Przeklejam z mojego wątku - nie za bardzo wiem, co robić ...
Iwonami pisze: [...] Już trwa tam remont, koty nie mają już dostępu ani do piwnicy, w której przyszły na świat, ani do węzła cieplnego, gdzie się przepychały przez maleńką szparę pokonując blachę, którą zabito wszystkie okna. Właściciele rozpoczęli gruntowny remont i nie ma szans aby koty mogły tam dalej przebywać.
Teraz siedzą w takiej dziurze, pod lekko odsuniętym włazem do kanalizacji czy do jakiś rur, sama nie wiem co tam jest.
A teraz do rzeczy. Jednego złapałam i jest już w lecznicy. Nie jest to niestety koteczka z chorą łapką. Tym razem postawiłam klatkę i przykryłam ją polarem w kolorze wojskowego munduru (khaki). Koty nie wiedziały więc za bardzo co to jest. Koteczka z chorą łapką podchodziła do klatki, ale nie zdecydowała się wejść. Jej brat natomiast wszedł, zanim tam włożyłam jedzenie. No i zaraz był trzask, drzwiczki się zamknęły.
Pozostałe koty były zaniepokojone, bo ten złapany bardzo krzyczał. A mnie rozdzierało się serce. Jestem chyba w jeszcze gorszym stresie niż one. Wszystko mnie boli z tego napięcia.
Nie wiem kiedy łapać następnego. Możecie mi poradzić?
Gdy teraz wróciłam od lekarza - wołałam tego osamotnionego, ale nie przyszedł. Czy próbować jutro, czy może odczekać trochę?
I błagam Was o pomoc w znalezieniu domów dla tych dwóch sierot. Bo one nie mogą wrócić tam skąd je zabrałam.
Co do pieniędzy, zostawiłam 200 złotych, zobaczymy co będzie dalej. Właściciel - bo z nim się umawiałam obiecał że ze mnie nie zedrze. Jest dużo tańszy od Elwetu. Za dobę pobytu kota bierze 25 złotych, za kastrację 95 zł. Nie pamiętam ile za badanie na HIV i Białaczkę. Wystawi książeczkę zdrowia. Drugi kotek będzie droższy, bo to koteczka, ale najpierw muszę ją złapać....
Iwonami pisze:Czy to jest oswojony kot? Urodził się w piwnicy, do tej pory nie był u nikogo w domu. Czyli nie ma szans? Powinnam go wypuścić na ulicę? Bo dom i piwnicę koty straciły. Heroicznym wysiłkiem mogę wziąć go do domu, ale zostawić nie mogę. Kot jest urodzony przez kotkę, która zawsze dawała się głaskać karmicielkom, ze mną bawił się na podwórku myszkami futrzanymi, po złapaniu do klatki po 5 minutach był już bardzo spokojny. Jak będzie za trzy, cztery dni - zobaczymy. Testy będą, kotki dostaną książeczki zdrowia.
Długo rozmawiałam wczoraj z weterynarzem, powiedział mi, że każdy kot da się oswoić, ja sama się o tym przekonałam. Tyle, że moja kotka bała się własnego cienia i gdy ją brałam do domu była dorosła. Te dwa mają nie więcej jak 7 miesięcy. Do mnie są śmiałe.
Jeśli nie da się ich umieścić w jakimś domu to będzie prawdziwa rozpacz. A chcę jeszcze złapać drugiego, koteczkę z chorą łapką.
Tylko kiedy ją łapać? Można dzisiaj? Była świadkiem wczorajszej akcji.