panikota pisze:boozzzz, czy zawsze musi się znaleźć ktoś doszukujący się dziury w całym? Nie zamierzałam pisać tego posta, bo z zasady nie mieszam się w podobną wymianę zdań gdy nie dotyczy bezpośrednio mnie, ale po tekście z liczbą postów wymiękłam. Jakieś idiotyczne rozliczanie kogoś z tego ile pisze na forum, myślałam, że chodzi Ci, Kya, o rzeczywiste dobro tego kota, ale ten post zmienił moje zdanie![]()
A Ty, Kasiu, nie tłumacz się więcej bo nie masz absolutnie z czego. Gdyby decyzja została podjęta tak sobie, bez konsultacji z weterynarzem to można by mieć pretensje, ale Tereska była pod opieką weterynarza, podkreślam weterynarza (nie piekarza, hydraulika czy informatyka, którzy nie wiedzą jak leczyć zwierzęta), została zabrana na konsultację do weterynarza okulisty, znów podkreślam okulisty, który specjalizuje się w leczeniu oczu. I ta dwójka orzekła, że oczu nie da się uratować.
Z całym szacunkiem, ale nie jeden dr Garncarz jest na świecie, są też inni dobrzy i wrażliwi weterynarze, nie da się wszystkich kotów wozić do niego. Również człowiek jak jest chory, to nie każdy ma możliwość konsultacji u najlepszych specjalistów, nie zawsze wszystko jest takie proste jak napisanie posta na forum.
No i nie odważyłabym się sugerować komuś wyrzutów sumienia nie znając sytuacji osobiście ... Nawet gdybym miała jakieś wątpliwości (a tu w moim odczuciu ich nie ma) to nie znając dokładnie sprawy powstrzymałabym się od ewentualnych negatywnych komentarzy, zakładałabym jednak dobrą wolę ...
No i w takich sytuacjach nigdy nie będzie wiadomo czy podjęta została na 100% słuszna decyzja, raz podjęta w beznadziejnym przypadku walka okaże się wygrana, innym razem nie, sprawdzić się nie da bo czasu nie cofniemy żeby wrócić do punktu wyjścia.
No i czytając tutaj o kotkach niewidzących absolutnie nie można powiedzieć, że one są mniej szczęśliwe niż te widzące, bawią się, dokazują, mruczą, przytulają jak zdrowe widzące koty i żyją długo i szczęśliwie ... podobnie zresztą jak ludzie ...
PS. Nie będę dyskutować na ten temat, wyraziłam swoje zdanie i wystarczy.
Podpisuję się. Nie zabieram głosu w takich dyskusjach, ale też nie wytrzymałam. Szkoda oczu Tereski niezmiernie i na pewno szkoda ich i Kasi i wetce, która te oczy musiała wyciąć. Konsultacje u dr. Garncarza miałyby efekt, gdyby była jakakolwiek szansa, tylko weterynarz okulista nie umiałby jej leczyć. Nie wierzę, że okulista (przecież się w tym specjalizował) aż tak kompletnie się nie zna, że nie umie dostrzec najmniejszej szansy. Dano szanse oku - dostawała silne leki.
Ja nie wyobrażam sobie życia bez oczu, ale gdyby wszystko dało się wyleczyć nie byłoby kotów bez łapek, uszów, ogonków i oczek.
Żyj szczęśliwie Teresko
