Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Chatte pisze:Agneska widziałaś to?
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=121828&start=90
Agneska pisze:Ale gdyby aise zainteresowała się moim tymczasem, to tak samo musiałabym osobiście rozmawiać z potencjalnym domem i przeprowadzić adopcję z domem a nie z pośrednikiem.
Agneska pisze:Generalnie, żeby znaleźć dom dla kota, to czasem trzeba dziesiątki rozmów z ludźmi przeprowadzić. Czasem już po pierwszym zdaniu mówię, że ogłoszenie nieaktualne. Czasem po długiej rozmowie dochodzimy do wspólnego wniosku, że to nie ten kot i nie ten dom.
Świry tego świata są wszędzie, więc i na ogłoszenia o adopcji kota trafiają.![]()
A czasem wystarczy jeden dzień, jeden telefon i kot trafia na swój prawdziwy dom - tak Rodzynek w sylwestrowy wieczór trafił.
Agneska pisze:Przy tych dzieciakach też tylko za "figuranta" robiłam.![]()
I teraz mogę już spokojnie napisać: Wigę zawiozłam dzisiaj do nowego domu. Dom od wielu lat zakocony, stracił ostatnią koteczkę z powodu cukrzycy, po długim leczeniu. Odczekał zanim dojrzał (ten dom znaczy) do nowego kota.
Bez wymagań (jedyne - żeby to była jakaś bieda nieszczęśliwa), ludzie gotowi nawet długo czekać zanim kot wyjdzie ze schowka i zaaklimatyzuje się w nowym miejscu. Warunki i opieka - rewelacyjne.
Niby przy każdym kocie oddawanym do nowego domu serce drży mocno, ale dzisiaj miałam wybitnie utrudnione zadanie. Nie spałam w nocy, jakieś koszmary mi się śniły, jak pakowałam Wigusię do transportera to straszliwie płakała, a w samochodzie patrzyła mi w oczy tak, że chciałam już zawrócić i odwieźć ją do domu.To chyba dlatego, że dopiero u mnie w ogródku Wiga otworzyła się na ludzi, zaufała mi. Tak, wiem, będzie miała lepiej niż u mnie, wiem... Coś miętka się robię.
Użytkownicy przeglądający ten dział: MB&Ofelia i 121 gości