Charlie
Ale miał cudowną opiekę i na pewno wiedział, że jest kochany.
A my zgodnie z naszą tradycją nadal wykorzystujemy każdy wolny dzień , jakim miłościwie panujący Szef raczy mnie obdarzać , na wizyty u weta. Tak więc Sharonek vel Aduś został dziś skontrolowany, bo mi się jego wczorajsza pasywność w biegu po mięso i białe śluzówki nie spodobały.
No i ......morfologię mamy jak ta lala, można się oczywiście czepić, że trochę białe krwinki za niskie, lecz cóż to.....

Kreatynina 1,5 czyli wciąż trzyma się w normie. A serduszko .....bije miarowo i równo

Oczywiście czasem przez moment trochę szybciej, ale NIE MA DŁUŻSZYCH PRZERW

Osłuchiwanie trwało dłuższy moment, bo Aduś niezmiennie u weta mruczy zapamiętale.
Czy muszę dodawać, jak bardzo się cieszę i że nic nie jest mi w stanie zepsuć humoru w ten weekend ?

Jak patrzę w kartę z początków leczenia i czytam : rokowania ostrożne do złego, to chce mi się tańczyć , że możemy mu podarować jeszcze trochę czasu w nawet dość przyzwoitej formie

A nie, na taniec to nie mam sił, ale za zdrówko Adusia

to jak najbardziej .
I tylko prognoza pogody znów da nam do wiwatu.