Bomba dziś wyjątkowo łaskawie siedziała spokojnie na kolanach podczas kroplówki i antybiotyku.
Teraz zamknęłam towarzystwo w sypialni i próbuję nieco odgracić chałupę.
Posiadanie w łazience kociąt z grzybem uniemożliwia mi korzystanie naet z tych resztek suszarki, które w swej łaskawości zostawiły mi chlory. Każde pranie suszę więc w salonie. Kto bywał u mnie w domu wie, że na żyrandolu nieraz wisiała np. kroplówka - obecnie suszą się staniki
Podłoga w salonie zajęta jest orzechami, suszącymi się również. Na stole -wygrzebane z szafy fanty do licytacji. Musza byś pod ręką zanim o nich znów zapomnę.
Mam dłonie w dość rozpaczliwym stanie, więc od kilku dni próbowałam unikać wody (jakby przy tylu kotach dawało się to zrobić...) i nie zmywałam... dziś góra naczyń już wyszła ze zlewu, więc zaciskam zęby przy polewaniu dłoni ludwikiem i zmywam. Teraz mam chwilę przerwy, suszarkę sobie zagraciłam.
Rozpacz jak szybko zwiększa się nieład w mieszkaniu. Nie mogłoby się też samo sprzątać???