POLAMANA SZYLKRECIA ZOSTAWIONA NA PEWNA SMIERC-POLICE

Super, że wszystko ładnie się goi

bidulka mała

Oby było już tylko dobrze :ok:

dzisiaj dla Coli

Oby ładnie zdrowiała :ok:

toz-police pisze: U weta dala nam popalic przy zmianie opatrunku, gryzla ile sil i musialysmy jej z Lucynka szmatke dac na glowe bo inaczej nie dalo rady.

Znaczy się idzie ku dobremu :ok:

Wrzuciłam link do wątku na Koty-nasz mały koci Zakątek.
Im więcej ludzi będzie wiedziało o Coli tym lepiej.
Mam nadzieję że nie zacznie gwiazdorzyć :wink:

Dopiero znalazlam watek Coli, mam straszne tyly na Miau przez robote....

Jaka ona jest cudna, na pewno bedzie wszystko dobrze :1luvu:

Przemilcze, co mysle i zycze temu ch...wi, co ja tak zostawil :evil:

Przeleje pare zl na leczenie kici.

Wysylam jej moc miziakow :1luvu:

Dziękujemy:) Może ktoś wrzuciłby jej wątek na forum szylkretek? Myślicie, że to dobry pomysł? Operacja to jedno, ale za kolejne wizyty też trzeba płacić. Ten palant, który ją tak zostawił na pewną śmierć pewnie grzeje gdzieś dupę na grillu.

Rozmawiałam z Izą, małej spuchła łapka. Mam nadzieję, że to tylko opatrunek był założony za ciasno. Mój Paweł gadał z naszym wetem, kazał kupić furosemid i podać teraz 1/4 tabletki teraz i jutro znowu 1/4. Iza poszła szukać jakiejś całodobowej teraz. I zawsze tak się dzieje, jak jest wolne...

kurcze , niedobrze, opatrunek faktycznie został wzmocniony, żeby Cola go sobie nie zdjęła.
Ale raczej nie był ciaśniej założony, może spuchła z innego powodu, ale tam wszystko było ładnie bez ropy, wet przepłukał i założył opatrunek.