Bardzo nie lubię uczestniczyć w internetowych awanturach. Bardzo. Ale pewne rzeczy chyba trzeba powiedzieć.
Po 1. rzeczywiście część wpisów, która dotyczyła Panstwa, jako spadkobierców nie powinna się tu znaleźć. Choćby dlatego, że w tym wszystkim zachowaliście się jednak przyzwoicie. W sumie to dziwny świat, gdy przyzwoitość jest powodem, za który się ludzi docenia, ale przy tym, że mogliście po prostu kazać oddać klucze 3 miesiące temu nie bacząc na to, co się z kotami stanie, to w sumie dużo.
Po 2, Bo chociaż jest druga strona, to, co napisała ewkkrem= dziedziczy się także zobowiązania, a w tym wypadku także odpowiedzialność za zwierzaki, to jest to niestety, bardzo ciężkie do wyegzekwowania. I choć rozumiem, że ciężko nagle przejąć opiekę nad 10 kotami, w tym z problemami zdrowotnymi, to w sumie to, co określiłam jako przyzwoitość, to w sumie był obowiązek spadkobierców.
i pewnie nie pisałabym, gdyby nie
Po 3. Czyli wyrażone w poście oczekiwanie, że to forumowicze, fundacje wspierane przez Wandę itp podobne osoby zajmą się kotami.
Te osoby, które Wanda wspierała, fundacje, to nie są podmioty, które na tej pomocy się wzbogaciły. Dzięki tej pomocy wyłącznie często po prostu nie utonęły- bo tak działają fundacje opiekujące się bezdomnymi zwierzakami, zwykle na oparach,a raczej wdechu finansowym, a także maksymalnie wykorzystując posiadane zasoby ludzkie. Być może, powtarzam, być może ktoryś z kotów mogłby trafić do którejś fundacji, ale- przecież Wanda przygarnęla je po to, by takiego losu uniknęły i działania wszelkie skoncentrowane były, by tracąc opiekunkę, zachowały chociaż normalny dom. Poszukiwanie miejsc w schronisku dla kotów Wandy- chociaż rozumiem intencje, by nie pozostały bezdomne, z punktu widzenia wiedzy jak funkcjonują koty w schroniskach, dla osób opiekujących się kotami Wandy, to był policzek.
No i punkt zasadniczy, owe 75 tys. forumowiczów. Wśród nich- tysiące martwych dusz. Wśród nich masa ludzi, u których każdy kąt w domu jest wypełniony kotami, a każdy grosz przeznaczony na koty, ludzi, którzy w żaden sposób nie mogli pomóc innym kotom. Wśród nich masa osób, które nigdy o Wandzie nie słyszały. Np. ja- dowiedziałam się o istnieniu Waszej bliskiej z tego wątku, poruszyła mnie sytuacja, gdy nagle zostały koty w potrzebie, poruszyło mnie to, że uświadomiłam sobie, że moje koty też byłyby w nie najłatwiejszej sytuacji, gdyby mnie coś nagłego spotkało. Pomogłam, ile mogłam- w tym tą ostatnią paczką, o której Waszego wpisu kompletnie nie rozumiem.
Tylko zupełnie nie pojmuję wyrażonego w Waszym poście przekonania, że to właśnie ci forumowicze, w tym takie osoby, jak ja, miały większy obowiązek udzielenia pomocy kotom, które zostawiła Wanda- Wasza krewna, niż Wy- jej najbliżsi krewni, którzy są jednocześnie spadkobiercami.
Nie rozumiem tego przekonania- pomimo, że tak faktycznie się stało. To dzięki spontanicznej zrzutce forumowej, w tym od osób, które Wandy nie znały, a same mają bardzo niewiele, koty miały zapewniony byt przez ten czas. To dzięki zaangażowaniu wielu osób w ogłaszanie w różnej formie, koty ostatecznie znalazły domy. To wreszcie dzięki wyczerpującemu zaangażowaniu przede wszystkim Doroty, Oki i chyba kogoś jeszcze- koty miały codziennie pełne miski, czyste kuwety i nie zwariowały z samotności.
Ale to wszystko, to nie było coś, co się po prostu należało. To jest coś, za co powinniście być wdzięczni i to bardzo, bo to było wykonywanie obowiązków, które tak naprawdę także odziedziczyliście Wy.
edit.
Carmen, w czasie gdy tworzyłam tego dłuuugiego posta, napisała to samo znacznie bardziej esencjonalnie i trafnie
