Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Wielbłądzio pisze:Już w tej chwili, przy 12 sztukach, ledwie starcza nam na życie. I przede wszystkim: mieszkanie, w którym mieszkam, nie należy do mnie, tylko do mojego ojca, który ma klucze, czasami bywa tu podczas mojej nieobecności i regularnie płaci nasz czynsz. O każdego nowego kota jest awantura. Jedna klatka z tymczaską już stoi, a drugi tymczas - mały burasek, którego nie sposób pomylić z żadnym z rezydentów - chodzi luzem...
Agneska pisze:Trzy mamuśki zostały zawiezione do lecznicy. Potem muszą wrócić na teren lotniska w Modlinie. Ich "szopka" zostanie zniszczona, tam będzie ciąg wykopów. Domki dla nich zostaną postawione w innym miejscu, niedaleko, muszą sobie radzić - mocno dzikawe, syczące. Są karmione przez pracowników, nie będzie to najgorsze miejsce dla wolnożyjących kotów.
Ale... zabrałyśmy do lecznicy również czwartą koteczkę. Ma właśnie usuwane dwa guzy (na brzuchu). Jedno oko chore, należałoby regularnie zapuszczać krople z antybiotykiem. Bura. Za to wyjątkowo czuła i dopieszczona. Bez protestu znosiła obmacywanie i strzyżenie brzucha, grzebanie w oku, jeszcze przy tym mruczała. Oczywiście, też może wrócić na lotnisko, jest tam bardzo lubiana. Ale to taki kot, któremu należy się własny dom.Tylko kto zechce dać szansę kilkuletniej burej koteczce z chorym okiem i po operacji?
Użytkownicy przeglądający ten dział: ewar i 37 gości