Rozmawiałam z Iwą. Jest źle. Wczoraj się przewróciła - i rozpacza, bo przy okazji połamał się aparat fotograficzny, który dostała w prezencie. Mama jest u Iwy. W nocy, właściwie nad ranem, Mama zaczęła mieć problemy z oddychaniem. Erka przyjechała dopiero po 20 minutach - podobno nie jest łatwo do Iwy trafić, kierowca pytał sąsiada, gdzie Iwa mieszka, sąsiad powiedział, że nie wie. Na szczęście zdążyli, Mama uratowana, ale na moment zabrano ją do szpitala. Lekarz z erki stwierdził, że gdyby w danym momencie nie chodziło o życie pacjentki, to by facetowi skuł mordę... Mama już u Iwy, ma zapalenie płuc. Na dokładkę Iwa dostała nowy lek przeciwbólowy. Pierwsze dwie tabletki zadziałały świetnie. Trzecia spowodowała megauczulenie
Kur*a i nic nie można temu gnojowi zrobić, nawet teraz? Przecież za samo nieudzielenie pomocy potrzebującemu można dostać karę, a za to co on zrobił już powinno się siedzieć Biedny Kociamek, jak im pomóc? Już mniejsza o ten aparat, będzie nowy, ale zdrowie...
ode mnie dziś lub na początku tygodnia wyleci aparat - stara cyfrówka, ale działa. Do tego ten żel na odleżyny i odparzenia wzmagający krążenie dla Mamy - do nacierania, o którym mówiłam Kociamie.