, albo przebudziłam się w nocy. Za to teraz całe łóżko jego :mrgreen:
Na dobranoc ugniata poduszkę obok mojej głowy i idzie w zależności od nastroju spać na nogi, albo obok mnie w okolice brzucha :ryk:
Obrazek Obrazek Obrazek
Toffie [*] 15.03.2016r. , Kubuś [*] 07.12.2016r. , Julia (Dżulia) [*] 15.01.2018r.

Miraclle

Avatar użytkownika
 
Posty: 12355
Od: Wto maja 10, 2011 10:47
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Czw lip 19, 2012 8:51 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

W końcu Tuptuś do Ciebie przemówił :D
Sądzę że wczesniej nie miał powodu gadać, ale teraz musiał sie poskarżyc, ze miska pusta, pani tak długo nie było, no i powiedziec ze bardzo się cieszy ze juz jestes :lol:
Kochane i bardzo mądre Tuptusiątko :1luvu:
Miłego dnia :)

gisha

 
Posty: 6080
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Czw lip 19, 2012 10:00 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

Jak tu miło!:) Drapaczki dla piesków, głask dla Księciunia, uśmiech dla Ciebie!
Będę zaglądać.

Przedstawiamy się:
Obrazek
Mrusia, malutka znajdka od pierwszej doby życia u nas, już ma 9 miesięcy:
Obrazek
Misiu-chudzielec (jeszcze chudszy od Tuptusia przed odkarmianiem), miesiąc młodszy od Mrusi, od trzech tygodni u nas, wciąż nie możemy wyleczyć brzuszka.
Obrazek
Dobre pieski.
Obrazek
no i ja...
Obrazek
Znajdka, czyli mala sierotka Mrusia: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=135760&start=0

birbarka

 
Posty: 52
Od: Śro paź 26, 2011 11:09

Post » Czw lip 19, 2012 10:27 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

Jestesmy po wizycie kontrolnej u weta :)
Dziąsełko z lewej strony ( tej co ropka była) nadal rozpulchnione. Dostał dalej antybiotyk. Ale ogólnie jest bardzo dobrze :) Wet powiedziała że już nie ma takiej "szczurzej" buźki i wzięłyśmy go na wage. Waży 3,60 kg !! W ciagu 6 dni przybrał 20% masy ciała :piwa: I ogólnie bardzo sie podobał. Że siersć wygląda na zdrowszą, że nie jest taki blady i że żwawszy i bardziej ruchliwy. I że widać te normalny bystre kocie oczy u niego :1luvu:
Zapłaciłam 10 zł za antybiotyk. Kupiłam mu tez w zoologu 1 kg. Royala dla persów. Niech wcina chłopak :)
Powiedziałam o tym katarku. Tylko że on go juz nie miał i dopiero u weta kichnał. A przestał kichać bo skojarzyłam że jak mu przemywam oczka wacikiem umoczonym w ciepłej, przegotowanej wodzie to potem to kichanie i woda z nisa jest. I całkiewm możliwe ze to przez to. Przestałam i katarek znikł. Jutro przemyję oczka i zobaczę czy znowu sie pojawi.
W poniedziałek kolejna kontrola. Zobaczymy co bedzie dalej. Na razie tfu tfu wszystko na dobrej drodze. I niech tak zostanie :ok:

Witamy nowych gości w temacie Tuptusia i innych zwierzaków ;)
Zapraszamy na bazarek: viewtopic.php?f=20&t=149261

blackobsession

 
Posty: 658
Od: Wto lis 30, 2010 23:57
Lokalizacja: Sarnów

Post » Czw lip 19, 2012 13:36 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

Super wieści :1luvu: :1luvu: :1luvu: dzielny chłopak, wie jak uszczęśliwić dużą :ryk:
Obrazek Obrazek Obrazek
Toffie [*] 15.03.2016r. , Kubuś [*] 07.12.2016r. , Julia (Dżulia) [*] 15.01.2018r.

Miraclle

Avatar użytkownika
 
Posty: 12355
Od: Wto maja 10, 2011 10:47
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Czw lip 19, 2012 14:47 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

Ogromnie się cieszę,ze Tuptuś nabiera ciałka, ale to było do przewidzenia przy takim super karmieniu i opiece.
Edytko :1luvu:

gisha

 
Posty: 6080
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Czw lip 19, 2012 21:32 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

blackobsession pisze:Kładzie sie i zasypia na mnie przytulony do mojej twarzy :1luvu: I odpowieda mi jak do niego mówię. Tylko bezgłośnie. Jak go sie o coś pytam to otwiera pyszczek tak jakby miał zamiauczeć, ale dźwieku nie wydaje. Ale odpowiada. Bezgłośnie co prawda, ale dobre i to ;)


Doczytałam, że już głośnie odpowiada:) Fantastycznie!

Oj jak ja zazdroszczę Ci tego przytulania do buzi... Tylko jeden z kotów, którym miałam zaszczyt usługiwać tak robił. A to było sto lat temu, w sumie prawda, początek lat 90-tych ubiegłego wieku...

Byłam jako wczesna nastolatka z Rodzicami na "rewizycie" u ich znajomych w Kaliningradzie, wtedy było takie pierwsze otwarcie przygraniczne. Bida tam straszna była, ale znajomi Rosjanie żyli na dużo lepszym poziomie niż standard. Cóż się okazało... Mieli boksera, medalistę w tamtym rewirze, bo jak się dowiedziałam kryteria rosyjskie nie były uznawane "w Europie", nie wiem jak jest teraz. W każdym razie dzięki niemu stać ich było na ekstrawagancje w typie satelita, w tamtych czasach, to było coooś:) Ralf, fafluniarz i śliniacz totalny, zakochał się w mojej Mamie od pierwszego wejrzenia. Dowody miłosne były okazywane na różne sposoby, ale najbardziej spektakularnie na jej kapciach. Takich paniusiowskich, na obcasiku z łabędzim puszkiem zamiast pompona. Po jednym dniu moja Mama miała pantofelki z wypłochowatymi dredami i była baaardzo dowartościowana, że jest królową, bo taaaki pies całuje ją po nogach;)

Dygresja... do kota wracając... Znajomi zawieźli nas na bazar, gdzie wszyscy lokalesi się zaopatrywali, bo w sklepach posucha. Ile tam było zwierząt:(... Wróciliśmy z kociakiem na rękach. Malizna ruda z bursztynowymi oczami:), długowłosa w typie syberyjskim, przemycona przez granicę w kieszeni sukienki mojej Mamy. Co to był za nieziemski kot, że olaboga:) Z chorobą sierocą niestety, ciumkający do końca pidżamy. Przekochany, wystarczyło się położyć i już wskakiwał z rozpędem na cyc ugniatać, a swoje ważył;) Nochala pakował do wszystkich możliwych dziur na buzi, w sensie ludzki nos, ucho, a i oko było wymyte tym jęzorem pilingującym.
Miziak nad miziakami, mimo że nie był kastrowany. Kto wtedy na głębokiej prowincji o tym wiedział... Pamiętam, że jeździliśmy do lasu po piasek do kuwety i były robione zapasy na zimę... swoją drogą zastanawiam się jak to się stało, że kot nie zasmrodził chałupy, pamiętam tylko, że znaczył jak był zazdrosny o moją i jego Mamę:) Hit, który przeszedł do wspominek rodzinnych, że nalał raz na nogi mojego Taty jak rodzice spali...

Oj się rozpisałam...

Tuptaku rozpieszczany, cudnie, że nabierasz masy i mocy. Edytko tak się cieszę, że Bursztynowe Oko wraca do foremki! Zmorowatość z kotem na głowie i podejściem do Nowego mnie na łopatki rozłożyła. Ależ Ty masz szczęście do zwierząt i one do Ciebie!
PS. Dzięki za kciukasy, szczęśliwe były, że ho ho. Obroniłam się nadspodziewanie dobrze, uczelnia chce nawet mojej zgody na upublicznienie pracy dla dobra ogółu:) Się dowartościowałam:) Gdyby ktoś potrzebował rady w kwestiach formalnych dotyczących zatrudnienia, rodzaje umów, plusy i minusy itp., to się polecam.

maryniaj

 
Posty: 150
Od: Śro wrz 15, 2010 23:13

Post » Czw lip 19, 2012 22:25 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

Miraclle pisze:Super wieści :1luvu: :1luvu: :1luvu: dzielny chłopak, wie jak uszczęśliwić dużą :ryk:

Nio :1luvu: Wie :1luvu: I niech dalej zdrowieje i już NIGDY nie choruje. I ...niech się syn w nim zakocha ..... :ok:

gisha pisze:Ogromnie się cieszę,ze Tuptuś nabiera ciałka, ale to było do przewidzenia przy takim super karmieniu i opiece.
Edytko :1luvu:

Tuptuś ode mnie dostał jedną rzecz. Spokój. Od ludzi tutaj szanse na drugie życie. Bo tam by pewnie już nie żył albo ledwo co.... Dzieki pomocy byłam w stanie szybko zareagować i przynieść mu ulgę. A teraz to już niech papusia. Papu mu mogę zapewnić ;)

maryniaj pisze:
blackobsession pisze:Kładzie sie i zasypia na mnie przytulony do mojej twarzy :1luvu: I odpowieda mi jak do niego mówię. Tylko bezgłośnie. Jak go sie o coś pytam to otwiera pyszczek tak jakby miał zamiauczeć, ale dźwieku nie wydaje. Ale odpowiada. Bezgłośnie co prawda, ale dobre i to ;)


Doczytałam, że już głośnie odpowiada:) Fantastycznie!

Oj jak ja zazdroszczę Ci tego przytulania do buzi... Tylko jeden z kotów, którym miałam zaszczyt usługiwać tak robił. A to było sto lat temu, w sumie prawda, początek lat 90-tych ubiegłego wieku...

Byłam jako wczesna nastolatka z Rodzicami na "rewizycie" u ich znajomych w Kaliningradzie, wtedy było takie pierwsze otwarcie przygraniczne. Bida tam straszna była, ale znajomi Rosjanie żyli na dużo lepszym poziomie niż standard. Cóż się okazało... Mieli boksera, medalistę w tamtym rewirze, bo jak się dowiedziałam kryteria rosyjskie nie były uznawane "w Europie", nie wiem jak jest teraz. W każdym razie dzięki niemu stać ich było na ekstrawagancje w typie satelita, w tamtych czasach, to było coooś:) Ralf, fafluniarz i śliniacz totalny, zakochał się w mojej Mamie od pierwszego wejrzenia. Dowody miłosne były okazywane na różne sposoby, ale najbardziej spektakularnie na jej kapciach. Takich paniusiowskich, na obcasiku z łabędzim puszkiem zamiast pompona. Po jednym dniu moja Mama miała pantofelki z wypłochowatymi dredami i była baaardzo dowartościowana, że jest królową, bo taaaki pies całuje ją po nogach;)

Dygresja... do kota wracając... Znajomi zawieźli nas na bazar, gdzie wszyscy lokalesi się zaopatrywali, bo w sklepach posucha. Ile tam było zwierząt:(... Wróciliśmy z kociakiem na rękach. Malizna ruda z bursztynowymi oczami:), długowłosa w typie syberyjskim, przemycona przez granicę w kieszeni sukienki mojej Mamy. Co to był za nieziemski kot, że olaboga:) Z chorobą sierocą niestety, ciumkający do końca pidżamy. Przekochany, wystarczyło się położyć i już wskakiwał z rozpędem na cyc ugniatać, a swoje ważył;) Nochala pakował do wszystkich możliwych dziur na buzi, w sensie ludzki nos, ucho, a i oko było wymyte tym jęzorem pilingującym.
Miziak nad miziakami, mimo że nie był kastrowany. Kto wtedy na głębokiej prowincji o tym wiedział... Pamiętam, że jeździliśmy do lasu po piasek do kuwety i były robione zapasy na zimę... swoją drogą zastanawiam się jak to się stało, że kot nie zasmrodził chałupy, pamiętam tylko, że znaczył jak był zazdrosny o moją i jego Mamę:) Hit, który przeszedł do wspominek rodzinnych, że nalał raz na nogi mojego Taty jak rodzice spali...

Oj się rozpisałam...

Tuptaku rozpieszczany, cudnie, że nabierasz masy i mocy. Edytko tak się cieszę, że Bursztynowe Oko wraca do foremki! Zmorowatość z kotem na głowie i podejściem do Nowego mnie na łopatki rozłożyła. Ależ Ty masz szczęście do zwierząt i one do Ciebie!
PS. Dzięki za kciukasy, szczęśliwe były, że ho ho. Obroniłam się nadspodziewanie dobrze, uczelnia chce nawet mojej zgody na upublicznienie pracy dla dobra ogółu:) Się dowartościowałam:) Gdyby ktoś potrzebował rady w kwestiach formalnych dotyczących zatrudnienia, rodzaje umów, plusy i minusy itp., to się polecam.


Ja uwielbiam położyć sie na sofie z Tuptusiem. Wtedy on jak dziecko zasypia mrucząc mi wprost do ucha przytulony do twarzy :1luvu: Z Tommym uwielbiałam zimowe wieczory. On na mej piersi, jeden pies w nogach, drugi na podłodze tuż pod sofa a na fotelach syn i maż. To były super czasy! Może uda sie aby Tuptuś został? Wtedy znowu tak będzie. Bo do zimy byłabym w stanie nauczyć Tuptusia i Luśke przebywania ze sobą ;)

Koty syberyjskie takie właśnie są. Tommy wylizywał mi calutką twarz. Uwielbiał lizać uszy. Zwłaszcza o 4 rano :lol: A choroby sierocej nie miał ;)

Kciuki trzym,ałam mocno i szczerze :) No i wierzyłam w Ciebie ;)


Przyszłam z pracy. Zmorka zaczęła wyspiewywać radosne arie operowe. Luska wciskajac sie we mnie też chciała ją naśladować ale jej aria wypadała dość piskliwie :ryk: Poszłam do góry i otworzyłam drzwi. I wybieł Tuptuś mówiac do mnie całkiem wyraźnie :1luvu: Najpierw mnie ochrzanił za nieobecność, potem powiedział że sie cieszy ze mnie widzi a na końcu stwierdził że chce jeść :lol:
Nakarmiłam wszystkie trzy sztuki gaduł , wypuściłam na dwór dwie z nich a Tuptusia wziełam na mizianki. No i przyszłam do kompa. A za mną Tuptuś :) Pomiział się znowu, zrzucił z parapetu fiołka i stwierdził że trzeba sie ewakuować bo ukatrupia za kwiatka. O dziwo- nie ukatrupili :mrgreen: Jak zrzuci jeszcze raz to go najwyzej wypcham :twisted:
W chwili obecnej wydziera sie na górze bo na dole juz są psy :lol: Wydziera sie naprawde :ryk: Woła mnie wniebogłosy :ryk: Idę do niego :lol:
Zapraszamy na bazarek: viewtopic.php?f=20&t=149261

blackobsession

 
Posty: 658
Od: Wto lis 30, 2010 23:57
Lokalizacja: Sarnów

Post » Czw lip 19, 2012 23:10 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

Edytko, uwielbiam czytać Twoje posty. Tyle w nich widac miłosci , psiej, kociej do Ciebie i Twojej do cudnej trojeczki futerek :1luvu: :1luvu: :1luvu: .
Oby marzenia sie spełnily i Karol zakochał się w Tuptusiu, zeby to cudne kocisko było szczesliwe
u Was przez długie lata.
Mocno za to trzymam kciuki :ok: :ok: :ok:

gisha

 
Posty: 6080
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Pt lip 20, 2012 9:27 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

Witam Wszystkich w słoneczny dzień :) To ja- Tuptuś.
W nocy pojadłem a rano Edyta dała mi rybke. O jaka dobra była. Troszkę kicham. Nie wiem dlaczego. Chodzę sobie po domu wymiziany. Siedziałem też z Edytką na tarasie i oglądałem ptaszki. Jestem też kotem który potrafi na siebie zapracować. Trochę marnie mi idzie, ale rozprawię się z tymi fruwajkami. Otóż poluję na muchy. I na komary. Nie będą mi fruwajki jakieś latały po domu! Na razie mucha mi ucieka. Komara upolowałem :) Z muchą orprawię sie wcześniej czy później. Będzie mi tu bzyczeć - o nie!
Była też akcja "mysza". Edyta otworzyła garaż i jej mysza wpadła. Przyszedł do niej sąsiad. Poprosiła go o pożyczenia kota. On na to że przecież ma. Edyta stwierdziła że mi mysza krzywdę jeszcze zrobi. Kochana jest. Już sie wystraszyłem ze będę musiał z potworem walczyc!
Edyta stwierdziła że sama sobie poradzi. Zawołała Luśke i zaczeły obie zaganiać mysze. Luśka to taki mop bez kija w doopce. Przedziwne stworzenie 8O Ale lubie ją już bo nie musiałem łapać potwora. Obie sobie poradziły i mysza poszła mieszkać na dwór. Ja to trochę myślę ze ona chciała z nami zamieszkać... Taka bezdomna. Ale dobrze że jej juz nie ma. Jestem spokojny. Nie zje mnie w nocy :mrgreen:
Zapraszamy na bazarek: viewtopic.php?f=20&t=149261

blackobsession

 
Posty: 658
Od: Wto lis 30, 2010 23:57
Lokalizacja: Sarnów

Post » Pt lip 20, 2012 10:44 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

Witaj Tuptusiu :D

Super że próbujesz "zapracowac " ale ja Ci dobrze radzę, uwazaj podczas swoich polowań na fiołki Edytki, bo inaczej grozi ci wypchanie :ryk:
A myszka pchala się do domu, bo wie że to najfajnieszy dom pod słońcem :1luvu:

Swego czasu Fiona przynosiła mi do domu na wsi myszki .Zadowolona kładla na środku kuchni, takie ogłuszone i przestawała się nimi interesowac.,jak w porę nie zauwazyłam i nie zwróciłam im wolności, to zwiewały za długi ciąg szafek i tak miałam w zimie hodowlę myszek za szafkami w kuchni, a w domu 3 koty!!!!
Widocznie uwazały ze co w domu to musi być bezpieczne.Jak juz zaczely bezczelnie wędrować z kuchni przez salon do szafy z karmą psią (widocznie wiaderko ze śmieciami pod zlewem w kuchni nie dostarczało dostatecznego wyzywienia, to sunia Gisha czasami na nie polowała, ale jak zrobiły sobie gniazdo w maszynie do szycia ,która była w tej szafie rozsuwanej, to niestety łapka poszła w ruch. :(

Fajna Luska ze Cię wyręczyła z twojej kociej powinności :)

gisha

 
Posty: 6080
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 160 gości