Z Iskiereczką gorzej

.
Oprócz podstawowego problemu, czyli PNN, mamy problem z morfologią. Poleciała bardzo nisko i wkraczamy z erytropoetyną.
Do tego Iskierka ma paskudną bakterię w nosku - pałeczkę ropy błękitnej. Będzie musiała dostawać antybiotyk doustnie i donosowo. Jednak leczenie będzie trudne, bo ta bakteria ma dużą oporność na antybiotyki.
Na domiar złego zatkały się jej gruczoły okołoodbytowe. Już dwa razy była wyciskana, a dzisiaj musiała dostać duży czopek

.
Mimo wszystko Iskierek się nie poddaje i na przekór wynikom badań, czuje się w miarę dobrze.
Jest bardzo dzielna podczas kroplówek i podawania leków. Tylko kiedy widzi, że przygotowuję kroplówkę, ucieka i się chowa. Jednak nie protestuje, kiedy wyciągam ją z kryjówki. Leży i czeka na wkłucie. Czasem tylko trochę popłacze.
Charakter zmienił jej się bardzo. Już nie jest taką terrorystką, jaką była na początku. Przestała mnie nawet karcić

. Jest za to bardzo miziasta - wystarczy tylko usiąść lub się położyć - Iskiereczka zaraz wskakuje, ugniata, mruczy i barankuje. To jest niesamowite - kot, któremu codziennie robię krzywdę, jest taki ufny i miły.
Iskierka ma też swoje małe przyjemności - od czasu do czasu jakiś gość, którego można pougniatać; codzienny spacerek po klatce, przy okazji wyrzucania śmieci; czy wycieczki na balkon. Uwielbia też polowanie na kolację innych kotów. Mimo, że dostaje takie samo mięsko - podkrada je z innych talerzyków, a potem biega z nim po całym mieszkaniu, z głośnym miaukiem:
Upolowałam, to moje 
.
Dzisiaj Iskierka upolowała największą zdobycz w swoim życiu - moją kolację

. Wyłożyłam na talerz mięso z rosołu - wielki kawał wołowiny z kością - i zostawiłam je na blacie kuchennym. Nie sądziłam, że ktoś mi je ukradnie - koty zawsze gardziły gotowanym mięsem. Niestety, Iskierka, mimo że miała trzy różne jedzonka do wyboru, stwierdziła, że moje jest smaczniejsze. Złapała mięcho w zęby, zeskoczyła z blatu i przeciągnęła je po całym mieszkaniu, żeby wreszcie położyć je do miseczki z kocim jedzeniem. No bo przecież nie będzie jadła z podłogi

. Potem mięsko dokładnie wylizała i wymemłała, miaucząc przy tym wniebogłosy:
Moje, moje.
A ja... no cóż... zjadłam kanapkę z serem

.
A tutaj kilka nowych zdjęć mojej panienki:










