Znowu mnie tutaj dawno nie było

ale teraz jak już wchodzę na miau, to bardziej siedzę na Kociarni, bo przecież trzeba tymczasy w świat wyprawić
Moje koty mają się jako tako, powiedziałabym że dobrze, gdyby nie mały Bazyliszek, który strasznie namieszał w domu
Alusia ma teraz ciągły ogon w postaci malucha, który ubzdurał sobie, że ona jest jego mamą. Bez przerwy ją zaczepia do zabawy, biedna nawet nie może przejść, żeby mały na nią nie skakał, a Alusia najbardziej na świecie potrzebuje spokoju. Cały czas muszę ją chronić przed namolnością malucha, a już najgorzej jest, jak ten maluch próbuje ją ssać

Alusia strasznie się tym stresuje, muszę ją chronić, to mały zaczął ciumkać mnie

w szyję

śpię w apaszce

Maksiu w swoim własnym domu nie może sobie nawet ogonem spokojnie machnąć


że o poczytaniu gazety nie wspomni

Lilutek najlepiej sobie radzi z maluchem, nie pozwoli wejść sobie ani na głowę ani na ogon, trzepnie łapą jak potrzeba, jedynie czasami łaskawiej spojrzy na małolata
(zwłaszcza jak piórko zobaczy)

No i tak mamy teraz w domu, niby wesoło
tylko czemu ja ciągle zmęczona jestem???na szczęście drugi tymczasik Mikuś to oaza spokoju, grzeczny, bezproblemowy kotuś

