Georg-inia pisze:jerzykowka pisze:Braciszek Bąbla - Felek vel Harley miał pobraną zeskrobinę, podobno to jakiś strasznie zjadliwy grzybWetka stwierdziła, że leczenie może potrwać nawet pół roku
, mam nadzieję, że lekko przesadziła! Dzisiaj Pani Bożena będzie w lecznicy i dowie się dokładnie co to za grzyb, będę Was wówczas prosiła o rady.
ja może okrutna jestem, ale jesli to jakieś paskudztwo koszmarne, to przestawiłabym kota na ludzkie leki. Miałam takiego grzyba na początku tymczasowania - wyskoczył na Malutku po zabiegu usuwania gałki ocznej. Zaraził się Georg, Klemens, ja i TŻ. U nas to pikuś - Clotrimazol kilka razy i zlazło, ale koty się umęczyły strasznie. Poddałam się po 3 miesiącach leczenia Imaverolem, Fungidermem i innymi tego typu. Wykosztowałam się i nabyłam - oczywiście za zgodą i na receptę weta - Lamisil w tabletkach, który następnie dzieliłam na 16 częściNie jest to najlepsze wyjście, bo szkodzi na wątrobę i nerki - wiadomo, ale sorry - codzienne spryskiwanie uciekających na mój widok kotów przez kolejne 3 miesiące było ponad nasze siły. I ponad siły kotów też, bo stresowały się bardzo.
Po kilku dniach tabletek grzyb pozostał tylko wspomnieniem...
Dzięki Inga!!! Będziem się barć za łby z tym paskudztwem

Czarnuszek dostaje jakiś lek dla krów i koni (muszę dopytać o nazwę) i dzisiaj będzie jakiś zastrzyk. Czekam na dokładne wieści.