MariaD pisze:Niestety - koty wolnożyjące powinny pozostać kotami wolnożyjącymi. Dokarmiane, kastrowane i nie niepokojone.
Przypadki że nie ma gdzie kota takiego wypuścić są (zburzenie kamienicy np.) ale na terenie pobliskim koty zawsze się odnajdą. Teren kota wolnożyjącego to nie jedna piwnica czy blok, to kilkanaście przecznic.
Masz kota teoretycznie domowego (w domu od wieku 4 miesięcy) a to że jest chory zauważyłaś jak już był tak słaby że nie miał siły uciekać. To samo będzie z kotem wolnożyjącym zamkniętym w mieszkaniu + stres, którego nie zauważasz.
Za mało jest kotów domowych potrzebujących pomocy by na siłę przetrzymywać wolnożyjące?
MarioD, ale jak sobie wyobrazsz wypuszczenia takiego kota bez upewnienia sie, ze ma gdzie bytowac ?
w dzisiejszych miastach niemalze nie ma juz piwnic, w których są koty. Bloki sa ocieplone, a w okienkach piwnicznych zamontowane okna, których nie da się otworzyć.
Nie mam komórek, szop i tym podobnych miejsc, gdzie koty mogłyby sie schować przed zimnem.
Znalezienie miejsca gdzie mozna wypusci koty wolnozyjace jest o wiele trudniejsze niż znalezienie kotu domu, a nie wyobrazam sobie puszczenia go gdziekolwiek w nadzieji, ze sobie poradzi.
Wielokrotnie szukalismy miejsca dla dzikich kotów, najczęsciej były to stajnie, koty, ktore tam trafiały na początku były przetrzymane w zamknietym pomieszczeniu, zeby miały szanse przyzwyczaic sie do nowego miejsca.
Jesli kot ma gdzie wrócic, to oczywiscie, ze nalezy go wykastrowac i wypuscic, ale czesto nie ma gdzie wracac i wtedy zaczyna sie problem.