Kochani - aamms w sumie opisała wszystko, jakie "schody" nagle i niespodziewanie się nam porobiły...
Ja szczerze powiem, że bardzo bym chciała, żeby persiczka trafiła do kogoś z Miau - no jakoś tak...

Wiem, że tu są osoby najmocniej zaangażowane, znające się na rzeczy, no i - kochające wielkim sercem. A aamms wszystko to persiczce zaofiarowała, plus jeszcze niewątpliwe wielkie doświadczenie w opiece nad persami, która łatwa przecież nie jest.
No i tak - wielkie zmartwienie, że aammsowa Daisy zapadła na to cholerstwo

, i oczywista zgryzota i przeżycia dla aamms, a (dopiero potem) w tle - problem z persiczką... Ale jak napisała aamms - i co potwierdził też mój wet - po wykonanym prawidłowo szczepieniu, zachowaniu tych odstępów czasowych - persiczka mogłaby do niej się pomimo pp wprowadzić, jeśli tylko u aamms wszystko będzie dobrze, i nadal będzie mogła dać jej dom.
Persiczka oczywiście drugą turę szczepienia zaliczy. Tyle tylko, że coraz bardziej problematyczne staje się dojeżdżanie do niej w tym pustym mieszkaniu, gdzie musi swoje jeszcze "odczekać". Stąd moje pytanie - jeśli aamms potwierdzi, że może i nadal chce przygarnąć staruszkę persiankę - czy przypadkiem ktoś z Wa-wy nie mógłby jej wziąć na te 5-6 tygodni do siebie?... (Persiczki, nie aamms

)
Jeśli nie będzie takiej możliwości, to wiadomo - na głowie się stanie, ale jakoś opiekę nad persianką przez ten czas się jeszcze zorganizuje, ale... no, wiecie, kocina się stresuje w tej samotności, tęskni za kontaktem z człowiekiem, nie ma jej kto poczesać, no i - przytulić...
Tak sobie pomyślałam, że zapytam...
I w ogóle - aamms, jeśli tu zajrzysz - napisz, proszę, co z Daisy...