Witam i pozdrawiam wszystkich.
Mam lat 15, na imię mi Kajetan

, jestem z Wrocławia i by choć trochę mi ulżyło chcę się z Wami tym podzielić.
Chcę zgłosić do białaczkowców moją 9 miesięczną kotkę - Sony.
Trafiła do mnie mała czarno-czekoladowa kotka na początku lipca, jako niespodzianka od rodziców. Od tego momentu w sumie z radością spędzaliśmy z nią wiele czasu.
Aż do 27 lutego, czyli dziś, gdy ten post piszę.
Od paru dni zachowywała się dziwnie. Nie chciała jeść, bawić się, nie myła futerka, bardzo dużo piła. Skóra w uszach, dziąsła zrobiły jej się porcelanowo białe.
Pojechałem do weterynarza z matką (i kotem).
Dowiedziałem się, że kotka najpewniej ma kocią białaczkę bądź zakaźne zapalenie otrzewnej (o ile się nie mylę - FIP). W poniedziałek wet będzie jej pobierać krew do testu. Już tu zaczął się problem. Dziś przytrzymywałem kotkę na stole podczas podawania zastrzyku z witaminami na wzmocnienie. Kot niestety zareagował badzo gwałtownie, że ledwo udało nam się ten zastrzyk zrobić. Po czym uznano mojego kota za BARDZO zadziornego

Wet mówi, że do pobrania krwi ona musi być spokojna i się za bardzo nie ruszać. Chce podać jej "głupiego jasia", by na chwilę uspokoiła się, by można jej to było zrobić spokojnie... Problem polega na tym, że po przesłuchaniu stetoskopem weterynarz stwierdziła, że kot ma bardzo słabe serce i coś w nim skrzypi. (coś podobnego, bo nie zapamiętałem dokładnie) Po podaniu środka uspokajającego mogłoby jej stanąć serce. Pani przygotuje w razie czego antidotum na ten specyfik. Mam nadzieję, że nie stanie się nic złego już na pobraniu krwi.
Chciałem z nią spędzić dużo czasu w szczęściu. Jednak ktoś lub coś niestety jest temu przeciwny
Jeśli chcecie ją obejrzeć z końca sierpnia :
http://www.youtube.com/watch?v=5ljWkg9i0kETrzymajcie za nią kciuki
