Mały śpi cały dzień. Bardzo spokojnie, dopóki na mnie
Jak tylko wstawałam, to on też szedł się turlać po chałupie bez sensu

Żeby moc cokolwiek ogarnąć te stajnie Augiasza, musiałam mu zrobić zastępstwo ze swojej koszuli nocnej, pod kołderką.
Wolałabym zastępstwo w sprzątaniu, ale nic nie wymyśliłam.
Nie wiem, jak mu jutro pościelę w łazience, żeby sobie krzywdy nie zrobił... Kołderkę mu zaniosę?
Oczywiście pierdyliard kartonów w chałupie, tylko żaden w potrzebnym rozmiarze, a transporter jest be.
Dzisiaj spędził trochę czasu w łazience - na jedzeniu i w kuwecie, ale bobrował cały czas, jeśli nie kimał przy misce.
Uparcie nie chce się załatwiać do kocięcej, więc zamieniłam kulokotową kuwetowannę na zwykłą dużą kuwetę bez ramki. Jest jednak plytsza niż wanna
Zaraz będziemy testować. Do kuwety pcha się sam, ale ma trudności z wypróżnianiem - po prostu chyba nie ma siły
Je sam, tylko strasznie szybko się męczy - ale wciąga w sumie sporo (choć nie płakałabym, jakby wciągał więcej).
Bida jest straszna

Tfu, tfu, tfu - dzisiaj żadnych ataków, więc będziemy zdejmować wenflon (został tylko na wszelki, jakby potrzebna była interwencja wetowska).
Przy podawaniu leków tylko się pobudził za bardzo, już myślalam, że będzie miał kolejny atak, ale na szczęście po odłączeniu kroplówki szybciutko mu przeszło.