Budowlańcy. Wszyscy w nowych domach! Dorosłe...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto mar 18, 2008 11:54

Wchodzę po przerwie, a tu same "zmiany, zmiany, zmiany" :wink:

Kufajka i Waciak przeistoczyły się w cudną Wiosnę i Mrulla, szczepione, szczęśliwe i - zaryzykuję: ROZPIESZCZANE! :twisted:

Drogi Kotton: obawiam się, że na palmie się nie skończy :twisted: , potem przyjdzie kolej na następne, więc albo pogodź się z brakiem żywej flory :wink: albo trzeba próbować oduczać... (A ha - no i są jeszcze roślinki szkodzące futrom, szczegónie diffenbachia i draceny) Polecam szczypiorek, natkę itp. a teraz przed świętami dostępne wszędzie kiełki pszenicy.

A za Beretta i Demico trzymam mocne kciukasy! :ok: Nie bójcie się Maleństwa - Ciocia Jana nie zjada małych kotów. Wręcz przeciwnie: na pewno Was nieźle podopieszcza! :wink: :lol: (10 - niezła liczba! Okrągła, pulchniutka, futerkowa dziesiątka, hi hi hi :wink: )


Uschi, Tanita, nie czujecie tej pustki i ciszy w domu? TYLKO TRZY SZTUKI FUTRA?... :P :twisted:
(napisała ta, co to sama ma trzy sztuki, ekhm.. :ryk: )
Obrazek Obrazek
W moim domu koty bawią się strzykawkami. A jednak patologia czai się gdzie indziej...

joshua_ada

Avatar użytkownika
 
Posty: 9851
Od: Pon gru 03, 2007 8:41

Post » Wto mar 18, 2008 14:03

Biedne maleństwa :(. Starsznie mi ich szkoda, kurczę :(. Jana, dzielna jesteś.... Jedynym pocieszeniem w czarnej fali wyrzutów sumienia jest dla mnie to, że lepiej, żeby taki stres miały w DT, niż miałyby to pokazać w DS. Ty Jana masz u nich czystą kartę, może lepiej je oswoisz, głuptaski moje małe...

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Wto mar 18, 2008 19:33

No cóż. Pokój gościnny zasiedliły koty-widma :roll:

Nie widać i nie słychać żadnego. Ale miski są puste, a kuweta użyta. Znaczy żyją :twisted:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto mar 18, 2008 20:32

Dobrze, że choć te miseczki i kuweta. Jana, trzymamy kciuki...
Uschi_nieprzelogowana
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

Post » Wto mar 18, 2008 23:00

No cóż. Pokój gościnny zasiedliły koty-widma

Nie widać i nie słychać żadnego. Ale miski są puste, a kuweta użyta. Znaczy żyją


U mnie było tak samo i też mi było przykro, że tak się boją. Jutro powinno być lepiej, a pojutrze całkiem nieźle!

Tymczasem zastanawiam się, czy Mrullo za bardzo nie atakuje Wiosenki,
chwytać ją próbował za kark i wskakiwać na nią a czasem kiedy walczą, to tak mocniej, któreś jęczy albo posykuje. Wiosenka nieraz mu pędzi kota, ale on zaczyna i jest silniejszy. Weterynarz mówił w niedzielę, że jeszcze nie czas na, jak Wy to nazywacie, rach-ciach. Ale wskoczyć próbował dziś we wtorek.
Michał

Kotton

 
Posty: 63
Od: Czw mar 06, 2008 19:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro mar 19, 2008 9:40

Czas czas, Kottonie. to już czas. Na pewno czas na Wiosenkę, żeby zdążyć przed pierwszą rujką!!! Chętnie namówiłabym Cię na jej sterylkę u mojej magicznej pani chirurg - Wiosenka nawet by się nie zorientowała, że coś jej zrobiła.


A ja wczoraj przeżyłam straszne chwile :( :( :(
Nie wnikając w szczegóły - doszłam do wniosku, że ślady życia w pokoju (puste miseczki i pełna kuweta) to sprawa tylko Bereta. A Demiś spędził 24 h za biurkiem... Bez jedzenia i picia, bez sikania :(

Musiałam go wyjąć zza biurka, ale to było bardzo trudne, biurka nie da się przesunąć, nie ma żadnego dojścia do kota, dramat. Byłam zdesperowana i w końcu mi się udało (za pomocą kija od szczotki - nie pytajcie :oops: ). Zgarnęłam Demisia na kolana i nakarmiłam gerberkiem, prawie na siłę. Najważniejsze, że cokolwiek zjadł. Biurko już zabezpieczone z obu stron. Rano zastałam chłopaków w łóżku - w środku wersalki.
Bereta też wczoraj nakarmiłam gerberkiem. Jakoś zjadł. Sztywny i gorący ze strachu.

Troszkę się podłamałam.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro mar 19, 2008 10:01

Kurcze, co im się stało? :cry:
Czy my im taką krzywdę psychiczną tym leczeniem zrobiłyśmy??

U nas czasem nawet przy gościach siedziały, próbowały się bawić... Ale boje się, że wpakowałyśmy cię Jana w ciężkie psychicznie przypadki i to trochę z naszej winy - nie umiemy oswajać kotów, umiemy je tylko ratować :(

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Śro mar 19, 2008 10:38

Chłopaki, co jest? nie wygłupiajcie się! :ok: :ok: :ok: :ok:

Uschi pisze:Ale boje się, że wpakowałyśmy cię Jana w ciężkie psychicznie przypadki

Jakby szerzej na to spojrzeć, to wszystkie koty są psychiczne ;)
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Śro mar 19, 2008 21:41

I jak tam z wieczora? Jakaś poprawa?

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Czw mar 20, 2008 1:56

Czy ja wiem, czy poprawa? :roll:

Beret łazi, bo go widzialam. I zbił zarowkę :? Nie mogę odkurzyć, więc zbierałam ręcznie i czeka mnie tura z mokrą szmatką.

Demiś ogłosił strajk głodowy. Nie chciał indyka 8O Beret bardzo chciał i opchał sie jak głupi. Demisia na siłe karmiłam gerberkiem, ale chyba w końcu zalapał, ze jest głodny i pod koniec jakby się w to karmienie... zaangażował? :roll: I nawet po ucieczce z kolan nie zwiał od razu pod tapczan, tylko liznął jeszcze dwa razy tego gerberka z mojego palca. i potem zwiał.

No to nie wiem, czy to poprawą mozna nazwać, no.

A Beret kwalifikuje sie do ciachniecia. Ma jaja jak berety :twisted:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw mar 20, 2008 9:26

Beret śpiewa :roll: :? Prawie nie spałam w nocy.

Za to rozmiziałam dzikie bardziej bure. Śpiewał na najwyżzej półce regału, o czwartej nad ranem :evil: Podeszłam, wyciągnęłam rękę, zaczęłam czochrać po łepku, drapać pod bródko. Najpierw był sztywny, ale za chwilę się nadstawił, a potem zaczął wyginać, tarzać i mruczeć :) I nawet brzucha mu pomiziałam! Położyłam się spać w końcu, jak już mi ręka zdrętwiała. Nie przyszedł na mizianki... Za to dwa razy bardzo hałaśliwie skorzystał z kuwety.

Demiś to autystyk. No niestety. Wielkie, przerażone ślipia, drży ze strachu. Nie chce jeść. Karmię go na siłę gerberkiem. Trochę się boję, że się odwodni w końcu :( Ale zaczął zwiedzać, raz zastałam go na regale, jednak głównie siedzi w wersalce.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw mar 20, 2008 9:46

Jana pisze:A Beret kwalifikuje sie do ciachniecia. Ma jaja jak berety :twisted:


:ryk:

no a niby jakie miałby je mieć? :lol:
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Czw mar 20, 2008 10:20

Jana, sory za głupie pytanie, ale zostawiłaś im suche? Bo one mokrego nie bardzo lubią, a gotowanym mięsem to w ogóle gardzą...

Śpiewający Beret mnie dziwi, bo u nas śpiewał tylko do jedzenia ;) - może tęskni i woła Sopla? Albo dorasta :twisted:

Jak się Beret daje głaskać, to jest ogromny postęp. On sam na mizianki nie przychodzi nigdy, ale brany na ręce dawał się miętosić, więc moze to najważniejsze przełamanie już przeszło.

A Demiś to faktycznie autystyczny, tylko że on mniej nieśmiały od Bereta normalnie jest 8O . Za duży wstrząs? I jego może próbuj brać na ręce też, bo to lubił akurat...

Ile będzie kosztowało ciachanie Bereta?

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Czw mar 20, 2008 10:32

Suche jest non-stop kolor. Beret je zjada, Demiś nie wiem. A indyk był tylko sparzony, Beret opchnął całą michę.

Beret chyba jednak nie znosi brania na ręce, chyba lepiej miziać go jak siedzi obok, a najlepiej jak daleko :twisted: . Demiś na moich rękach jest sztywny i cały drży. Gdyby spojrzenia mogły zabijać, Demiś już dawno by mnie zamordował :twisted: On tak na mnie patrzy, że ja go ciągle przepraszam :oops:


Jeszcze nie wiem kiedy ciachnę Bereta, nie chcę tego robić teraz, kiedy jest taki przerażony. A śpiewa cichutko i nie śmierdzi jeszcze.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw mar 20, 2008 10:47

Jana pisze:[...]Gdyby spojrzenia mogły zabijać, Demiś już dawno by mnie zamordował :twisted: On tak na mnie patrzy, że ja go ciągle przepraszam :oops: [...]


On ma tylko takie teatralne spojrzenie 8) - ten makijaż wokół wieeeeelkich oczu :)

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], muza_51 i 78 gości