» Czw wrz 21, 2006 19:19
Kitka to jednak Łatka. Fakt, że nie poznała swojej dawnej opiekunki gdyż rujka przejęła nad nią kontrolę, ale pani Małgosia ją poznała. Kitka wyszła z domu 28 grudnia 2005r. Zabrałam ją z piwnicy 2 stycznia 2006r. Może gdybym jej nie wzięła to by wróciła do swojego domu. Biorąc pod uwagę, jakie mrozy panowały zeszłej zimy mój czyn jest usprawiedliwiony. Ogłoszenia rozwiesiłam, poinformowałam schronisko. Pani Małgosia przyznała, że kotka zawsze była bardzo ufna i nawet zdarzało się, że przesiadywała całe dni u sąsiadów, którzy ją brali do siebie. Kitka rodziła raz i miała 4 kociaki. Po porodzie zaczęły się problemy z jej skórą. Długi czas na grzbiecie miała jedną wielką ranę. Była wiele miesięcy leczona u mojego weta. Potem Pani Małgosia zmieniła weta z nadzieją, że wymyśli coś innego. W innej klinice weci potwierdzili diagnozę i kotka miała kontynuowane leczenie aż do grudnia 2005r. Podczas akcji sterylizacji w marcu 2005 r. była kastrowana u mojego weta. Pani Małgosia odbierając ją po sterylce została poinformowana, że coś z kotką jest nie w porządku, że coś miała niedorozwinięte, ale nie pamięta o co chodziło. Moi weci dali plamę, bo nie poznali kotki. Teraz będą się głowić z zrobić z fantem w postaci rujki po kastracji i czy anomalia stwierdzone podczas kastracji mogły spowodować rujkę i odruch znaczenia w mieszkaniu przez kotkę. Na razie Kitka zostaje u mnie, ale pani Małgosia chce ją odzyskać. Kitka ma już nie wychodzić, choć nie wiem czy to jest wykonalne, bo pani Małgosia mieszka na parterze. Kocura, którego przygarnęła i dzisiaj był kastrowany też ma zamiar trzymać w domu. Pani Małgosia dała mi 50zł za dotychczasowe utrzymanie kotki. Przeznaczę je na ewentualny zabieg kotki. Na razie wszystko zależy od tego ewentualnego zabiegu.
<=klik