Melisa ma chore gardło... to moje stwierdzenie... nie za bardzo, ale zawsze... pojechałam z nią do weta, bo dziś już nie jadła... panna wyciągnięta z transporterka zaczęła warczeć... doktor spanikował, a wie, że moje obserwacje są raczej trafne... zaaplikował Melisie dwa zastrzyki... ledwo ją utrzymałam na stole po drugim... wepchnęłam do transporterka i schowała się na końcu, burcząc cały czas... natychmiast po wyjściu z lecznicy dziewczynka przesunęła się do kratki i zamiałczała... tablety na 10 dni... po powrocie do domu Melisa wsunęła czekające śniadanie i niedługo potem surowe na kolacje... była bardzo zadowolona jak wróciła do łazienki...
reszta footer miała dziś trening charakteru... kroiłam maupom ogoniastym surowe i trochę to trwało... wszystkie w zasadzie wytrzmywały... Faworek tylko próbował poczęstować się całym podudziem... Zmorka przymilała się nieustannie, ale nie próbowała zdobyć niczego na własną łapkę... Rata ciekawie zaglądała na stolik... jedynie Grudzia nie wytrzymała i wlazła na stolik, żeby się nawąchać... i siedziały koteczki dookoła mnie i stolika... ale warto było czekać... pychotka kolacja była...
a oto wieści z domku Leny(Zetki) i Borysa: "Borys siedzi cały czas w swoim domku i rusza się tylko do jedzenia lub kuwety. Prawie nie zwiedza-przestraszony.
Za to Lena rozrabia-i dlatego Borys sie chowa,bo warczy na niego jak tylko pół nosa wystawi z dziupli i goni. Czuje się panią na włościach.
Jest kochana, już wczoraj się przykleiła do mnie, oswoiła, zdecydowanie sie domaga pieszczot, barankuje i wszędzie za mną biega.
Borys wieczorem dał się popieścić i nawet też się później domagal. Ale wyraźnie jest zastraszony przez kocią wariatkę.
Mam nadzieję, że się dogadają, a jak nie,to będą w domu 2 koty-przyczajona Lena i ukryty Borys
Mój syn zwariował ze szczęścia, nie jest zbyt nachalny do kotów-Lena się nie daje,a Borysa się boi

"