Pchle trupy sprzątałam z podłogi jeszcze raz wczoraj i dziś rano też. Każde wejście do łazienki - jasna podłoga usiana czarnymi kropkami. Wczoraj jedna mi wskoczyła na włosy i łaskotała za uchem

to nie było urojenie, niestety - złapałam ją.
Pchełka już ma czystą skórę, dziś ją obejrzałam - wyzdychało świństwo. Tylko jeszcze trzeba ją wyczesać z trupków, odchody wczoraj zeszły przy kąpieli.
Koteczka jest absolutnie cudowna. Miziasta i przytulasta, ładująca się na kolana, mrucząca pięknie. To nie jest dziki kot. Ktoś ją wywalił, tak zwyczajnie. Na podwórko albo do piwnicy. Miałam wątpliwości biorąc pod uwagę mega-zapchlenie, ale po tym co napisała Lidka, wierzę, przez kilka (chyba 2) dni mogły ją tak obskoczyć. Teraz jest sucho i pchły mnożą się na potęgę. I, tak jak pisała Lidka, zjadłyby ją żywcem.
Pchełka wygląda zdrowo, uszy wprawdzie brudne, może świerzb - ale to pikuś

Dziś pojedziemy na przegląd techniczny, jeśli wszystko będzie dobrze, wieczorem puszczę ją na salony, bo inaczej mnie wyeksmitują za jej miauczenie
I jeszcze chciałabym ją bardzo pochwalić - wczoraj wlazła mi na kolana i tak bardzo jej było dobrze, że mnie obsikała

W trakcie wsadziłam ją do kuwetki, dokończyła. Dziś rano w kuwecie znalazłam drugie sioo - mądry kotek
