xandra pisze:a co jesteśmy łaskawe jeść?

Niestety Gourmeta - najchętniej ze szpinakiem oraz serek homogenizowany naturalny ale jednej firmy. Na razie Hills, Bozita, oraz niewzgardzony wcześniej na podwórku Whiskas, są beeee
Misia terroryzuje fochami kulinarnymi, ale oprócz tego jest obolała. Troszkę mniej niż ostatnio lubi głaskanie po grzbiecie i bokach.
Ja tam nigdy nie wniknę z zagadki kociej psychiki, ale obstawiam też jeszcze jedno. Właśnie aspekt psychiczny, o mniej więcej takim brzmieniu:
"Dobra, pogłaskaliście mnie trochę, karmicie mnie i dbacie, ale już starczy dobra? Już chcę wracać do domu. Kiedy wrócę do domu?"
Do Misi jakby nie dociera fakt (no bo jak ma dotrzeć?...), że ona na ulicę nie wróci, że najpierw spędzi z nami sporo czasu, a potem w jakimś dobrym kochającym domu.
Mam wrażenie, że w jej ślicznej kociej główce są obrazy gonitw z Rudą (kocią koleżanką z podwórka), obrazy fruwających listków za którymi biegała, przelatujących i denerwujących ptaszków... Tam się tyle działo.
O jedno za dużo się zadziało, co zmieniło jej życie
ps: dostarczamy jej bodźców: i głaskania i masowania i gadania, opowiadania różnych rzeczy (rany, jak z dzieckiem z nią czasem rozmawiam, tłumaczę różne różności) i zabaweczkami kolorowymi kusimy. I Tasia czasem odwiedza łazienkę, i Noreczka.
Ale to wszystko nie to. Nie to, co w głowie Misi...
Chyba mam do czynienia z egzemplarzem bardziej wrażliwym psychicznie niż wszystkie poprzednie kotuchy. No i nawet połamany kiedyś Patrolek, który mimo gipsu, a potem drutów taranował otaczającą rzeczywistość jak czołg, za nic mając niesprawność.
Ps: jakby co to wszystkie pieniążki, które poszły/idą na Misię są widoczne o tu:
http://www.kocieadopcje.com/content/view/478/377/ i w miarę możliwości na bieżąco uzupełniane. Dostałam do łapki fakturę z kliniki. Mieli trochę serca i potraktowali z ulgą. Nie będzie długu, uffffff....
Bardzo dziękuję! Bardzo!