K-ów,Gasparku,żegnaj moja myszko:(Ptyś dołączył:-((i Nuka:(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon mar 15, 2010 15:06 Re: K-ów, Gasparku, żegnaj moja myszko :(( Ptyś dołączył :-((

Akima pisze:
lutra pisze:Karola, ale wiadomo o co chodzi, chodzi o to, że wszyscy mamy ograniczone możliwości i powinniśmy się cenić, a nie obrażać.
O szczegółach możemy rozmawiać face a face, bo pisanie prowadzi do nieporozumień, jak widać.



No kuźwa Lutra powiedz mi jak obraziłam Noemik bo do mnie pijesz. JA w tym co pisze nie widze nic obraźliwego wiec mnie uświadom proszę i na forum bo na forum mi zarzucasz.


Absolutnie nie. Chodzi mi ogólnie, o szanowanie siebie na wzajem i swojej pracy. Mam w zwyczaju nie zarzucać pół słówkami.
Obrazek Obrazek

lutra

 
Posty: 5183
Od: Czw kwi 05, 2007 13:02

Post » Pon mar 15, 2010 15:18 Re: K-ów, Gasparku, żegnaj moja myszko :(( Ptyś dołączył :-((

lutra pisze:Karola, ale wiadomo o co chodzi, chodzi o to, że wszyscy mamy ograniczone możliwości i powinniśmy się cenić, a nie obrażać.
O szczegółach możemy rozmawiać face a face, bo pisanie prowadzi do nieporozumień, jak widać.



Tak, tu się zgadzam, ale odnośnie tego co napisałaś że "kto poświęci swój wolny piątek, sobotę..." już nie do końca...Ludzie pewnie z różnych przyczyn nie stawiali się w te piątki, ale np ja tylko raz z powodu urodzin na które szłam, a tak to niestety przeważnie w tych godzinach mam jeszcze coś związanego z pracą, edukacją lub innymi WAŻNYMI rzeczami, gdybym leżała w domu, na pewno bym przyszła. Wiem, że nie odnosiłaś tego do mnie konkretnie, ale akurat ja mówię za siebie, bo nie byłam na spotkaniach, chociaż żałuję. Co do soboty też nie każdy ma wolne. Ja mieszkam sama, wszystkie obowiązki związane z domem i kotami (teraz także maluchami) są tylko na mojej głowie, nie mam domownika, który pomoże! Do galerii nie pojadę właśnie dlatego że pół soboty jest jedynym dniem gdzie mogę cokolwiek zrobić w domu, a także spędzić wreszcie czas z moimi kotami!!!! Ciągle czytam na forum o ludziach, którzy "za mało robią", ciągle zastanawiam się nad tym, czy ja w ogóle nadaję się do pomocy fundacji, skoro prawie nic dla niej nie robię. Jakieś kwasy się porobiły, wcale mi się to nie podoba. Cały czas wydźwięk jest od niektórych taki, że jak pomagasz mało to pomagasz za mało, to może w ogóle nie pomagaj. Ponieważ oczywiście to przeważnie nie jest kierowane do nikogo personalnie, to ciężko się do tego odnieść, ale czasem mam wrażenie, że jednak aluzje są do konkretnych osób. Może jestem przewrażliwiona, ale chyba nie 8O Tak np. dziś apel o zawiezienie kotki na sterylkę, na 18 z wzięciem z Kocimskiej. Apel zapewne do osób zmotoryzowanych, tylko jak koncząc pracę o 17 poza Krakowem zdązyc na 18 do Huty, zahaczając o dom, żeby dać jeść kotom, potem jeszcze o Kocimską, jak dla mnie niewykonalne....przepraszam. Nie nadaję się, nie nadążam za tempem fundacji, wiem że koty mają w nosie czy ja mam czas, ale go nie urodzę. Czuję od pewnego czasu straszną presję na forum, w sumie mogłabym to przemilczeć, ale zdecydowałam się powiedzieć. A ponieważ to tak ogólnie tylko, to mogę na forum. Nikogo nie obrażam, ani do nikogo nie piję. Poprostu takie spostrzeżenia mam...

kastapra

 
Posty: 1578
Od: Nie paź 26, 2008 13:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 15, 2010 15:20 Re: K-ów, Gasparku, żegnaj moja myszko :(( Ptyś dołączył :-((

noemik pisze:Ograniczmy, proszę, dyskusje na forum do spraw merytorycznych.
Kto jeszcze nie zgłosił kosmie, kiedy będzie w GK??
Kosma, proszę, wklej grafik.
Jak wyglądają oba weekendy na dzień dzisiejszy?


Kosma, ja ostatnią godzinę albo dwie (jak nie będzie chętnych) w każdą niedzielę.

W środę/czwartek są do przywiezienia/zawiezienia koty od pani z Zielonki. Kto może?

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 15, 2010 15:22 Re: K-ów, Gasparku, żegnaj moja myszko :(( Ptyś dołączył :-((

lutra pisze:Gracjo, nie musisz być człowiekiem orkiestrą w AFN, nikt nie musi. Chodziło mi o konkretne zdanie, które napisałaś "kotka i tak by pojechała na sterylkę, bo po to została złapana", ale nie, nie pojechała by gdyby Kasia nie pojechała po nią na kocimską dziś i tyle, i istotą fundacji jest właśnie wolontariat. A gdyby nie pojechała, to przepadło by miejsce w Agamie na dziś zarezerwowane.
Niestety, lecznice pracują w określonych godzinach i my też i pojawiają się problemy, jak jest intensywny czas i tyle. Tylko tyle i aż tyle.


No bo jeśli nie dzisiaj to pojechałaby jutro. Ja naprawdę nie rozumiem. U Serwackiego też musiałam odmawiać rezerwację i umówiłam na inny termin. Sterylka nam w związku z tym nie przepadła tylko się przełożyła w czasie. Dzisiaj bez problemu umówiłam Kinyę i kota z Radia Kraków. Przyjmuję, że jeśli dzisiaj nikt nie może pojechać to jutro będzie transport, albo 3 dnia.
To, co napisałam miało być odpowiedzią na wczesniejszy post :"Odnosze wrażenie nie po raz pierwszy, że każdy odpowiada za swojego kota złapanego w AFN", na który Noemik odpowiedział, że się nie zgadza bo to ona zawozi kotkę na sterylke. A mi chodziło o przyszłość kota i szukanie dla niego DS a nie samą sterylkę, na która była złapana. Prawda jest taka, że każdy kot jaki trafił pod moje skrzydła był moim kotem a nie AFN i tak jest do dzisiaj. I tak dzieje się też czesto z tymi złapanymi przez wolonatriuszy. To jest cały sens mojej wypowiedzi. Nie było moim celem umniejszanie zasług Noemik w zawozeniu kota na sterylkę, dlatego napisałam że jestem za to wdzięczna.

Czy w innych klinikach naprawde robią problemy z odmówieniem terminów ?
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam,
co i los zwierząt; (...)
jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego,
i oddech życia ten sam.

Akima

 
Posty: 3388
Od: Czw kwi 23, 2009 8:32
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 15, 2010 15:25 Re: K-ów, Gasparku, żegnaj moja myszko :(( Ptyś dołączył :-((

Tweety pisze:W środę/czwartek są do przywiezienia/zawiezienia koty od pani z Zielonki. Kto może?

My moglibyśmy dopiero w piątek koło południa.
Ale możemy wziąć jeszcze dyżur transportowy za tydzień (czyli razem dwa), dzięki temu mamy nadzieję, że nie będzie większych kłopotów z transportem kotów z i do GK.
Ostatnio edytowano Pon mar 15, 2010 15:26 przez Leone, łącznie edytowano 1 raz

Leone

 
Posty: 789
Od: Wto wrz 22, 2009 14:10
Lokalizacja: Zielona Góra/Rawa Mazowiecka/Kraków

Post » Pon mar 15, 2010 15:26 Re: K-ów, Gasparku, żegnaj moja myszko :(( Ptyś dołączył :-((

kastapra pisze:
lutra pisze:Karola, ale wiadomo o co chodzi, chodzi o to, że wszyscy mamy ograniczone możliwości i powinniśmy się cenić, a nie obrażać.
O szczegółach możemy rozmawiać face a face, bo pisanie prowadzi do nieporozumień, jak widać.



Tak, tu się zgadzam, ale odnośnie tego co napisałaś że "kto poświęci swój wolny piątek, sobotę..." już nie do końca...Ludzie pewnie z różnych przyczyn nie stawiali się w te piątki, ale np ja tylko raz z powodu urodzin na które szłam, a tak to niestety przeważnie w tych godzinach mam jeszcze coś związanego z pracą, edukacją lub innymi WAŻNYMI rzeczami, gdybym leżała w domu, na pewno bym przyszła. Wiem, że nie odnosiłaś tego do mnie konkretnie, ale akurat ja mówię za siebie, bo nie byłam na spotkaniach, chociaż żałuję. Co do soboty też nie każdy ma wolne. Ja mieszkam sama, wszystkie obowiązki związane z domem i kotami (teraz także maluchami) są tylko na mojej głowie, nie mam domownika, który pomoże! Do galerii nie pojadę właśnie dlatego że pół soboty jest jedynym dniem gdzie mogę cokolwiek zrobić w domu, a także spędzić wreszcie czas z moimi kotami!!!! Ciągle czytam na forum o ludziach, którzy "za mało robią", ciągle zastanawiam się nad tym, czy ja w ogóle nadaję się do pomocy fundacji, skoro prawie nic dla niej nie robię. Jakieś kwasy się porobiły, wcale mi się to nie podoba. Cały czas wydźwięk jest od niektórych taki, że jak pomagasz mało to pomagasz za mało, to może w ogóle nie pomagaj. Ponieważ oczywiście to przeważnie nie jest kierowane do nikogo personalnie, to ciężko się do tego odnieść, ale czasem mam wrażenie, że jednak aluzje są do konkretnych osób. Może jestem przewrażliwiona, ale chyba nie 8O Tak np. dziś apel o zawiezienie kotki na sterylkę, na 18 z wzięciem z Kocimskiej. Apel zapewne do osób zmotoryzowanych, tylko jak koncząc pracę o 17 poza Krakowem zdązyc na 18 do Huty, zahaczając o dom, żeby dać jeść kotom, potem jeszcze o Kocimską, jak dla mnie niewykonalne....przepraszam. Nie nadaję się, nie nadążam za tempem fundacji, wiem że koty mają w nosie czy ja mam czas, ale go nie urodzę. Czuję od pewnego czasu straszną presję na forum, w sumie mogłabym to przemilczeć, ale zdecydowałam się powiedzieć. A ponieważ to tak ogólnie tylko, to mogę na forum. Nikogo nie obrażam, ani do nikogo nie piję. Poprostu takie spostrzeżenia mam...



Ja się podpisuję rękami i nogami pod postem Karoliny.....nie jestem w stanie pomagać codziennie (poza byciem dt) ale czy to znaczy ze nie powinnam w ogole? Dla mnie wolontariat jets niestety zajęciem pomiędzy pracą, uczelnią i innymi obowiązkami, ale i przyjemnościami takimi jak siłownia czy wyjazd na weekend z których egoistycznie nie zamierzam rezygnować. Czy powinnam więc zrezygnować z pomocy w ogóle?
Obrazek

Patka_

 
Posty: 1007
Od: Czw lut 12, 2009 16:43
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 15, 2010 15:33 Re: K-ów, Gasparku, żegnaj moja myszko :(( Ptyś dołączył :-((

Dziewczyny, ja absolutnie nie odmawiam nikomu prawa do przyjemności, relaksu, wyjazdu. Jeśli macie takie dylematy, to musicie same sobie na nie odpowiedzieć. Dla mnie jest ważne, co możecie robić dla fundacji, a nie to, czego nie możecie.
To jest wątek roboczy, który ma nam pomóc się organizować.
Dylematy, pretensje, żale, picie do kogoś to wszystko są rzeczy, które można sobie powyjaśniać na spotkaniu, zorganizowanym w piątek, sobotę czy Boże Ciało.
Obrazek Obrazek

lutra

 
Posty: 5183
Od: Czw kwi 05, 2007 13:02

Post » Pon mar 15, 2010 15:34 Re: K-ów, Gasparku, żegnaj moja myszko :(( Ptyś dołączył :-((

lutra pisze:Dziewczyny, ja absolutnie nie odmawiam nikomu prawa do przyjemności, relaksu, wyjazdu. Jeśli macie takie dylematy, to musicie same sobie na nie odpowiedzieć. Dla mnie jest ważne, co możecie robić dla fundacji, a nie to, czego nie możecie.
To jest wątek roboczy, który ma nam pomóc się organizować.
Dylematy, pretensje, żale, picie do kogoś to wszystko są rzeczy, które można sobie powyjaśniać na spotkaniu, zorganizowanym w piątek, sobotę czy Boże Ciało.


Bardzo dobrze, bardzo ważne słowa!!

kastapra

 
Posty: 1578
Od: Nie paź 26, 2008 13:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 15, 2010 15:36 Re: K-ów, Gasparku, żegnaj moja myszko :(( Ptyś dołączył :-((

Każdy pomaga tyle, ile może.
I nie można mu z tego tytułu robić wymówek.

Ja mam teraz tylko jednego AFNowskiego tymczasa.
W tych dniach Thor dostarczy mi kota, którego niek nie weźmie, bo jakiś taki słabowity i biedny.
I to na razie wyczerpuje moje możliwości.

Dla mnie zebrania w piątki są bardzo niewygodne, ale staram się przychodzić. Od kwietnia będę pracować do 15-ej - będzie mi łatwiej.
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 15, 2010 15:36 Re: K-ów, Gasparku, żegnaj moja myszko :(( Ptyś dołączył :-((

Odnośnie spotkań piątkowych:
Czasem rzeczywiście informacja o nich pada w ostatniej chwili. Ale zazwyczaj są ustalane przynajmniej 5 dni wcześniej.
I jeśli przychodzi tylko garstka ludzi, to pada pytanie: co z resztą?
Czy rzeczywiście nie można wygospodarować jednego wieczoru na spotkanie fundacyjne?

Naprawdę niektórzy nie mogą przełożyć innych rzeczy, postarać się i przyjść?
Ostatnio edytowano Pon mar 15, 2010 15:41 przez Leone, łącznie edytowano 1 raz

Leone

 
Posty: 789
Od: Wto wrz 22, 2009 14:10
Lokalizacja: Zielona Góra/Rawa Mazowiecka/Kraków

Post » Pon mar 15, 2010 15:36 Re: K-ów, Gasparku, żegnaj moja myszko :(( Ptyś dołączył :-((

Los bowiem synów ludzkich jest ten sam,
co i los zwierząt; (...)
jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego,
i oddech życia ten sam.

Akima

 
Posty: 3388
Od: Czw kwi 23, 2009 8:32
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 15, 2010 15:42 Re: K-ów, Gasparku, żegnaj moja myszko :(( Ptyś dołączył :-((

Patka_ pisze:
kastapra pisze:
Tak, tu się zgadzam, ale odnośnie tego co napisałaś że "kto poświęci swój wolny piątek, sobotę..." już nie do końca...Ludzie pewnie z różnych przyczyn nie stawiali się w te piątki, ale np ja tylko raz z powodu urodzin na które szłam, a tak to niestety przeważnie w tych godzinach mam jeszcze coś związanego z pracą, edukacją lub innymi WAŻNYMI rzeczami, gdybym leżała w domu, na pewno bym przyszła. Wiem, że nie odnosiłaś tego do mnie konkretnie, ale akurat ja mówię za siebie, bo nie byłam na spotkaniach, chociaż żałuję. Co do soboty też nie każdy ma wolne. Ja mieszkam sama, wszystkie obowiązki związane z domem i kotami (teraz także maluchami) są tylko na mojej głowie, nie mam domownika, który pomoże! Do galerii nie pojadę właśnie dlatego że pół soboty jest jedynym dniem gdzie mogę cokolwiek zrobić w domu, a także spędzić wreszcie czas z moimi kotami!!!! Ciągle czytam na forum o ludziach, którzy "za mało robią", ciągle zastanawiam się nad tym, czy ja w ogóle nadaję się do pomocy fundacji, skoro prawie nic dla niej nie robię. Jakieś kwasy się porobiły, wcale mi się to nie podoba. Cały czas wydźwięk jest od niektórych taki, że jak pomagasz mało to pomagasz za mało, to może w ogóle nie pomagaj. Ponieważ oczywiście to przeważnie nie jest kierowane do nikogo personalnie, to ciężko się do tego odnieść, ale czasem mam wrażenie, że jednak aluzje są do konkretnych osób. Może jestem przewrażliwiona, ale chyba nie 8O Tak np. dziś apel o zawiezienie kotki na sterylkę, na 18 z wzięciem z Kocimskiej. Apel zapewne do osób zmotoryzowanych, tylko jak koncząc pracę o 17 poza Krakowem zdązyc na 18 do Huty, zahaczając o dom, żeby dać jeść kotom, potem jeszcze o Kocimską, jak dla mnie niewykonalne....przepraszam. Nie nadaję się, nie nadążam za tempem fundacji, wiem że koty mają w nosie czy ja mam czas, ale go nie urodzę. Czuję od pewnego czasu straszną presję na forum, w sumie mogłabym to przemilczeć, ale zdecydowałam się powiedzieć. A ponieważ to tak ogólnie tylko, to mogę na forum. Nikogo nie obrażam, ani do nikogo nie piję. Poprostu takie spostrzeżenia mam...



Ja się podpisuję rękami i nogami pod postem Karoliny.....nie jestem w stanie pomagać codziennie (poza byciem dt) ale czy to znaczy ze nie powinnam w ogole? Dla mnie wolontariat jets niestety zajęciem pomiędzy pracą, uczelnią i innymi obowiązkami, ale i przyjemnościami takimi jak siłownia czy wyjazd na weekend z których egoistycznie nie zamierzam rezygnować. Czy powinnam więc zrezygnować z pomocy w ogóle?


wtedy nie jesteś wolontariuszem, nie bierzemy pod uwagę Twojej pomocy gdy jest potrzebna, przy organizowaniu się nie bierzemy Cię pod uwagę jako tymczasu, bo nie jesteś kimś na kogo można liczyć. Sama zgłaszasz się do czegoś gdy masz taką fantazję ale przy rozdzielaniu zadań nie bierzemy Cię sami z siebie pod uwagę. Wolontariat to jest praca jak każda inna tylko, że wykonywana za darmo, dobrowolnie podejmowana ale jednak obowiązek, którego ktoś się podejmuje

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 15, 2010 15:48 Re: K-ów, Gasparku, żegnaj moja myszko :(( Ptyś dołączył :-((

Leone pisze:Odnośnie tego 'nie mam czasu, przełóżmy, zróbmy to wtedy i wtedy, robisz za mało' itd:

Posłużę się pewnym przykładem:
WOŚP w styczniu organizuje zbiórkę. Wolontariusze, którzy zgadzają się pomóc, pomagają przez cały dzień, a nie np. od 8-14, po później im się nie chce, czy mają inne zajęcia.

Podobnie jest tutaj, w AFN.
Nikt nikogo do wolontariatu nie zmuszał, każdy z nas sam chciał.
A skoro ktoś się zgłosił, to dla szefostwa znaczy tyle, że chce pomagać.
I nie dziwię się Agnieszce, że denerwuje się, gdy nagle się okazuje że większość tych, co się zgłosiła 'nie ma czasu', czy coś innego.

Te spotkania piątkowe - czasem rzeczywiście informacja o nich pada w ostatniej chwili. Ale zazwyczaj są ustalane przynajmniej 5 dni wcześniej.
I jeśli przychodzi tylko garstka ludzi, to pada pytanie: co z resztą?
Czy rzeczywiście nie można wygospodarować jednego wieczoru na spotkanie fundacyjne?


Mam wrażenie, że niektórzy traktują to jako hobby, a nie jako wolontariat..



I żeby ktoś zaraz na mnie nie naskoczył - nie piszę tego do nikogo konkretnego. Jeśli ktoś się jednak poczuł urażony, to mogę przypomnieć tylko pewne powiedzenie - uderz w stół, a nożyce się odezwą.




Leone ja ci odpowiem :)
Czasem w życiu człowieka coś się zmienia...zmienia pracę, zmienia się jego sytuacja życiowa, ma jakies problemy, które wykluczają go na jakiś czas itp. Przerabialiśmy to już wiele razy, jeszcze jak was nie było. To normalne!!! Dziś macie czas, ale jutro może się stać coś, że nie będziecie go mieć, czy nie?????????? Czy to ma oznaczać, że osoba ma spie....ć bo pomaga mniej? Na szczęście nie ty o tym decydujesz :)
Nie, nie zawsze można wygospodarować czasu w piątek wieczorem, nawet jeśli wiadomo 5 dni wcześniej, bo 5 dni wcześniej może być też wiadomo,że w piątek muszę zrobić co innego! Tak najprościej!
Hobby? Chore, cierpiące, umierające koty jako hobby? Niesmaczny żarcik :evil:

kastapra

 
Posty: 1578
Od: Nie paź 26, 2008 13:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 15, 2010 15:48 Re: K-ów, Gasparku, żegnaj moja myszko :(( Ptyś dołączył :-((

Tweety pisze:
Patka_ pisze:
kastapra pisze:
Tak, tu się zgadzam, ale odnośnie tego co napisałaś że "kto poświęci swój wolny piątek, sobotę..." już nie do końca...Ludzie pewnie z różnych przyczyn nie stawiali się w te piątki, ale np ja tylko raz z powodu urodzin na które szłam, a tak to niestety przeważnie w tych godzinach mam jeszcze coś związanego z pracą, edukacją lub innymi WAŻNYMI rzeczami, gdybym leżała w domu, na pewno bym przyszła. Wiem, że nie odnosiłaś tego do mnie konkretnie, ale akurat ja mówię za siebie, bo nie byłam na spotkaniach, chociaż żałuję. Co do soboty też nie każdy ma wolne. Ja mieszkam sama, wszystkie obowiązki związane z domem i kotami (teraz także maluchami) są tylko na mojej głowie, nie mam domownika, który pomoże! Do galerii nie pojadę właśnie dlatego że pół soboty jest jedynym dniem gdzie mogę cokolwiek zrobić w domu, a także spędzić wreszcie czas z moimi kotami!!!! Ciągle czytam na forum o ludziach, którzy "za mało robią", ciągle zastanawiam się nad tym, czy ja w ogóle nadaję się do pomocy fundacji, skoro prawie nic dla niej nie robię. Jakieś kwasy się porobiły, wcale mi się to nie podoba. Cały czas wydźwięk jest od niektórych taki, że jak pomagasz mało to pomagasz za mało, to może w ogóle nie pomagaj. Ponieważ oczywiście to przeważnie nie jest kierowane do nikogo personalnie, to ciężko się do tego odnieść, ale czasem mam wrażenie, że jednak aluzje są do konkretnych osób. Może jestem przewrażliwiona, ale chyba nie 8O Tak np. dziś apel o zawiezienie kotki na sterylkę, na 18 z wzięciem z Kocimskiej. Apel zapewne do osób zmotoryzowanych, tylko jak koncząc pracę o 17 poza Krakowem zdązyc na 18 do Huty, zahaczając o dom, żeby dać jeść kotom, potem jeszcze o Kocimską, jak dla mnie niewykonalne....przepraszam. Nie nadaję się, nie nadążam za tempem fundacji, wiem że koty mają w nosie czy ja mam czas, ale go nie urodzę. Czuję od pewnego czasu straszną presję na forum, w sumie mogłabym to przemilczeć, ale zdecydowałam się powiedzieć. A ponieważ to tak ogólnie tylko, to mogę na forum. Nikogo nie obrażam, ani do nikogo nie piję. Poprostu takie spostrzeżenia mam...



Ja się podpisuję rękami i nogami pod postem Karoliny.....nie jestem w stanie pomagać codziennie (poza byciem dt) ale czy to znaczy ze nie powinnam w ogole? Dla mnie wolontariat jets niestety zajęciem pomiędzy pracą, uczelnią i innymi obowiązkami, ale i przyjemnościami takimi jak siłownia czy wyjazd na weekend z których egoistycznie nie zamierzam rezygnować. Czy powinnam więc zrezygnować z pomocy w ogóle?


wtedy nie jesteś wolontariuszem, nie bierzemy pod uwagę Twojej pomocy gdy jest potrzebna, przy organizowaniu się nie bierzemy Cię pod uwagę jako tymczasu, bo nie jesteś kimś na kogo można liczyć. Sama zgłaszasz się do czegoś gdy masz taką fantazję ale przy rozdzielaniu zadań nie bierzemy Cię sami z siebie pod uwagę. Wolontariat to jest praca jak każda inna tylko, że wykonywana za darmo, dobrowolnie podejmowana ale jednak obowiązek, którego ktoś się podejmuje


Dziękuję w takim razie za odpowiedź. Razem z liskiem oddam transportery i znikam. Dziękuję wsyztskim za współpracę byłomi bardzo miło, ale widocznie nie da się inaczej. Proszę więc o wykreślenie mojego dyżuru z GK.

Miałabym jednak ogromną prośbę o ogłaszanie futer które mam jeszcze na DT. z góry dziekuje !
Obrazek

Patka_

 
Posty: 1007
Od: Czw lut 12, 2009 16:43
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 15, 2010 15:49 Re: K-ów, Gasparku, żegnaj moja myszko :(( Ptyś dołączył :-((

"Zarówno Agłaja jak i Marina były łapane tylko na sterylkę i po kilku dniach miały wrócić do siebie. To było jasne, nie było żadnej dyskusji o tym, czy mają zostać czy nie.
Tam gdzie były było im dobrze (owszem, było zimno itd, ale jednak dało się żyć)."

Rysia też mogła żyć nadal w kotłowni, też dało się żyć; mogła wyleczona wrócić tam skąd przyszła- nadal bym ją karmiła. Ale czy nie chodzi o to, żeby tym kotom dać nadzieję na lepsze życie, gdzie miska z jedzeniem nie będzie czymś na co się czeka z utęsknieniem tylko czymś najnormalniejszym w świecie? Czy przestraszona Marina musi już przez resztę życia być niepewna swojego losu?? Ona ma jeszcze tyle lat do przeżycia. I mogą to być lata spędzone na poszukiwaniu jedzenia w pobliskich śmietnikach albo lata głasków, miłości i ludzkiej dobroci. Przysięgam wam, że gdybym nie miała trzech kotów i miałabym jakiekolwiek źródło dochodu oprócz jakichś dorywczo zarobionych groszy to już byłaby u mnie. Ona zasługuje na szansę!! Nie skreślajcie jej proszę tylko dlatego, że potrzebuje cierpliwości. Ona nas wszystkich jeszcze może miło zaskoczyć!!

niezniszczalna

 
Posty: 64
Od: Czw lut 11, 2010 17:51

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510, Paula05, puszatek i 97 gości