Zaś co do tymczasów - chyba mogę już powiedzieć, że byłam przy wszystkich umowach dziewczyn, który przywoziły koty do Smarti. Więc czuję się choć trochę kompetentna.
Z Trisią od początku było tak, że Aga-Zgaga powiedziała, że bierze na siebie jej pełne utrzymanie, byle nie mieszkała na dworze. Dlatego rozliczenia są ważne.
Z Jadzią było tak z Gibutkową, że bardzo się nią przejęła i starała finansować po maksie. Smarti wielokrotnie zapewniała, że nie trzeba, Gibutkowej jednak zależało na zamknięciu tej sprawy do końca, na w pełni jej utrzymaniu - i za to jej wielkie dzięki.
Walka o Promysia była naprawdę długa i ciężka i wtedy wspólnie na jego wątku została podjęta decyzja, że walczymy niezależnie od kosztów. I że wsparcie będzie.
Meli nikt nie opłaca, Smarti sama jej opłaca jedzenie, żwirek, leczenie, szczepienie (którego nawet nie ma uwzględnionego w kosztach na pierwszej).
Edisia przyjechała na prośbę Marzeni, która dorzucanie się do jej utrzymania także bardzo poważnie traktuje.
Bąbel przyjechał, bo nagle kończyło mu się DT. Jest z Palucha, nikt nie ciśnie na jego utrzymanie przez kogokolwiek, a jednak Alareipan dużo pomaga, interesuje się.
Dziewczyny z Rybnika wzięły swoje kicie na siebie, bo w czasie, jak miały przyjechać, to Smarti miała mieć 13 tymczasków (



Zaś Carlito okazał się nagle bardzo kosztowny. Chyba nikt nie przewiduje, że w przeciągu tygodnia nagle pozbędzie się prawie ośmiu stów...
Ogólnie - prawie wszystkie rozliczenia szczegółowe są prowadzone albo dla kotów, dla których ktoś zadeklarował wsparcie - więc wyszczegółowienie jest zrozumiałe, bo każdy lubi wiedzieć, za co płaci
Albo dla kotów, które wymagają tego wsparcia (bo każdy lubi wiedzieć, za co płaci)
Zaś to, co musi być widoczne nawet dla laika - Smarti jest cały czas w plecy z kosztami. Ona nie żąda wyregulowania całej tej kwoty, a jedynie pomocy w pilnych przypadkach, jak Promyk czy Carlito.
Wiesz, ile zebrano z allegra za Promyka? Około 140 złotych, jeśli dobrze pamiętam, jest to na pierwszej stronie. Sugeruję, że to śmiesznie mała kwota z 2000 koniecznych na leczenie, śmiesznie mała wobec pewnie ~3500, które w ogóle wydano tamtego miesiąca w DT na tymczaski - ale jest ważna. Dlatego o nią prosimy.
Ani jednemu kotu z tymczasów nie zostało odmówione jakieś badanie. Niektóre są odrobinę przesunięte w czasie, jeśli są bardzo kosztowne (vide ponad 4 stówy za badania Edisi), ale zawsze są. Nad żadnym nagłym przypadkiem nie zostały rozłożone ręce, nie było bezradności "nie mamy za co leczyć".
Więc sugeruję, że chociaż jakiś zapas finansowy jest - to jednak ja wolałabym do niego nie dotrzeć i myślę, że to też zrozumiałe. Bo chyba lepiej jest, gdy zapas jest, a nie gdy trzeba na nim ciągle jechać.
Tyle mojego, ale widzę, że mam dużo postów za mną do nadrobienia :/