*Koty z Borów Tucholskich* - pilnie potrzebny ktoś z Chojnic

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto wrz 30, 2008 11:27

Trzcinka, z tym nie będzie łatwo. Nie wiem, jak na to się zapatruje Krysia i trzeba pamiętać, że to koty na pół dzikie i nieprzyzwyczajone do zamknięcia. Im potrzebne byłyby tylko domy wychodzące, jakieś gospodarstwo, stajnia. Powiem szczerze, że jestem przerażona tym, co może się stać, jeżeli Krysi serce nie wytrzyma. W każdym razie pogadam z Krysią, czy jeżeli znalazzłyby się jakieś dla nich miejsca, to czy je odda.
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Wto wrz 30, 2008 11:39

te wysterylizowane koty mogą przyjąć gospodarze-Kastraty nie łazikują -głównie trzymają się swojego podwórka-a gospodarze dbają o swoje zwierzęta-nawet jeśli nie wpuszczają ich do domu.Mają przecież do dyspozycji sianko-i pomieszczenia gospodarcze-tak jest na mojej wsi
Pieniądze-choć potrzebne nie załatwią wszystkiego.
Troszkę jednak przydałoby się Ją odciązyć.Sprawa wydaje mi sie na prawdę być poważna.A czy Krysia ma tam na miejscu jakiegoś pomocnika?
Maślenie nie boli

trzcinka3

 
Posty: 99
Od: Czw cze 26, 2008 20:55
Lokalizacja: Ligota gm Widawa

Post » Wto wrz 30, 2008 12:22

A widzisz, Krysia nie chce kastrować kocurów. Poza tym jest problem logistyczny, ja mieszkam ponad sto kilometrów od niej i w razie czego nie będę mogła na zawołanie tam jechać. Jeżeli adopcje, to w okolicy raczej. Cholera, jak na razie same przeszkody widzę, przepraszam, ale jestem zdołowana panleukopenią u Matyhari i na działkach u mnie. :(


A pomocnika ma, jej mąż jej pomaga i w czasie jej pobytu w szpitalu jej siostra również zajmowała się kotami.
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Wto wrz 30, 2008 19:26

no to nie jest tak żle-czemu nie chce kastrować kocurów-jak to uzasadnia?
Maślenie nie boli

trzcinka3

 
Posty: 99
Od: Czw cze 26, 2008 20:55
Lokalizacja: Ligota gm Widawa

Post » Wto wrz 30, 2008 19:30

Nijak, po prostu nie podejmuje tematu, odwleka, odpowiada wymijająco. Niby przyjmuje argumenty, ze kocur nic na tym nie traci, nie robi się rozlazły, ale jakoś tak nie jest przekonana. To jest borowiaczka typowa, nie jest z takimi łatwo gadac, jak na coś się uprą. Trzeba wiercić dziurę w brzuchu długo i wytrwale, ale dyplomatycznie. Jak walnę z grubej rury, zatnie się i gucio.
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Wto wrz 30, 2008 19:52

ile kosztuje kastracja kota tam u Niej?
Maślenie nie boli

trzcinka3

 
Posty: 99
Od: Czw cze 26, 2008 20:55
Lokalizacja: Ligota gm Widawa

Post » Wto wrz 30, 2008 21:02

Nie wiem, nie sądzę, że więcej, niż u nas, a u nas 80 złotych. Gdyby pogadać z wetem, może dałby rabat, chociaż nie wiem, czy bez Dominiki zgodziłby się. Dominika załatwiała kastracje kotek za śmieszne pieniądze, ale ona działała jako szefowa chojnickiego schroniska.
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Wto wrz 30, 2008 21:06

krótka piłka-jeśli się zgodzi to pokryje kastrację 1-nego kocura w miesiącu-ale ma być zobowiazanie że przynajmniej 1-den na miesiąc zostanie wykastrowany.
To jest już taki etap braku rozsądku z Jej strony-gdy możemy zacząć stawiac wymagania.Dla dobra jej samej i kotów oczywiście.
Maślenie nie boli

trzcinka3

 
Posty: 99
Od: Czw cze 26, 2008 20:55
Lokalizacja: Ligota gm Widawa

Post » Wto wrz 30, 2008 21:27

Trzcinka, ależ od zawsze mówimy o pokryciu kosztów kastracji kocurów. Ona wie o tym. Ale z Krysią trzeba naprawdę ostrożnie, z jednej strony trzeba naciskac, z drugiej jednak nie za bardzo, bo co będzie, jak uniesie się honorem i zerwie kontakty? Co z kotami? Ja w każdym razie nie zdecyduję się postawić sprawy na ostrzu noża. Uważam, że lepiej nalegać powoli, najpierw przekonać ją do kastracji jednego, żeby zobaczyła, że nic złego się nie dzieje, wtedy można ugniatać dalej.
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Wto wrz 30, 2008 22:30

wiesz-to jest rozmowa między nami -wiem że inni też to przeczytają -i może w mądry sposób napiszą do Niej słowa otuchy-a jednocześnie prośby o rozsądek.Wiem że Ona tego nie czyta-więc dlatego piszę że trzeba nacisnąć-A Ty ją znasz i wiesz jak.
Myślę że gdyby to była jakaś -sorry kociowariatka-w złym znaczeniu tego słowa-to nie pomagałabys Jej i nie namawiała do tego innych.
Przepraszam że użyłam takiego słowa-ale znam jedną taka Panią-która dla kotów przeznaczyła wszystko włącznie ze swoim dzieckiem i wnuczką.
Wnuczka jest moją chrześnica i ma już 19 lat-studiuje psychologie.
I mieszka z matką moją przyjaciółka od 14-tu lat na działkach-latem fajnie-ale zimą bez wody i innych wygód.W malutkim domeczku-20 m kw-
A wyobraż sobie mieszkanie z kilkumiesięcznym dzieckiem w takich warunkach-bo od razu by jakos przeżyc moja psiółka w 1-sze 4 ry latka życia mojej chrześnicy wyprowadzała się tam na cieplejszy okres roku.W domu nie było bezpiecznie-bo poza wszechobecnym odchodami-koty skakały po malenkim dziecku w łóżeczku zrobionym prowizorycznie w kącie malunieńkiego pokoju-po prostu -kąt pokoiku odgrodzony deską.
Wszystkie pieniądze szły na koty-a moja psiółka była w ostatniej klasie liceum plastycznego-więc nie zarabiała jeszcze wówczas. Ich matko- babcia całe mieszkanie przeznaczyła dla kotów(3 pokoje w blokach) które brudzą mnożą sie i są po prostu wszędzie w towarzystwie niezbyt czystych rzeczy.
Ani jeden kocur nie został wykastrowany-by mu czasami nie zaszkodzić.
Na prawdę to że moja psiółka to wytrzymała i to że moja córa chrzestna jest normalną osobą -to cud.

O każdego kota któremu moja psiółka znalazła opiekunów-była awantura-że niby na śmietnik wynosi-i z osobą która chce wziąść zaopiekowac się kotem-jest zmowa-że niby tyko tak mówi-a tak na prawdę chce go wyrzucić.
Nie mówiąc już nic o podejściu do kastracji.
Ponieważ osoba ta -na zewnątrz sprawiała bardzo miłe wrażenie-miłośniczki zwierząt-to zawsze uzyskiwałaodobcych pomoc -i wszyscy wiedzieli że ma wyrodne dziecko które nie kocha zwierząt.
Ta paranoja trwa do dziś.
Ja byłam jedyna osobą(jeszcze będą c w podstawówce)która była wpuszczana do tego domu.
Choć kocham zwierzęta-to ta sytuacja do dziś mnie mierzi.

Uważam ze jeśli Krysia ma pomoc -to świetnie.Powinna jednak zmienić myślenie-i zacząć traktować siebie jako dom tymczasowy-i powinna szukać domów adopcyjnych.
Wówczas wykazałaby sie wielkim sercem i rozsądkiem
Mogłaby również zarejestrować formalnie schronisko dl KOTÓW-TO DOSTAWAŁABY OD GMINY POMOC.tAKIE JEST PRAWO I SA NA TO PIENIADZE Z uNI
Od opieki do dręczenia zwierząt-jest bardzo krótka droga niestety.
Może listy osób tak samo myślących jak ja -by troszkę Ją podbudowały i skierowały myslenie na właściwy tor-zachowując oczywiście ogromną dawkę szacunku do tego co sama robi dla tych kociaków.
Delikatny nacisk-potwierdzenie przyjazni i zapewnienie pomocy-ale jednak nakłanianie do rozsądku-może by pomogły.
Może by pomogło gdyby widziała ilu osobom los Jej i Jej zwierzaków nie jest obojętny.może przemyślałaby sprawę.
Może by tak załozyc -10 kotów na stałe-a jak 1-den więcej-to szukamy mu domu-i już .Przyjąc jakieś priorytety.
Z tego co czytałam-to dużo kotów odeszło-za tęczowy most-a po co tam-mogą odchodzić do kochających ludzi.-przecież-a nie wyjdzie to na to samo-no nie.

Dlaczego Ona nie pomyślała by zarejestrować -to przytulisko?
Przecież widzi że jest dużo ludzi którzy chca pomagać-i warto im czasami zaufać-również władzom
Teraz jest dobry okres-planowania przez gminy wydatków na przyszły rok.
Jeśli będzie miałasiłę i pomoc w sprawach formalnych-rejestrując ochronke kocią-może na prawdę dużo na tym zyskac.
Wierz mi Kota7 że ludziom którzy teraz pomagają -też może sie to znudzic-i w przypadku przyparcia na chęć pomocy innym mogą znaleśc sobie-inne zwierzaki-przecież próśb o pomoc na tym chćby forum jest wiele.
Może nie powinnam tego wszystkiego pisac tak otwarcie.ale uważam że czasami drobny wstrząs przywraca rozsądek.
Pisze jasno Krysia jest chora-i może być tylko tak samo lub gorzej z Jej zdrowiem-co się stało to się nie odstanie.
Jeśli głowę ma zdrową-to musi -rozważyc sama zmniejszenie stadka-i przeznaczenie kotów do adopcji-a tu wiadomo-do adopcji-tylko moga iśc koty zdrowe i wysterylizowane.
Kota 7 jeśli mogę Cię pocieszyć -to 120 km ja robię codziennie dojeżdzając do roboty.:) :P
Maślenie nie boli

trzcinka3

 
Posty: 99
Od: Czw cze 26, 2008 20:55
Lokalizacja: Ligota gm Widawa

Post » Śro paź 01, 2008 6:24

My wiemy, co Krysia powinna, jednak Krysia może mieć na to zupełnie inne zdanie i tu jest problem. Wykastrowałą wszystkie kocice, a to jest ogromny sukces. Co do adopcji, najpierw trzebaby znaleźć domy stałe dla takich półdzikich i często nieatrakcyjnych i niedoleczonych kotów. Ale OK, chętnie ponamawiam Krysię na adopcję. Na razie moim priorytetem jest marudzenie Krysi o kastracje i marudzę jej. Mogę popytać o chęć wyadopowania niektórych kotów.
Natomiast co do formalnego rejestrowania, tu chyba jest większy problem, bo raz, że na to potrzeba trochę formalności i łażenia po urzędach - Krysia na pewno nie da rady, ja tego nie zrobię, bo jestem tu, a nie tam, a poza tym nie wiem, czy na terenia lasów, gdzie koty są można takowe przytulisko rejestrować. I jest niebezpieczeństwo, że wtedy ludzie zaczną Krysi zwozić te koty, jeżeli gmina ich tam będzie kierować. Schronisko chojnickie na pewno chętnie pozbyłoby się kłopotu. Wiesz, co wtedy by się działo? To akurat intensywnie bym odradzała.

Widzisz, myślę, ze problem w tym między innymi, że Krysia jest tam sama. Ja mam za daleko, mogę tam pojechać od czasu do czasu jedynie. A jej najbardziej przydałoby się wsparcie tam na miejscu. Szczególnie teraz. Dopóki była Dominika, było super, bo załatwiała sterylki, jeździła do Krysi koty odrobaczać, zabierała je do weta. I pilnowała wszystkiego, bez niej zapewne sterylki byłyby w polu.

Wiesz, może byłaby niegłupia myśl, gdyby czasem ktoś z forum napisał do niej list i właśnie wspomniał o kastracjach, o adopcjach. Kolejna kropla drążąca skałę. Może tak zrobić, może parę osób napisze do niej? Co myślicie?
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Śro paź 01, 2008 11:17

A ja sądzę, że najlepiej by Krysię przekonał weterynarz i to mężczyzna.

Szymkowa

 
Posty: 4828
Od: Pon lis 21, 2005 17:06
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Czw paź 02, 2008 17:33

Obejrzałam sobie zdjęcia, a ponieważ moi poprzedni podopieczni odeszli, to teraz będę wirtualną opiekunką Szaruni i Kropka.
Bardzo proszę o dopisanie mnie na pierwszej stronie przy Kropku.

Szymkowa

 
Posty: 4828
Od: Pon lis 21, 2005 17:06
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Pon paź 06, 2008 12:24

Z nieznacznym opóźnieniem w tym miesiącu (byłam w szpitalu) przelałam pieniadze dla Klusi.

jupo2

 
Posty: 3251
Od: Pt mar 10, 2006 18:31

Post » Wto paź 14, 2008 9:34

Dziękuję za wpłaty. Te 40 zł dodatkowe zostawiam na podróż do Krysi, teraz już jestem wolna (mam nadzieję) od podejrzenia panleukopenii, więc nie zawlokę jej niczego. Jak tylko znajdę czas, pojadę do niej obfocić koty i pogadać o tych kastracjach.

Kupiłam dziś suche i puszki na kwotę 240 zł dla Krysi, lada dzień będzie miała. Z wieści u niej, czuje się dobrze, słychac w głosie trochę więcej radości. Bardzo jest wdzięczna za lek, który jej posłała Trzcinka, ten lek dosłownie ratuje jej życie.

Koty całe i zdrowe, niektóre powsinogi znikają na parę dni, ale wracają. Żadnych nowych nie ma, nikt też nie odszedł za TM. Koty zaczynają demolować Krysi nową przyczepę, na razie im na to pozwala, ale mówi, że na zimę zamyka przyczepę, niech się ograniczą do autobusu :wink:

Jeszcze raz wielkie dzięki dla Was za pomoc, bez niej cała kocia gromadka nie miałaby czego jeść.
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 58 gości