vailet pisze:Tak z ciekawości czemu nie usuniecie u mnie obraźliwych postów?
bo takich nie ma tam!
sama prawda, 100% prawda.
tak rzecze najszczęśliwsza i NAJ naj naaaaj

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
vailet pisze:Tak z ciekawości czemu nie usuniecie u mnie obraźliwych postów?
ka_towiczanka pisze:... no i właśnie agresja u "norweskiego" może wykluczać rasowość. Norwegi to wielkie, łagodne pierdoły, kochające dzieci i niańczące neurotyczne syjamy
kasiakociara pisze:vailet pisze:Nie wierzę że nigdy koty z hodowli nie umierają i dlaczego hodowcy tak utwierdzają nas w tym.
Rodowodowy nie znaczy zdrowy, niestety. Mój brat kupił MCO, rodowodowego, pięknego, rudego... Za cudownie wielką kasę...Cudowny wygląd i charakter. A potem nagle przestał przybierać na wadze, po sterylizacji nie mogli go wybudzić, ale jeszcze się udało. Nie dożył roku. Hodowca się poczuł do następnego kociaka dorzucił drugiego gratis. Te dwa cuda dzięki Bogu zdrowe.
Koszmaria pisze:http://animalia.pl/produkt,5142,39,Herbal_Pets_Zio%C5%82a_dla_kot%C3%B3w.html
ktoś się pytał o jakieś delikatne środki odrobaczające-jak widać,istnieją,ja nie stosowałam
Koszmaria pisze:http://animalia.pl/produkt,5142,39,Herbal_Pets_Zio%C5%82a_dla_kot%C3%B3w.html
ktoś się pytał o jakieś delikatne środki odrobaczające-jak widać,istnieją,ja nie stosowałam
Satyr77 pisze:kasiakociara pisze:vailet pisze:Nie wierzę że nigdy koty z hodowli nie umierają i dlaczego hodowcy tak utwierdzają nas w tym.
Rodowodowy nie znaczy zdrowy, niestety. Mój brat kupił MCO, rodowodowego, pięknego, rudego... Za cudownie wielką kasę...Cudowny wygląd i charakter. A potem nagle przestał przybierać na wadze, po sterylizacji nie mogli go wybudzić, ale jeszcze się udało. Nie dożył roku. Hodowca się poczuł do następnego kociaka dorzucił drugiego gratis. Te dwa cuda dzięki Bogu zdrowe.
I właśnie o to chodzi. Nikt nie da gwarancji, ale jak widzisz hodowca potrafił się zachować, co więcej mógł się do niego zwrócić. W przypadku pseudo niestety nie ma takiej możliwości, biorąc pod uwagę, że najczęściej nawet nie ma umów.
MariaD pisze:kordian pisze:Mam swojego rudzika, cieszę się z niego, wygląda jak syberyjczyk, tak, jak chciałem, niedługo się dowiem u weterynarza, czy wszystko z nim OK, w życiu go nie oddam/nie wyrzucę, pomimo nawet tego, że jest "dachowcem"
Masz ślicznego kociaka półdługowłosego, kochaj go, dbaj o niego i to wszystko.vailet pisze:Nie wierzę że nigdy koty z hodowli nie umierają i dlaczego hodowcy tak utwierdzają nas w tym.
Kto z hodowców w tym utwierdza? Jeżeli znajdzie się taki co da gwarancję dożywotnego zdrowia kota - jest zwykłym oszołomem.
Kot to zwierzak, żywe stworzenie. W każdej chwili swojego życia może zachorować. To nie pluszak, który postawiony na półce za szybą po 20 latach będzie nadal nieskalany. Jeżeli ktoś tak myśli - niech w ogóle nie kupuje/adoptuje żadnego żywego stworzenia.
Rolą hodowcy jest - poprzez badania, testy, właściwą opiekę, żywienie - eliminować możliwe problemy. I sprzedać nabywcy zdrowe stworzenie. Zdrowe, poprawnie odrobaczone, poprawnie zaszczepione, zsocjalizowane, z dowodem pochodzenia (rodowód). Pochodzące od zdrowych, przetestowanych ma właściwe dla danej rasy choroby rodziców.
Nie wszystko jest jednak możliwe do przewidzenia, nie ma testów na wszystkie trapiące koty choroby. Hodowca nie ma wpływu na to czym się kot w przyszłości może zachorować wskutek czynników zewnętrznych czy ulec wypadkowi.
vailet pisze:MariaD pisze:kordian pisze:Mam swojego rudzika, cieszę się z niego, wygląda jak syberyjczyk, tak, jak chciałem, niedługo się dowiem u weterynarza, czy wszystko z nim OK, w życiu go nie oddam/nie wyrzucę, pomimo nawet tego, że jest "dachowcem"
Masz ślicznego kociaka półdługowłosego, kochaj go, dbaj o niego i to wszystko.vailet pisze:Nie wierzę że nigdy koty z hodowli nie umierają i dlaczego hodowcy tak utwierdzają nas w tym.
Kto z hodowców w tym utwierdza? Jeżeli znajdzie się taki co da gwarancję dożywotnego zdrowia kota - jest zwykłym oszołomem.
Kot to zwierzak, żywe stworzenie. W każdej chwili swojego życia może zachorować. To nie pluszak, który postawiony na półce za szybą po 20 latach będzie nadal nieskalany. Jeżeli ktoś tak myśli - niech w ogóle nie kupuje/adoptuje żadnego żywego stworzenia.
Rolą hodowcy jest - poprzez badania, testy, właściwą opiekę, żywienie - eliminować możliwe problemy. I sprzedać nabywcy zdrowe stworzenie. Zdrowe, poprawnie odrobaczone, poprawnie zaszczepione, zsocjalizowane, z dowodem pochodzenia (rodowód). Pochodzące od zdrowych, przetestowanych ma właściwe dla danej rasy choroby rodziców.
Nie wszystko jest jednak możliwe do przewidzenia, nie ma testów na wszystkie trapiące koty choroby. Hodowca nie ma wpływu na to czym się kot w przyszłości może zachorować wskutek czynników zewnętrznych czy ulec wypadkowi.
Była taka sytuacja nie raz pytałam czy kociaki z poprzednich miotów komuś chorują bo hodowcy przeważnie utrzymują kontakt,od czasu do czasu i zawsze mówili że nigdy ani jeden nie był chorydlatego nie wierzę bo potem okazało się co innego niż mi te osoby mówiły.Zsocjalizowane tak,ale wynikło że kotka jest niby dominująca,a była zupełnie inna.Za spokojna niż z rozmowy.Rezerwując maleńkiego kotka nie znamy ich charakterów bo potem tak się w dwa miesiące potrafią zmienić że to nie ten kociak,tylko z wyglądu.Byłam ździwiona w pewnej hodowli kotki dwie siostry młode mamy,mające na koncie kilka miotów ,że jedna jest wysterylizowana
czyli coś musiało być nie halo bo była za młoda i piękne mioty dawała.Jak tam byłam jeszcze nie było mowy o sterylce i na stronie internetowej, potem patrzę kastratka
najszczesliwsza pisze:vailet pisze:MariaD pisze:kordian pisze:Mam swojego rudzika, cieszę się z niego, wygląda jak syberyjczyk, tak, jak chciałem, niedługo się dowiem u weterynarza, czy wszystko z nim OK, w życiu go nie oddam/nie wyrzucę, pomimo nawet tego, że jest "dachowcem"
Masz ślicznego kociaka półdługowłosego, kochaj go, dbaj o niego i to wszystko.vailet pisze:Nie wierzę że nigdy koty z hodowli nie umierają i dlaczego hodowcy tak utwierdzają nas w tym.
Kto z hodowców w tym utwierdza? Jeżeli znajdzie się taki co da gwarancję dożywotnego zdrowia kota - jest zwykłym oszołomem.
Kot to zwierzak, żywe stworzenie. W każdej chwili swojego życia może zachorować. To nie pluszak, który postawiony na półce za szybą po 20 latach będzie nadal nieskalany. Jeżeli ktoś tak myśli - niech w ogóle nie kupuje/adoptuje żadnego żywego stworzenia.
Rolą hodowcy jest - poprzez badania, testy, właściwą opiekę, żywienie - eliminować możliwe problemy. I sprzedać nabywcy zdrowe stworzenie. Zdrowe, poprawnie odrobaczone, poprawnie zaszczepione, zsocjalizowane, z dowodem pochodzenia (rodowód). Pochodzące od zdrowych, przetestowanych ma właściwe dla danej rasy choroby rodziców.
Nie wszystko jest jednak możliwe do przewidzenia, nie ma testów na wszystkie trapiące koty choroby. Hodowca nie ma wpływu na to czym się kot w przyszłości może zachorować wskutek czynników zewnętrznych czy ulec wypadkowi.
Była taka sytuacja nie raz pytałam czy kociaki z poprzednich miotów komuś chorują bo hodowcy przeważnie utrzymują kontakt,od czasu do czasu i zawsze mówili że nigdy ani jeden nie był chorydlatego nie wierzę bo potem okazało się co innego niż mi te osoby mówiły.Zsocjalizowane tak,ale wynikło że kotka jest niby dominująca,a była zupełnie inna.Za spokojna niż z rozmowy.Rezerwując maleńkiego kotka nie znamy ich charakterów bo potem tak się w dwa miesiące potrafią zmienić że to nie ten kociak,tylko z wyglądu.Byłam ździwiona w pewnej hodowli kotki dwie siostry młode mamy,mające na koncie kilka miotów ,że jedna jest wysterylizowana
czyli coś musiało być nie halo bo była za młoda i piękne mioty dawała.Jak tam byłam jeszcze nie było mowy o sterylce i na stronie internetowej, potem patrzę kastratka
Vailet a możesz po polsku pisać?
vailet pisze:czyli coś musiało być nie halo bo była za młoda i piękne mioty dawała.Jak tam byłam jeszcze nie było mowy o sterylce i na stronie internetowej, potem patrzę kastratka
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], Myszorek, Szprocik i 73 gości