wiesz-to jest rozmowa między nami -wiem że inni też to przeczytają -i może w mądry sposób napiszą do Niej słowa otuchy-a jednocześnie prośby o rozsądek.Wiem że Ona tego nie czyta-więc dlatego piszę że trzeba nacisnąć-A Ty ją znasz i wiesz jak.
Myślę że gdyby to była jakaś -sorry kociowariatka-w złym znaczeniu tego słowa-to nie pomagałabys Jej i nie namawiała do tego innych.
Przepraszam że użyłam takiego słowa-ale znam jedną taka Panią-która dla kotów przeznaczyła wszystko włącznie ze swoim dzieckiem i wnuczką.
Wnuczka jest moją chrześnica i ma już 19 lat-studiuje psychologie.
I mieszka z matką moją przyjaciółka od 14-tu lat na działkach-latem fajnie-ale zimą bez wody i innych wygód.W malutkim domeczku-20 m kw-
A wyobraż sobie mieszkanie z kilkumiesięcznym dzieckiem w takich warunkach-bo od razu by jakos przeżyc moja psiółka w 1-sze 4 ry latka życia mojej chrześnicy wyprowadzała się tam na cieplejszy okres roku.W domu nie było bezpiecznie-bo poza wszechobecnym odchodami-koty skakały po malenkim dziecku w łóżeczku zrobionym prowizorycznie w kącie malunieńkiego pokoju-po prostu -kąt pokoiku odgrodzony deską.
Wszystkie pieniądze szły na koty-a moja psiółka była w ostatniej klasie liceum plastycznego-więc nie zarabiała jeszcze wówczas. Ich matko- babcia całe mieszkanie przeznaczyła dla kotów(3 pokoje w blokach) które brudzą mnożą sie i są po prostu wszędzie w towarzystwie niezbyt czystych rzeczy.
Ani jeden kocur nie został wykastrowany-by mu czasami nie zaszkodzić.
Na prawdę to że moja psiółka to wytrzymała i to że moja córa chrzestna jest normalną osobą -to cud.
O każdego kota któremu moja psiółka znalazła opiekunów-była awantura-że niby na śmietnik wynosi-i z osobą która chce wziąść zaopiekowac się kotem-jest zmowa-że niby tyko tak mówi-a tak na prawdę chce go wyrzucić.
Nie mówiąc już nic o podejściu do kastracji.
Ponieważ osoba ta -na zewnątrz sprawiała bardzo miłe wrażenie-miłośniczki zwierząt-to zawsze uzyskiwałaodobcych pomoc -i wszyscy wiedzieli że ma wyrodne dziecko które nie kocha zwierząt.
Ta paranoja trwa do dziś.
Ja byłam jedyna osobą(jeszcze będą c w podstawówce)która była wpuszczana do tego domu.
Choć kocham zwierzęta-to ta sytuacja do dziś mnie mierzi.
Uważam ze jeśli Krysia ma pomoc -to świetnie.Powinna jednak zmienić myślenie-i zacząć traktować siebie jako dom tymczasowy-i powinna szukać domów adopcyjnych.
Wówczas wykazałaby sie wielkim sercem i rozsądkiem
Mogłaby również zarejestrować formalnie schronisko dl KOTÓW-TO DOSTAWAŁABY OD GMINY POMOC.tAKIE JEST PRAWO I SA NA TO PIENIADZE Z uNI
Od opieki do dręczenia zwierząt-jest bardzo krótka droga niestety.
Może listy osób tak samo myślących jak ja -by troszkę Ją podbudowały i skierowały myslenie na właściwy tor-zachowując oczywiście ogromną dawkę szacunku do tego co sama robi dla tych kociaków.
Delikatny nacisk-potwierdzenie przyjazni i zapewnienie pomocy-ale jednak nakłanianie do rozsądku-może by pomogły.
Może by pomogło gdyby widziała ilu osobom los Jej i Jej zwierzaków nie jest obojętny.może przemyślałaby sprawę.
Może by tak załozyc -10 kotów na stałe-a jak 1-den więcej-to szukamy mu domu-i już .Przyjąc jakieś priorytety.
Z tego co czytałam-to dużo kotów odeszło-za tęczowy most-a po co tam-mogą odchodzić do kochających ludzi.-przecież-a nie wyjdzie to na to samo-no nie.
Dlaczego Ona nie pomyślała by zarejestrować -to przytulisko?
Przecież widzi że jest dużo ludzi którzy chca pomagać-i warto im czasami zaufać-również władzom
Teraz jest dobry okres-planowania przez gminy wydatków na przyszły rok.
Jeśli będzie miałasiłę i pomoc w sprawach formalnych-rejestrując ochronke kocią-może na prawdę dużo na tym zyskac.
Wierz mi Kota7 że ludziom którzy teraz pomagają -też może sie to znudzic-i w przypadku przyparcia na chęć pomocy innym mogą znaleśc sobie-inne zwierzaki-przecież próśb o pomoc na tym chćby forum jest wiele.
Może nie powinnam tego wszystkiego pisac tak otwarcie.ale uważam że czasami drobny wstrząs przywraca rozsądek.
Pisze jasno Krysia jest chora-i może być tylko tak samo lub gorzej z Jej zdrowiem-co się stało to się nie odstanie.
Jeśli głowę ma zdrową-to musi -rozważyc sama zmniejszenie stadka-i przeznaczenie kotów do adopcji-a tu wiadomo-do adopcji-tylko moga iśc koty zdrowe i wysterylizowane.
Kota 7 jeśli mogę Cię pocieszyć -to 120 km ja robię codziennie dojeżdzając do roboty.
