» Pon lip 08, 2002 23:03
Dziś znów byliśmy odwiedzić kotka i poznać wyniki badań. Wiadomości są BARDZO DOBRE: Toffi nie ma białaczki, FIV ani grzybicy.
Żeby nie było za dobrze, to ma świerzb w uszkach i koci katar. Był bardzo zapchlony i zawszony, ale to już przeszłość. Mogło to być powodem tych ubytków sierści - kot się tak drapał, że aż wydrapywał sobie futerko. Miał też złamany ogonek. Ma wieeeeeeeelki apetyt i robi ładne kupki. Nic się nie dzieje złego z oczkami. Ma zostać w klinice jeszcze do środy - będą m.in robić porzadek z uszkami. Zapytałam weta o kąpiel w Nizoralu, wet uznał to za wskazane. Będę musiała go wykąpać, bo on trochę, hm, troszeczkę śmierdzi.
Wet powiedział, że kot w zasadzie może dołączć do naszych kotów. One są szczepione na katar koci, poza tym są zdrowe i silne więc raczej im się nic nie przyplącze. Z drugiej strony oni w tej klinice nie za bardzo mają możliwość go z tego wyleczyć, bo mają pełno kotów z kocim katarem. Nie policzą nam za hospitalizację.
Dziś byłam u Kazi pożyczyć taką dużą klatkę, w której kotek mogłby ewentualnie siedzieć, gdyby była potrzeba izolacji od naszych kotów, ewentualnie podczas naszej nieobecności w domu. A wiecie, ile Kazia ma kocich piękności? Nawet nie zdołałam zliczyć. Śliczności.
Co sądzicie o tym? Czy możemy w takiej sytuacji wziąć już Toffika?
Co prawda na środę jestem zapisana do chirurga szczękowego na usunięcie ósemki, ale przełożyłabym to na kiedy indziej.
Wet powiedział, że ten kot dużo przeszedł, i że wygląda jak 100 nieszczęść. Biedny kotek, chcę go już wziąc do siebie, dać mięska i głaskać.