» Wto maja 24, 2011 16:19
Re: Kiedyś była mainecoonem.próbujemy ratować.Drastyczne zdjęcie
Bunia czeka teraz na wyniki testu krzyżowego krwi - jej i mojej Luśki. Właśnie wóciłam od wetki z dwoma kotami, ale okazało się, że Luśka jest świetnym krwiodawcą - dała sobie utoczyć 20 ml z łapki, więc Bugowi się upiekło. Mój kręgosłup, który pozwala na dźwiganie 1 kg, a dźwigał w obie strony ponad 12 kg stwierdził, że nie życzy sobie więcej kotów. Obawiam się, że mój mąż też.
Po stwierdzeniu gigantycznej anemii Busia została odłączona od kroplówek dożylnych. Prócz tego - do tej pory, bo badania wciąż trwają - FELV minus!, a kreatynina tylko 2,4, co przy tym stanie nerek zakrawa na cud. Niestety, okazało się, że obecna jest herbacoś (nigdy nie mogę tego zapamiętać).
Jeżeli test krzyżowy wyjdzie pozytywnie Bunia dostanie transfuzję, prócz tego antybiotyki i różne zastrzyki z wzmacniaczami. Wieczorem pojedzie do domu mojej pani wet i zostanie tam na pewno do pojutrza. Przez ten czas wiele powinno sie wyjaśnić.
Poza tym kicia zaczęła wykazywać tendencje łazęgowskie i musiała zostać zamknięta w klatce, gdzie lezy otulona ręcznikami i podgrzanymi butelkami kroplówek.
A ja wracam znów do weta, bo mam wykupić Unidox i donieść go do gabinetu.
Wczoraj o 2 w nocy przypomniałam sobie, że zapomniałam o obiedzie i kolacji. Może dziś załapie się choć na tzw. podkurek.....