zjawka pisze:A może do lokalnej młodzieży przemówić, gdzieś po szkołach, organizacjach młodzieżowych, może idea " niewidzialnej ręki" nie zaginęłaI jakieś dużury do pomocy jakiejkolwiek się zorganizuje. W niektórych gminach jest też taki program sąsiedzkiej pomocy tj. gmina zatrudnia w ramach prac społeczno-użytecznych a praca polega na pomocy osobom chorym i niepełnosprawnym. Tylko tutaj bardziej trzeba by wskazać na pomoc samej włąścicielce kotów...może to też byłoby ważne dla niej i trochę sił dla zwierzaków oszczędziło. Choć jest też ryzyko, że jak się gminę o pomoc poprosi to zacznie swoje rządy wprowadzać, co dla zwierzaków czasami kończy się tragicznie
zjawka, kochana, tu nie moze wejsc niewidzialna reka, bo wiecej szkody by zrobili, niz pozytku. A o gminie, to juz nie wspomnę. Przede wszystkim zglosiliby natychmiast do sanepidu i nikt nie przylozylby reki do pomagania. Nie ma u nas w gminie ani jednego czlowieka, ktory zrozumialby, dlaczego ludzie maja tyle zwierzat. "po co brac?" tylko tyle by powiedzieli.
Właśnie miałam napisać, że ogłaszać należałoby wszystkie koty jednocześnie, tzn. każdego z osobna, ale w miarę w tym samym czasie, tak aby oferta była różnorodna. Jak najbardziej można korzystać z linków zamieszczonych wcześniej. Tych stron jest ok. 130, więc sporo pracy, ale im więcej ogłoszeń, tym większa sznasa, że ktoś zadzwoni. 
)