zapoznałam się z umową i nie widzę żadnych przeciwwskazań do podpisania, rozumiem iż ratując koty przed tułaczką po ulicach chce się jak najlepiej dla podopiecznych
myślę że wizytę przejdziemy pozytywnie ale to oczywiście się okaże, ale trzymam za siebie sama kciuki bo jeśli nie Puchatek to i tak chcielibyśmy jakiegoś Kocurka z forum na dokocenie już od dłuższego czasu o tym myślałam tylko musiałam przekonać mojego TŻta do tego pomysłu. Jedyną moją obawą jest aby się potem chłopaki dogadały
Może powiem kilka słów o nas i skąd się Gizmo u nas wziął:
Wychowałam się z psami, po przeprowadzce na "swoje" bardzo brakowało mi jakiegoś przyjaciele na 4 łapach, niestety pies nie wchodził w grę z jednego względu nie zostawię psa w mieszkaniu samego na 10 godzin dziennie bo wiem że ja bym tyle bez skorzystania z toalety nie wytrzymała i nie chciałam narażać na to psa
I tak pojawiła się myśl o kocie, zupełnym przypadkiem przez znajomych dowiedziałam się iż jest do oddania 7 letni mieszaniec persa, jego Pani trzymała go w biurze gdzie spędzał samotnie weekendy i wieczory ale jedna z pracownic dostała alergii i Prezes( tak miał na imię) musiał poszukać innego domku, tak trafił do mnie. Prezes był niesamowicie kochanym Kotem, z jedną nieciekawą przypadłością mianowicie wchodził do kuwety ( odkrytej) i sikał poza było to baardzo uciążliwe dlatego teraz mamy krytą kuwetę w Maxi rozmiarze(Ferplast Maxi Bella)

niestety Prezes był grubaskiem i w wieku 10 lat zachorował na cukrzyce, nauczyłam się podawać zastrzyki z canisuliną, mierzyć poziom cukru ( bardzo przydatne kocie ABC

) niestety po ponad roku dostał wstrząsu insulinowego - wróciłam do domu któregoś wieczora i kot był nieprzytomny leżał we własnych odchodach, miał drgawki, szybko do lecznicy działającej w nocy, kroplówki, itepe, rano dalej było żle pojechałam do Kliniki Wet na Grunwaldzkiej dalsze kroplówki, usg, przezt tydzień codziennie jeździliśmy do Weta bo niestety mimo iż był przytomny to był tak słaby iż nie mógł chodzić, i cały czas miauczał tak rozdzierająco iż dostawał luminal przepisane przez weta, miał problemy z oddychaniem, niestety było coraz gorzej, w lecznicy traktowano mnie jak histeryczka o co do tej pory mam pretensje do weterynarzy na Klinikach, po tygodniu w koncu zrobili rtg okazało się że ma wodę w płucach, pamiętam jedną rzecz ( było to w sobote wieczorem) pytam się weta co teraz? a on mi na to że można poczekać do poniedziałku pobrać mu płyn i sprawdzić dlaczego tak się stało, na moje kolejne pytanie czy to mu pomoże odpowiedział że nie ale dowiemy się co mu jest... a kot cierpiał, nie mógł oddychać, a On ( wet) nie miał mi odwagi wprost powiedzieć że nie ma ratunku i że sami go jeszcze zalewali kroplówkami które dostawał codziennie.... pamiętam to była sobota 8 marca 2008, został pochowany w ogrodzie u moich rodziców w swoim kocyku [*]
to jest Prezes:

i jeszcze na wylegiwanie się na stole

minął ponad rok kiedy przypadkowo trafiłam na Panią która ma zarejestrowana hodowle MCo i PERsów, i jak mówiła przypadkowo, przez niedopilnowanie 13 letni Persik pokrył młodą Mainkunke, i tak powstał Gizmo

wierzę że tak było Pani jest hodowcą ok kilkunastu lat, nie wystawia ogłoszeń na allegro i interesowała się bardzo losem Gizma po tym jak trafił do nas do domku.
Gizmo trafił do nas w czerwcu 2009, 21 marca skończy rok, został wykastrowany w wieku 7 miesięcy.
No i w końcu udało mi się namówić mojego TŻ na drugiego Kotka
Rozpisałam się strasznie, ale to tez dlatego iż jeśli nie Puchatek bo będzie Pani go wolała zostawić w swoich okolicach to mam nadzieje iż dzięki temu forum i wam trafi do nas jakiś inny Kocurek spragniony domku i Kociego jak i ludzkiego towarzystwa
