Schron Wro - zamykamy i zakładamy nowy wątek

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sie 09, 2008 17:40

marcjannakape pisze:No i nie podejme się jakiegokolwiek pośredniczenia w adopcji. Wracam dopiero na koniec sierpnia :(

Adopcja ze schroniska nie wymaga niczyjego pośredniczenia.
Dorosła osoba zgłasza się z dowodem i adoptuje kota, a potem go leczy w razie potrzeby, dobrze odżywia i pomaga wyjść ze stresu spowodowanego pobytem w schronisku.
Kot zdrowy i dobrze odżywiony łatwiej znajduje prawdziwy kochający dom.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob sie 09, 2008 19:12

ossett pisze:
marcjannakape pisze:No i nie podejme się jakiegokolwiek pośredniczenia w adopcji. Wracam dopiero na koniec sierpnia :(

Adopcja ze schroniska nie wymaga niczyjego pośredniczenia.
Dorosła osoba zgłasza się z dowodem i adoptuje kota, a potem go leczy w razie potrzeby, dobrze odżywia i pomaga wyjść ze stresu spowodowanego pobytem w schronisku.
Kot zdrowy i dobrze odżywiony łatwiej znajduje prawdziwy kochający dom.


Basiu, przeciez dobrze o tym wiem.
Ale odzywaja sie osoby również spoza Wro, których sytuacja takiego posredniczenia by wymagała.
Obrazek

marcjannakape

 
Posty: 6643
Od: Pon cze 18, 2007 9:26
Lokalizacja: i znów Wrocław

Post » Nie sie 10, 2008 0:46

ossett pisze:....
Jeżeli weźmiesz kotka, zrobisz mu badania( a powinnaś mu zrobic nawet jak wygląda dobrze) i okaże się ,ze jest chory i wymaga leczenia, to możesz go leczyć skutecznie (bo w schronisku nie jest to możliwe) i starać sie o wsparcie finansowe (poprzez bazarki na przykład).

Z moich doświadczeń wynika że skuteczne leczenie jest iluzją. Na dwa koty poważnie chore, pomimo zaiwestowania i czasu i pieniędzy, żaden nie przeżył. Ponadto, na bazarku, trzeba by chyba zgonić jakieś auto, żeby zrefinansować kasę wpompowaną w wetów. Co do badań wykluczających FIV i FeLV, to istnieje mnóstwo chorób, o kórych mało kto słyszał (włączając niektórych wetów), a które równie skutecznie mogą wytłuc wszystkie futrzaki w kontakcie. Nawet, jeśli teoretycznie są uleczalne, to niestety diagnostyka leży - najczęściej prawidłowa przychodzi zbyt poźno. Nie wspominając już nawet o wszystkim znanym (i lubianym jako uniwersalna diagnoza) FIP. Dlatego, i w schronie, i poza schronem, dobrze nie jest. Jeżeli chodzi o leczenie i diagnozowanie kotów, mam wrażenie, że żyję na początku XVIII wieku.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sie 10, 2008 1:03

catalina pisze:.... tu na m-cu, obecnie próbuję załatwic tygodniową kwarantannę, żeby mieć pewność, że moje koty nic nie podłapią,


Po tygodniowej kwarantannie możesz mieć jedynie dobre samopoczucie, żadnej pewności. Spokojnie możesz sobie ją odpuścić - jest bezwartościowa. Ja, niestety, izolatkę mam wyłączoną z eksploatacji. Zacząłem remont i szaleję tam z młotkiem, wiertarką i szlifierką, więc warunki absolutnie nie dla chorego kota.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sie 10, 2008 6:58

PcimOlki pisze:
ossett pisze:....
Jeżeli weźmiesz kotka, zrobisz mu badania( a powinnaś mu zrobic nawet jak wygląda dobrze) i okaże się ,ze jest chory i wymaga leczenia, to możesz go leczyć skutecznie (bo w schronisku nie jest to możliwe) i starać sie o wsparcie finansowe (poprzez bazarki na przykład).

Z moich doświadczeń wynika że skuteczne leczenie jest iluzją. Na dwa koty poważnie chore, pomimo zaiwestowania i czasu i pieniędzy, żaden nie przeżył. Ponadto, na bazarku, trzeba by chyba zgonić jakieś auto, żeby zrefinansować kasę wpompowaną w wetów. Co do badań wykluczających FIV i FeLV, to istnieje mnóstwo chorób, o kórych mało kto słyszał (włączając niektórych wetów), a które równie skutecznie mogą wytłuc wszystkie futrzaki w kontakcie. Nawet, jeśli teoretycznie są uleczalne, to niestety diagnostyka leży - najczęściej prawidłowa przychodzi zbyt poźno. Nie wspominając już nawet o wszystkim znanym (i lubianym jako uniwersalna diagnoza) FIP. Dlatego, i w schronie, i poza schronem, dobrze nie jest. Jeżeli chodzi o leczenie i diagnozowanie kotów, mam wrażenie, że żyję na początku XVIII wieku.


To o czym piszesz dotyczyć może każdego kota, nawet wziętego z hodowli.

Widocznie jednak diagnozowałeś i leczyłeś te koty, które u Ciebie nie przeżyły, u niewłaściwego lekarza.

Ja mam u siebie przewlekle chorą na nerki długoletnia rezydentkę schroniska już przeszło rok, ma się świetnie, wygląda teraz wspaniale i rządzi innymi moimi kotami.

Koty, Kleo i Pirat, które z kociarni zaadoptowała Marcjanna i którymi ona i parę innych osób na serio się zajęło, były jak się okazało poważnie chore, ale właściwa diagnoza pozwoliła na ich skuteczne wyleczenie.

Koszty podobno były, ale nie aż tak duże, aby potrzeba było sprzedać na bazarkach auto-wystarczają (choć z trudem)fanty wystawiane przez Marcjannę, Kicię i Mruczeńkę.


Zrobienie testu na białaczkę/FIV(jest test łączony, a więc tańszy)nowo przyjętemu do domu kotu ma sens jeżeli ten kot nie ma jeszcze objawów tych chorób, ale jest tylko ich nosicielem-wtedy mozna zdecydować czy może stykac się z innymi kotami czy nie.

Te właśnie choroby są zaraźliwe tylko dla innych kotów.

Oczywiście jest mnóstwo innych chorób, ale zakazić swoje koty możesz sam przynosząc wirusa na ubraniu i butach.

W ten sposób prawdopodobnie mój syn zainfekował dwa niewychodzące koty w Wałbrzychu jakims wirusem nieznanym nauce, a on potem przywieziony tu na badania zaraził wszystkie moje (gdyby jednak udało mi sie go utrzymac w izolacji-a nie udało mi się , bo jeden z kotów potrafi otwierać drzwi, to nie zaraziłyby się od niego.)

Ja się nie dziwię PcimOlki,że Ci smutno po wizycie w schronisku, uważasz ,że jesteś bezsilny i nic nie da się zrobić, ale Twój skrajny pesymizm co do możliwości skutecznego leczenia kotów ze schroniska jest nieuzasadniony.

Ryzyko wzięcia kota ze schroniska jest nie większe niż kupienie kota pseudorasowego nawet na Dworcu Świebodzkim.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sie 10, 2008 9:52

Zgadzam sie z ossett, że wzięcie kota z hodowli, psedudohodowli, czy kupienie na baarze jest też ryzykowne, koty kodowlane często kosztują krocie, a drugie krocie ich leczenie. Ja akurat boję się schroniska i podwórka, bo tylko stamtąd biorę. Co do kwarantanny, to niestety zostałam zawiedziona, koleżanka odmówiła w ostatniej chwili, podają kretyńskie powody i ruda ze schroniska trafiła do mojej łazienki. Moje koty na pokojach, odgrodzone jeszcze przedpokojem, kotka będzie musiała w łazience zostań 2 tyg, to przykre bo ona bardzo spragniona miłości i stałego kontaktu z człowiekiem.
Niestety to jedyna kwarantanna jaka mogę zaoferować. I oby była skuteczna.
Obrazek
Obrazek

catalina

 
Posty: 1528
Od: Sob kwi 16, 2005 10:31
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie sie 10, 2008 14:16

catalina pisze:Co do kwarantanny, to niestety zostałam zawiedziona, koleżanka odmówiła w ostatniej chwili, podają kretyńskie powody i ruda ze schroniska trafiła do mojej łazienki. Moje koty na pokojach, odgrodzone jeszcze przedpokojem, kotka będzie musiała w łazience zostań 2 tyg, to przykre bo ona bardzo spragniona miłości i stałego kontaktu z człowiekiem.
Niestety to jedyna kwarantanna jaka mogę zaoferować. I oby była skuteczna.


Przynajmniej juz wiesz, jaka masz slowna kolezanke ;)
Ludzi poznaje sie wlasnie w takich sytuacjach: gdy potrzebna pomoc.

Biedna koteczka :( Dobrze, ze mogla liczyc na Ciebie :1luvu:

Trzymam kciuki za Was :ok: :ok: :ok: :ok:

bellavita

 
Posty: 2623
Od: Czw wrz 27, 2007 15:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sie 10, 2008 14:24

Co do koleżanki to bez komentarza, powiedziałam jej wczoraj, żeby razem ze swoim kolegą-właścicielem, na którego wszystko zrzuciła pocałowali się w d........... . Wkurzyłam się okropnie. I taka jest prawda, jak potrzebujesz pilnie pomocy, to okazuje się, że wszyscy nagle z jakiegoś powodu nie mogą. Podkreślam, że to dom dwupiętrowy był, no ale nagle przed moim wyjściem do schronu strasznie dużo ''ale'' było.
Kicia ma sie dobrze, zaziębiona, chuda, na razie tylko to na szczęscie, i okropnie miziasta. Nie chcę wciskac się w wątek więc podnoszę kotki wrocławskie, szkoda, że nikt nie chciał pośredniczyć w adopcji, aczkolwiek z drugiej strony, dzięki temu bezłapka znalazła dom, oprócz rudej oczywiście na DT u mnie. Dodam, że schronisko krakowskie całkiem niezle wygląda, byłam mile zaskoczona, jeśli mozna uzyc tego slowa w kontekscie schroniska.
Obrazek
Obrazek

catalina

 
Posty: 1528
Od: Sob kwi 16, 2005 10:31
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie sie 10, 2008 14:25

Wraocławiaki :ok: hop! Szczególnie ty biedny syjamku
Obrazek
Obrazek

catalina

 
Posty: 1528
Od: Sob kwi 16, 2005 10:31
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie sie 10, 2008 14:56

catalina pisze:Dodam, że schronisko krakowskie całkiem niezle wygląda, byłam mile zaskoczona, jeśli mozna uzyc tego slowa w kontekscie schroniska.


Ciekawe kiedy bedzie mozna takie slowa powiedziec o wroclawskim schronisku :roll:

bellavita

 
Posty: 2623
Od: Czw wrz 27, 2007 15:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sie 10, 2008 15:26

Za koteczkę!
Ale gdyby ktoś napisał, że chce syjamka, to ja bym go wyciągnęła :wink:

Zapraszamy do naszego watku: ja i Persia :wink:
ObrazekObrazek

martka

 
Posty: 6250
Od: Śro gru 28, 2005 23:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sie 10, 2008 20:47

ossett pisze:....
Ryzyko wzięcia kota ze schroniska jest nie większe niż kupienie kota pseudorasowego nawet na Dworcu Świebodzkim.

Z ostatniej nauki wyciągnąłem 2 wnioski:

1. Łączenie tymczasów z rezydentami zagraża ich (rezydentów) życiu zawsze. Tymczasy powinny być izolowane bezterminowo.

2. Izolacja na 1 czy 2 tyg. nic nie daje. Jeśli masz zamiar przyjąc kota na stałe, to trzeba zrobic testy FeLV FIV (może jeszcze FIP dla ambitnych) i można futro dopuszczać do reszty stada. Jeśli jest w nim jakaś zakaźna bomba, to może wyleźć nawet po roku. (U mnie wylazło po ~12 tyg.)

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sie 10, 2008 21:07

Na pewno trzeba kotka ze schroniska izolowac od rezydentow.

Nawet pol-slowem nie wspomniala o tym pani, ktora wydawala nam Frodunia z baraku w schronisku, chociaz mowilysmy ze w domu jest drugi kotek.
Nie mialysmy pojecia o zagrozeniu :( :( :(

Efekt byl taki, ze Bianke ledwie oddalo sie uratowac po prawie dwumiesiecznej walce...

bellavita

 
Posty: 2623
Od: Czw wrz 27, 2007 15:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sie 10, 2008 21:29

No jak ja brałam w sobotę rudą to wywiązała się rozmowa ale bardziej z mojej strony, więc pani swteirrzdiła, że o ni ustawowo izoluja 2 tygodnie. Ruda miała przy mnie robiony test na białaczke, ok wyszedł, no ale wiadomo nie zawsze to musi być cos poważnego, ona np teraz wyraznie jest zaziebiona, ma cos z gardłem i kupa tez niefajna jest. Mimo ze je jest miziasta itd. Łazienke też nie jest najlepszym m-cem na rekonwalescencję ale co robić. Jutro do weta wstąpię.
Obrazek
Obrazek

catalina

 
Posty: 1528
Od: Sob kwi 16, 2005 10:31
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie sie 10, 2008 21:40

Miałam taki sam przypadek. Jak brałam futrzaki ze schroniska, też byłam zielona i też powiedziałam, że mam w domu seniorkę, o którą się boję, żeby jej czegoś nie przywlec, bo ze względu na wiek i astmę nie jest szczepiona. Pani wydająca mi kotki wręcz zapewniła mnie, że kotki są zdrowe i można śmiało brać, o kwarantannie nie było mowy. Po 4 dniach miałam szpital w domu. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
ObrazekSKARBONKA ZAPRASZA!!!

Kicia_

 
Posty: 5370
Od: Pt lut 29, 2008 20:33
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 246 gości